- 3.8 -

683 60 21
                                    

Michał wylądował na dachu jednego z budynków na obrzeżach miasta, niemal natychmiast chowając skrzydła. Może i wiedziałby, gdyby ktoś wodził za nim wzrokiem, ale nie chciał kolejny raz wymazywać jakiejś nieszczęsnej duszy, nawet ułamka jej wspomnień.

Westchnął ciężko, a w myślach wysłał wezwanie. Rozejrzał się uważnie, po czym zawiesił wzrok na jednym z domów. Rodzeństwo biegało po trawniku za psem, a w oknie dostrzegł twarz kobiety, która była ich matką.

Przygotował dla Aksel spokojne i radosne dzieciństwo, ale Ojciec zmienił jej przyszłość. Czy był w tym sens? Nie potrafił stwierdzić. Na pewno to, co przeżyła ta dziewczyna, sprawiło, że miała dość sił, aby stanąć przed samym Lucyferem, a nawet go pokochać.

– Chciałeś się ze mną widzieć. – Usłyszał za swoimi plecami, ale nawet nie drgnął. Wskazał dłonią na dom z numerem czternastym. Dokładnie ten, przed którym biegały dzieci.

– Pamiętasz, gdy ją pobłogosławiłem i zostawiłem pod twoją opieką? – Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

– Oczywiście. – Anielica stanęła obok Michała i również uśmiechnęła się na to wspomnienie. – Wyjątkowa dusza.

– Yhm... – Mężczyzna przytaknął w zamyśleniu. – Wychodzi za mąż za Lucyfera.

– Jak to? – W damskim głosie wyraźnie można było usłyszeć zaskoczenie, ale po chwili pierwszy szok minął, a anielica zaśmiała się radośnie. – A więc się jej udało!

– Tak. Odzyskała pamięć, a naszego brata owinęła sobie wokół palca. – Michał z rozbawieniem pokręcił głową. – Mają na siebie kojący wpływ.

– Kto by pomyślał, że ten pulchny bobas, który obijał się o wszystko, gdy uczył się chodzić, wyrośnie na kobietę idealną dla samego diabła.

– On. – Anioł spojrzał w niebo, a uśmiech na jego twarzy trochę przygasł. – Czasami mam wątpliwości i zastanawiam się, czy aby Lucyfer nie miał racji co do naszego Ojca.

– Michale... – Położyła dłoń na jego ramieniu, a w jej oczach nie widział potępienia czy strachu, lecz zrozumienie. – Wątpliwości to rzecz...

– Ludzka – dokończył za nią i uśmiechnął się cynicznie. – Lecz my nimi nie jesteśmy.

– Masz rację, nie jesteśmy ludźmi, ale możemy się od nich uczyć. – Kobieta zaplotła ręce na piersi, a wzrokiem wodziła po domach w dole. – Gdy wyznaczyłeś mi zadanie opiekowania się tą duszą, nie mogę powiedzieć, że byłam tym zachwycona. Raczej uważałam, że to zadanie poniżej moich umiejętności. Nawet przeszło mi przez myśl, iż to kara, choć nie wiedziałam za co. Ale z czasem, gdy obserwowałam, jak Aksel dorasta, uznałam to za nagrodę. Już jako dziecko była niezwykła. – Zamyśliła się na chwilę, a gdy spojrzała na Michała, uniosła wysoko brwi. – Wiedziałeś, że mnie widziała? I, uprzedzając twoje pytanie, tylko ona.

– Nie miałem pojęcia. – Archanioł przyznał ze spokojem. – Było chyba tylko kilka przypadków w dziejach świata, gdy ludzie potrafili nas dostrzec w niefizycznych formach.

– I dziś są uznani za świętych. – Skinęła głową. – Ale chodzi mi o coś zupełnie innego. To ona nauczyła mnie współczucia. Pokazała mi, że nawet ktoś z pozoru zły może być tak naprawdę dobry, tylko się pogubił, a przecież to właśnie my powinniśmy to wiedzieć. Dostajemy zadanie i je wykonujemy, bez rozważania dlaczego. Walczymy z piekłem o dusze, jakby były walutą. Jesteśmy egoistami.

– Tak powiedziała o nas Aksel? – Michał zmarszczył brwi, przypatrując się uważnie kobiecie.

– Nie. – Potrząsnęła energicznie głową w zaprzeczeniu, a loki podskakiwały wokół jej twarzy. – Ja tak twierdzę. Sama nie raz miałam wątpliwości co do sposobu, w jaki działamy, co do tego, jak traktujemy ludzi. I nie uważam, żeby zastanawianie się nad tym było czymś złym. W innym przypadku chyba zostałabym ukarana. Wątpię, żeby o mnie zapomniał.

Wojna pomiędzy złemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz