- Na miesiąc? Nie, posłuchaj... tak, ale to nie znaczy, że mam marnować cały miesiąc mojego...nie, nie uważam, że pobyt u ciotki Yeeun to strata czasu, uważam, że spędzanie tam całego miesiąca to lekka przesada i... dlaczego nigdy nie pozwalasz mi dokończyć zdania! - Jimin z poirytowaną miną próbował przebić się przez nieustający potok słów, które jego matka wykrzykiwała przez telefon. Jednocześnie, spod przymrużonych powiek, rzucał mordercze spojrzenia w stronę przysłuchującego się jego rozmowie Taehyunga, ale niezrażony tym chłopak obdarzał go tylko swoim szerokim uśmiechem i przekręcał głowę tak, aby lewym uchem wyłapać słowa pani Park.
Taehyung i matka Jimina, w konspiracji zorganizowali mu, jak to nazwali, „wyjazd dla zdrowia" do Bongsan-myeon, gdzie mieszkała ciotka chłopaka. Mimo protestów i bezowocnych kłótni jakie przez ostatni tydzień wszczynał Jimin, wyglądało na to, że jego los jest już przesądzony - miał spędzić cały miesiąc z dala od zgiełku miasta, do którego zdążył już przywyknąć, a nawet nauczył się czerpać przyjemność z otaczającego go zamieszania, wtapiając się w tłum pędzących w rożnych kierunkach, goniących za własnymi sprawami ludzi. Nie tęsknił za wsią, uważał, że jej spokój wydawałby mu się nudą teraz, kiedy poznał smak miejskiego życia i pozwolił sobie wchłonąć jego atmosferę. Jednak najwyraźniej wspomniana już troskliwa dwójka wiedziała lepiej czego mu potrzeba. Według Taehyunga spędzał zdecydowanie za dużo czasu w pracy, a kiedy wracał nie miał nawet czasu się z nim spotkać. Z kolei jego matka wysnuła jakże interesującą teorię, na temat tego, że jej syn się głodzi. Nie pomogły cierpliwe, ani też te bardziej gwałtowne, tłumaczenia Jimina, że jako tancerz musi dbać o swoją dietę. Najwyraźniej wszyscy wkoło wiedzieli o jego życiu więcej niż on i starali się dawać mu swoje cudowne wskazówki, a wyjazd do Bongsan-myeon był właśnie jedną z nich. Pomyśleli oczywiście o wszystkim, a żeby zapobiec buntowi chłopaka przeciw ich planom, jego matka powiadomiła już ciotkę o przyjeździe jej ulubionego siostrzeńca, z którym nie widziała się od prawie pięciu lat, więc Jimin nie miał już zbyt wiele do powiedzenia.
- Tak, Tae pomoże mi w pakowaniu - odpowiedział z długim westchnięciem zrezygnowany Jimin poddając się, na co jego przyjaciel wyprostował się i uśmiechnął jeszcze szerzej, gwałtownie kiwając głową tak, że jego przytrzymywane jeszcze przed chwilą dłonią długie kosmyki włosów koloru kawy z mlekiem, spadły mu na oczy.
- Oczywiście, że mu pomogę, proszę się nie martwić!
- Nie krzycz idioto, wystarczająco dobrze cię słychać - odpowiedział Jimin rozdrażnionym tonem, obdarzając młodszego przyjaciela zirytowanym spojrzeniem kogoś, kto w każdej chwili może zupełnie stracić cierpliwość, żeby za chwilę gwałtownie odsunąć telefon od ucha przez ogłuszające krzyki swojej matki, ganiącej go za obrażanie Taehyunga.
*+*
Po skończeniu rozmowy z matką, Jimin w milczeniu zostawił Taehyunga po środku niewielkiej sali z lustrem na większej ze ścian, w której prowadził lekcje tańca, a sam poszedł szybko zmienić ubrania, w których tańczył przez cały dzień. Wracając porwał z wieszaka swoją torbę, wrzucił do niej przepocone ubrania i skierował się do wyjścia przytrzymując za sobą drzwi i tym samym dając siedzącemu wciąż na podłodze towarzyszowi znak, żeby się pospieszył. Tae wstał szybko z podłogi i pobiegł za Jiminem, w porę przytrzymując drzwi, które wciąż milczący przyjaciel puścił wprost na jego twarz.
- Hyung! Przestań się tak zachowywać! I uważaj na mój nos, jeśli mi go rozbijesz to skąd wezmę drugi tak ładny? - powiedział urażonym głosem Tae gładząc się po nosie.
Jimin tylko prychnął i szedł dalej korytarzem z szarymi ścianami i eleganckimi czarnymi kanapami postawionymi wzdłuż nich, nad którymi wisiały oprawione w srebrne ramki zdjęcia z występów tanecznych. Chłopcy zeszli na sam dół budynku, sprawnie skręcając w labiryncie korytarzy i czarnych schodów oświetlanych jaskrawobiałym światłem niewielkich lamp, mijając co jakiś czas innych pracowników. W końcu wyszli z budynku, a przyjemny chłód klimatyzowanych pomieszczeń zastąpiło ciepło lipcowego wieczoru. Po drugiej stronie chodnika stała stara budka telefoniczna, kontrastująca z nowoczesnym budynkiem szkoły tańca, a w jej cienkich szklanych ścianach odbijał się niebiesko biały neon THE CENTER.
CZYTASZ
A Matter of Trust
Fanfiction"Nie czuł się ani trochę lepiej, kiedy chłopak, w ciszy i wolnym krokiem, wracał do domu z przygaszonymi oczami, tylko dlatego, że Yoongi nie wziął od niego bukietu dzikich kwiatów, które młodszy uważnie wybierał przez cały czas spędzony tamtego dni...