- 3.4 -

713 69 7
                                    

Cichy szum stawał się coraz bardziej natarczywy, dzięki czemu skutecznie wybudzała się z otępiałego snu. Niechętnie zamrugała kilka razy, a już po chwili jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Pozostawała w bezruchu, wodząc wzrokiem po obrazie, który miała przed sobą. Niepewna tego, gdzie się znajduje i co się tak właściwie wydarzyło, ostrożnie uniosła głowę, a już po chwili, podpierając się na rękach, podźwignęła się na kolana. Otarła policzek z piasku i omiotła spojrzeniem wszystko wokół. Znajdowała się na plaży nad brzegiem bezkresnego morza. Słońce majaczyło wysoko na błękitnym niebie i przyjemnie grzało. Co jakiś czas zabłąkana fala docierała dalej niż pozostałe, mocząc jasny materiał sukni, którą dziewczyna miała na sobie. Ale to w żaden sposób jej nie przeszkadzało. Czuła się zaskakująco spokojna, zważając na przebywanie w miejscu, o którym nic nie wiedziała.

Może umarłam?

Skierowała wzrok na ścianę lasu, który graniczył z plażą. To by wiele wyjaśniało. Ostatnim, co pamiętała, był Lucyfer, który wziął ją na ręce i... Właśnie. I co? Dalej nie widziała nic. Wydawało się, że jej pamięć szwankuje, co powinno ją przynajmniej zaniepokoić, ale nic takiego nie odczuwała. Wiedziała, że niebawem wszystko się wyjaśni, że znalazła się w tym miejscu z jakiegoś konkretnego powodu, choć go nie znała. Jeszcze nie w tym momencie.

Wzięła głęboki wdech i stanęła na nogi. Odgarnęła z twarzy zabłąkane kosmyki i jeszcze raz zlustrowała otoczenie w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki, ale nic takiego nie zauważyła. Znajdowała się w raju. Tylko tyle potrafiła stwierdzić z przekonaniem.

Gdzieś na skraju lasu dostrzegła znikomy ruch. Powoli odwróciła się w tamtym kierunku. Na gałęzi siedział kolorowy ptak. Wielkością dorównywał nawet orłom, ale jego upierzenie wskazywało na to, że bliżej mu do papugi. Jednak dziewczyna była pewna, że ów ptaszysko nie należało do żadnej z tych grup, śmiała nawet podejrzewać, że taki gatunek nie występuje na ziemi albo przynajmniej nie został jeszcze odkryty.

Ptak przekręcił głowę i wyglądał, jakby się przyglądał nieznajomej. Po chwili rozpostarł skrzydła, a następnie odbił się od gałęzi, która pod jego ciężarem znacząco się ugięła. Wzbił się w powietrze, a jego skrzydła w słońcu mieniły się kolorami tęczy, sprawiając, że na ustach dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Ptak zatoczył kilka kręgów nad jej głową, wydał z siebie skrzek i z powrotem skierował się w kierunku lasu.

– Hej! – krzyknęła za nim i, nie zastanawiając się nad tym, co tak właściwie robi, zebrała materiał sukni w dłonie i rzuciła się biegiem w kierunku drzew.

Początkowo sądziła, że przedzieranie się przez las będzie stanowiło dla niej nie lada wyzwanie, ale nic bardziej mylnego. Zdawało się, jakby drzewa rosły w taki sposób, żeby tworzyć między sobą ścieżki i nie wchodzić sobie w paradę. Zmarszczyła nos, przyglądając się poszyciu i swoim bosym stopom. Wszędzie rosła gęsta, miękka trawa, która przy każdym kolejnym kroku delikatnie uginała się pod naciskiem. Ale na niej nie leżał ani jeden listek czy igiełka, żadnych połamanych gałązek czy kawałków kory, tylko wszechobecna zieleń, gdzieniegdzie udekorowana kolorowymi kwiatami. Puściła materiał, a on z cichym szelestem opadł do samej ziemi. Założyła włosy za uszy, po czym uniosła głowę. Między baldachimem gałęzi i liści przebijały się pojedyncze promienie słońca, dodając lasu uroku, ale i tajemniczości. Mimo wszystko to miejsce jej nie przerażało, miała pewność, iż nic złego ją w nim nie spotka. Jednak fakt, że tkwiła w nieznanym jej lesie, w dodatku będąc zupełnie samą, niezbyt dodawał otuchy.

Obróciła się wokół własnej osi, dokładnie przyglądając się drzewom. Przygryzła dolną wargę, bo dotarło do niej, że nie wiedziała, w którym kierunku powinna się udać. Nigdzie nie dostrzegała choćby skrawka plaży, a nawet szum morza ucichł i przez krótką chwilę jedynym dźwiękiem, który słyszała, był jej własny oddech. Przełknęła z trudem ślinę, starając się jednocześnie podjąć jakąś racjonalną decyzję. Wtem gdzieś nad nią rozbrzmiał kolejny skrzek. Uniosła głowę i znów zobaczyła kolorowego ptaka. Gdy na niego patrzyła, on poderwał się do lotu i z gracją przelatywał między drzewami, ani razu o żadne nie zahaczając.

Wojna pomiędzy złemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz