Wziąłem drabinę z garażu i wspiąłem się tak, żeby być blisko okna. Zapukałem kilka razy w szybę po jakimś czasie zobaczyłem jak zapala się światło. Dziewczyna otworzyła okno i popatrzyła na mnie.
-Czekałam na ciebie-powiedziała uwodzicielsko.Jak już przeskoczyłem przez parapet odwróciłem się szybko natykając się na Layle która była uśmiechnięta od ucha do ucho. Co jest? Była jak zawsze tylko w samej bluzce i majtkach. Podeszła do mnie bliżej i objęła moją szyję swoimi drobnymi rączkami.
-Wiesz co? Rzeczywiście mi ta bluzka przeszkadza-przegryzła seksownie wargę-może lepiej ją zdjąć, jednak najpierw..
Nie dałem jej dokończyć bo delikatnie musnąłem jej miękkie usta.-Trochę za dużo gadasz.-powiedziałem łapiąc ją za tyłek.-Ale piękna..
Również nie dała mi dokończyć rzucając się na moje wargi. Całowała na początku delikatnie jednak pogłębiłem żeby było zaciekle i namiętnie. Wsadziła mi ręce pod bluzkę, za nim się obejrzałem już leżała na podłodze. Lekko ją podrzuciłem, żeby objęła moje biodra nogami. Zrobiłem kilka kroków i położyłem ją na łóżko, nie przestawaliśmy się całować.Jak już zacząłem zdejmować jej stringi przestała mnie całować. Patrzyliśmy się na siebie ledwo oddychając. W pewnym nie spodziewanym momęcie zaczęła mnie lizać po całej twarzy.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem jakiegoś psa który liże mnie po całej twarzy. Kurwa co jest?! Podskoczyłem i przez to wywaliłem się z łóżka.
„Moje plecy.-pomyślałem z lekkim bólem." Cholera, czy to...
Podniosłem się szybko i podbiegłem do okna. Zobaczyłem Layle która miała słuchawki na uszach i ogarnia swój pokój z ubrań. Kurwa mać to był sen! Nie wierzę, było tak cudownie. Z rezygnacja popatrzyłem w dół zobaczyłem, że się podnieciłem, aż chyba za mocno.
Trzeba to ogarnąć.Layla
Cieszę się, że pogodziłam się z Cam'em to fajny chłopak. Jednak nie mam zamiaru mówić dla niego ze specjalnie byłam na niego „niby" zła żeby zobaczyć jego reakcje. Nazywam to zwykła zabawa. Nie czuje poczucia winy bo wiem ze chłopak sam nie jest święty.
Wstałam dzisiaj nie spodziewanie wcześnie wiec postanowiłam ogarnąć w pokoju, jak zwykle miałam syf. Nie wiem jakim cudem, ale codziennie mam chlew. Nawet jak posprzątam i skończę po trzech godzinach to na drugi dzień mam znowu to samo.Nie wiem jak ja to robię. Jak już było w miarę czysto wyłączyłam muzykę i położyłam telefon z słuchawkami. Poszłam z uśmiechem na dół, trzeba ogarnąć co się dzieje u domowników. Jak już byłam na schodach i kierowałam się do kuchni. Jednak coś mnie tknęło żeby zajrzeć do salonu. Zobaczyłam trochę niekomfortową sytuacje. Lena i Zac całowali się zaciekle na kanapie. Nie zauważyli mnie, normalnie nie chciałam zareagować, ale on chciał czegoś więcej i zaczął ją stopniowo rozbierać. Ja mu dam.
Oparłam się o ścianę i kaszlnęłam.
-Wiecie wiem, że fantazja rozpiera, ale w moim salonie tego nie zrobicie.-powiedziałam rozbawiona.
Oni odskoczyli od siebie jak poparzeni.
-Emmm, Layla to nie tak..-Lena zaczęła się tłumaczyć.
-Ej spokojnie. Po prostu przeniesie się do pokoju, chcę normalnie poruszać po tym domu.-jak to powiedziałam skierowałam się ponownie do kuchni.
Zrobiłam sobie swoją ulubioną kawę rozpuszczalną.Po dziesięciu minutach jak ponownie zerknełam do salonu dziewczyny i chłopaka już nie było. No i prawidłowo. Sama nie jestem święta, ale jak już coś robić to u siebie. Postawiłam kawę na biurku i wzięłam telefon do ręki bo zaczął mi wibrować. Zdziwiłam się bo na wyświetlaczu pojawiła mi się Wiktoria, moja koleżanka z tańców. Odebrałam i zaczęłam rozmowę.
-Hallo.-powiedziałam do słuchawki.
-Hejka, Layla? Gdzie ty jesteś?! Jutro mamy ważny turniej o 17:00 a ciebie nie ma na treningu!-krzyczała do słuchawki.
-Co? Amanda mi powiedziała, że nie ma turnieju bo trenerka nas nie zgłosiła.-odpowiedziałam zdziwiona.
-O czym ty mówisz? Przecież..-przerwała-Layla ty chyba wiesz co to znaczy?
CZYTASZ
Sąsiadki:Cameron Dallas
Teen Fiction-Ty gnoju! Ja się w tobie zakochałam, a ty co?! Podrywałeś mnie tylko żeby mnie przelecieć! Nienawidzę cię!-krzyknęłam ze łzami w oczach. -To nie prawda... -Nie kłam!-krzyknęłam wściekła I zamknęłam przed jego nosem drzwi. -To co było to się nie lic...