I can't offer you proof

16 3 3
                                    

Yoongiego obudził intensywny zapach zielonej cebuli i smażenia. Westchnął bo obiecał sobie, że dzisiaj to on zrobi babci śniadanie, nie na odwrót, ale oczywiście starsza kobieta musiała wstać wcześniej. Chłopak spojrzał na zegarek, który pokazywał dwanaście minut po siódmej i niechętnie sturlał się z łóżka lądując na miękkim dywanie i własnej koszuli, którą musiał zrzucić z siebie nieprzytomny poprzedniego dnia. Przetarł zaspaną twarz dłońmi i w tym momencie całym domem wstrząsnął wrzask, a Yoongi w dość bolesny sposób przypomniał sobie poprzedni wieczór czując pulsujący ból na lewym poliku. Cholerny futrzak skoczył mu na twarz, kiedy próbował ściągnąć go z drzewa. Od teraz ten potwór może zapomnieć o dokarmianiu go własnym obiadem.
Drzwi do pokoju się otworzyły i zajrzała zmartwiona pani Min.

- Yoongi, dlaczego tak wrzeszczysz, wszystko w porządku?

- Tak, tylko ten wredny kocur rozpruł mi policzek - powiedział naburmuszony Yoongi.

- Oj nie przesadzaj już. Za kilka dni ci się zagoi, nie marudź tak. Chodź, zrobiłam pajeon.

- Pajeon? Cebula na śniadanie babciu? - zapytał załamany Yoongi

- Z nikim się dzisiaj nie będziesz całował marudo, więc ubieraj się i chodź do kuchni - odwarknęła starsza pani Min do zszokowanego wnuczka i wyszła z pokoju dość energicznie jak na swój wiek. Yoongi więc podniósł się i zaczął przerzucać szufladę w poszukiwaniu czegoś co miał ochotę założyć. W końcu wyciągnął zwykłe stare jeansy, czarną koszulkę z czarno-białą podobizną T.O.Pa i przypadkowe bokserki z Atomówkami.

*+*

Po śniadaniu i zmyciu naczyń czarnowłosy chłopak udał się z powrotem do pokoju zostawiając babcię z kartką zadań dla niego na dzisiejszy dzień. Sama musiała za chwilę jechać do miasta załatwić jakieś sprawy i zrobić drobne zakupy bo, jak twierdziła, Yoongi jako "typowy męski ignorant" nie potrafił sobie poradzić z bardziej skomplikowanymi zadaniami.

Chłopak podszedł do okna i przyjrzał się porannemu widokowi. Słońce zdążyło już osuszyć poranną rosę w ogródku i rzucało teraz leniwe promienie na stary wyblakły hamak wiszący między dwoma wykrzywionymi drzewami. Nagle coś różowego mignęło mu pomiędzy zielenią. Zmrużył oczy i uświadomił sobie, że to różowowłosy chłopak, który mijał go wczoraj wraz z panią Hwang, siedział w sąsiednim ogrodzie. Nawet z tej odległości widział jak promienie słońca odbijają się w jasnoróżowych pasmach. 'Różowe włosy' pomyślał. Sam nigdy nie zrobiłby czegoś tak szalonego, zwłaszcza myśląc o tym jak niepoważnie i śmiesznie wyglądałby w kolorowych włosach. Pokręcił głową jednak nie odszedł od okna, dalej obserwując jaskrawowłosą postać. Widział twarz tego chłopaka przez kilka sekund poprzedniego dnia, a i tak wydawała mu się dziwnie znajoma. Usłyszał skrzypnięcie drzwi i zobaczył, że do pokoju wchodzi babcia z grubymi okularami na nosie i z niewielką kartką w dłoni.

- No, napisałam ci tutaj co byś mógł zrobić jak mnie nie będzie. Ale nie spiesz się z tym, odpocznij sobie trochę cukiereczku, dobrze?

Yoongi zgodził się kiwając głową i chowając wręczoną mu przez starszą kobietę kartkę do tylnej kieszeni spodni. Odwrócił się z powrotem do okna i zobaczył, że obiekt jego obserwacji przeniósł się bliżej, oglądając krzaki białych róż oplatające kawałek płotu dzielącego oba ogródki. Wciąż nie mógł dostrzec jego twarzy, ale to na co zwrócił teraz uwagę to fakt, że chłopak wydawał się naprawdę drobny, może nawet niższy od Yoongiego.

- Yeeun mówiła, że Jimin ją odwiedza.

Yoongi rzucił babci pytające spojrzenie

- Nie możliwe, że nie pamiętasz Jimina. Siostrzeniec pani Hwang, ten, z którym zawsze spędzałeś wakację kiedy byliście młodsi?

Yoongi odwrócił się do okna z niedowierzającym spojrzeniem. To był Jimin? Ten klejący się do niego dzieciak z policzkami jakby upchał po trzy mochi do każdego z nich? Smukły i drobny chłopak, który teraz już zniknął z jego pola widzenia, na pierwszy rzut oka nie wydawał się mieć prawie nic wspólnego z podekscytowanym, będącym w ciągłym ruchu dzieciakiem jakiego Yoongi kojarzył z nazwiskiem Park Jimin.

- Muszę już zmykać cukiereczku, dobrze? Wrócę około trzeciej, a przynajmniej taką mam nadzieję, no. Poradzisz sobie prawda?

I nie czekając na odpowiedź wnuczka, wyszła z pokoju, a chłopak w końcu odwrócił się od okna i poszedł za nią.

- Jadę z panią Hwang więc Jimin też zostaje sam, może byś do niego zajrzał jak znajdziesz chwilę? - Powiedziała z uśmiechem starsza Min, biorąc z szafki przy drzwiach torbę i łapiąc za klamkę.

-Um, okej, jeśli znajdę chwilę babciu...

Babcia jeszcze raz się do niego uśmiechnęła i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Yoongi westchnął i poczłapał do kuchni, żeby wziąć sobie coś do picia.

*+*

- Muszę jeszcze zabrać panią Min więc będę już uciekała, poradzisz sobie sam? - krzyknęła ciotka do Jimina w pośpiechu zakładając buty i przerzucając szufladę w poszukiwaniu kluczyków do auta, którego tak rzadko używała. Jimin stanął w drzwiach opierajac się lekko o ramę i patrząc na jej poczynania, kiedy w końcu z wyrazem ulgi na twarzy, wyciągnęła klucze

- Przepraszam, że tak cię zostawiam pierwszego dnia, obiecuję, że jutro będziemy mieli cały dzień dla siebie, co ty na to? - spytała ciotka uśmiechając się i głaszcząc Jimina po głowie, na co chłopak przytaknął z lekkim uśmiechem. Naprawdę nie przeszkadzało mu, że ma zostać na kilka godzin sam, i tak nie przywykł jeszcze do towarzystwa ciotki na tyle, żeby spędzać z nią cały dzień. Nie wiedział jednak co mógłby robić sam przez tyle czasu, więc po chwili namysłu zwrócił się do ciotki

- Ciociu

- Co tam pulpeciku? - ciotka odwróciła się do niego z ręką na klamce

- No bo, skoro i tak będę tutaj siedział to nie chcesz żebym coś zrobił? Posprzątał albo coś?

Ciotka spojrzała na niego chwilę myśląc aż w końcu pstryknęła palcami
- Wiesz co, masz rację! W kuchni stoją skrzynki z truskawkami, miałam zanieść wczoraj trochę pani Min. Ona jedzie ze mną ale Yoongi zostaje w domu, mógłbyś mu je zanieść?

- Yoongi?

- Tak, tyle czasu się nie widzieliście więc będziecie mogli sobie porozmawiać prawda? Dobrze, ja już lecę, koszyki na truskawki są w szafce obok kuchenki, a jak będziesz miał z czymś problem to dzwoń.

Ciotka poklepała go po policzku i szybko wybiegła z domu, zanim Jimin zdążył zadać jakiekolwiek kolejne pytanie. Chłopak westchnął głęboko i skierował się do kuchni w poszukiwaniu koszyka na truskawki. 'Więc to był Yoongi' pomyślał.

Kiedy mył truskawki, jego myśli same powędrowały do wspomnianego chłopca. Jego głowę zalał potok wspomnień. Były one pełne słońca i uśmiechu, najczęściej na twarzy samego Jimina. Były w nich ogromne zmartwienia, czy ciotka pozwoli mu zostać na dworze godzinę dłużej? I czy tego dnia uda mu się sprawić, że Yoongi się uśmiechnie? Jimin był wtedy małym radosnym chochlikiem, inaczej nie można tego nazwać. Wszędzie było go pełno, ale nigdy nikomu nie przeszkadzał, przynosił ze sobą tylko ciepłą, radosną atmosferę. Dobrze, że młodszy Jimin nie widział tego jaki był teraz, byłby zawiedziony. 20-letni Jimin nie obdarowywał przypadkowych ludzi ciepłymi uśmiechami, a jego oczy nie miały już tych słonecznych iskier. Młodszy Jimin nie przeżywał każdego kolejnego dnia topiąc się w kłamstwach, jakimi karmił teraz samego siebie, młodszy Jimin nie stronił od towarzystwa innych i nie szukał wymówek, żeby uniknąć spotkań z przyjaciółmi. 'Ciekawe, czy Min Yoongi też się tak zmienił'.

A Matter of TrustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz