eleven// look up //end

545 34 49
                                    

   Choinka mieniła się ciepłym, nastrojowym kolorem, nadając reszcie pomieszczenia miłą poświatę. Bombki były w odcieniach złotego i czerwieni. Prezenty zdążyły już zostać rozpakowane, z czego wszyscy byli zadowoleni z tego co dostali.

   Eliza i Laura w te święta przyjechały do Michała i jego współlokatora - Damiana. Chłopak uwielbia psy, przez co posiada jednego takiego słodziaka. Szczeniak rasy border collie wabi się Nooki i jest małym, żywiołowym rozrabiaką.

   Po otwarciu prezentów, Eliza postanowiła się przejść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Ze względu na to, że niedaleko domu Michała jest las, blondynka postanowiła z tego skorzystać. W końcu nie na codzień jest okazja powdychać więcej tlenu niżeli spalin. Laura nie chciała zostawać w mieszkaniu sama z dwójką chłopaków, więc także postanowiła się przejść razem z Elizą. Zwłaszcza, że dwójka przyjaciół definitywnie miała się ku sobie, przez co postanowiła dać im trochę czasu dla siebie. Może go jakoś spożytkują, kto wie. Przy okazji postanowiły wyprowadzić Nookiego, aby mógł się wybiegać.

   Noc była piękna. Niebo robiło wrażenie, wieloma gwiazdami, których w mieście nie można ujrzeć w takich ilościach. Niektóre, bliższe horyzontowi gwiazdy zdawały się mrugać, jakby chciały przekazać ludziom jakąś nowinę.

   Dwie dziewczyny i piesek na smyczy szli właśnie w tą noc niewielką ścieżką przy lesie. Może i było to trochę ryzykowne, zwłaszcza, że w pobliżu nie było nawet latarni ulicznych, jednak się tym nie przejmowały.

   – Jak podobają ci się te święta? Wiem, że to nie to samo co święta spędzone z rodziną, ale starałam się, żeby były jak najbardziej udane – powiedziała Eliza, spoglądając na młodszą.

   – Tak, podobają mi się. I to bardzo. Najlepsze od kilku lat – odpowiedziała nieśmiało uśmiechając się brunetka. Od śmierci rodziców, tak naprawdę nie miała z kim spędzać świąt. Arthur olał tą sprawę, uważając, że Laura sobie poradzi w święta sama. Niestety, leżała zakopana pod kołdrą, płakała i zastanawiała się, kiedy w końcu uda jej się miło spędzić święta.

   – W takim razie, cieszę się. – Uśmiech jaki jej posłała, był wypełniony ciepłem i troską, których przecież przez tak długi czas nie doznawała.

   Po chwili ciszy, policzki Laury oblały się rumieńcem, a usta cicho wypowiedziały słowa.

   – Te kilka lat temu... Wtedy, jak mnie pierwszy raz pocałowałaś... Od jak już dawna byłaś we mnie... Zakochana?

   Nie spodziewała się w tym momencie takiego pytania. Ciężko jej było odebrać reakcje młodszej, gdyż po zadaniu pytania, spuściła głowę. Brunetka poczuła po prostu impuls wyjaśnienia tego wszystkiego. Jej policzki były zarumienione, jednak żadna z nich nie wiedziała, czy to tylko z mrozu, czy czegoś więcej.

   – Emm... – Powróciła myślami do tamtych czasów. – Myślę, że od początku szóstej klasy, tylko wtedy nie zdawałam sobie jeszcze z tego sprawy. Dlaczego tak nagle pytasz, o tak odległe, stare czasy? – zapytała, gdyż chciała wiedzieć, co skłoniło ją do takich pytań.

   – A nic... Tak tylko pytam... – Brunetka od razu na to wspomnienie poczuła lekką tęsknotę za beztroskością dawnych lat. – Tylko mam jeszcze jedno pytanie...

   – Tak? – zapytała, nieświadoma tego co te kilka lat temu zauważyła Laura.

   – Co to była za koperta, którą wtedy przy sobie miałaś? – Laura starała się utkwić wzrok gdziekolwiek, byleby nie na blondynce. Ostatecznie zaczęła wpatrywać się w Nookiego, który zaczął zabawnie bawić się gałęzią.

   – Och... – blondynka nagle straciła całą pewność siebie. Zdążyła wymazać z pamięci ten drobny szczegół, który dodał jej więcej wyrzutów sumienia. – Zauważyłaś? A do tego nadal to pamiętasz? – Spuściła głowę w dół. Zwłaszcza jak Laura w końcu odważyła się na nią spojrzeć.

   Eliza już miała coś powiedzieć, gdy wtem Nooki zaczął biec za bliżej nieokreślonym elementem tej czasoprzestrzeni. Dziewczyny nie chciały dać mu uciec, co zaskutkowało biegiem za nim, ciągle kurczowo trzymając smycz.

   – Nooki! Spokój! – Zaczęły głośno powtarzać.

   Po kilku dobrych minutach biegu, pies w końcu się zmęczył i zaczął zwalniać. Wtedy też udało się dziewczynom na tyle mocno pociągnąć za smycz, żeby go zatrzymać.

   Zmachane, próbowały wyrównać oddech. Laura oparła swoje ręce o kolana i sapiąc, wpatrywała się w udeptany śnieg na ścieżce. Za to Eliza zamknęła oczy, z głową skierowaną ku niebu. Po otwarciu oczu jej uwagę przyciągnęła pewna niewielka, niepozorna roślina na drzewie.

   – Laura...

   – Tak?

   – Spójrz w górę.

   Brunetka zrobiła, tak jak blondynka kazała. Nie zrozumiała, o co tamtej chodziło.

   – Niczego ciekawego nie widzę. – Zaczęła się bardziej rozglądać, obracając wokół własnej osi, patrząc na niebo i szczyty drzew.

   – Stoimy pod jemiołą.

   – Och... - Właśnie wtedy Laura zdała sobie z tego sprawę i zauważyła roślinę na gałęzi, będącej tuż nad ich głowami.

   – Daj mi buzi! – powiedziała przesadnie słodkim głosem.

   Eliza zaczęła się uśmiechać jak głupia, zamknęła oczy i lekko się nachyliła. Raczej spodziewała się, że młodsza stchórzy, ewentualnie uderzy ją w ramię za jej głupotę. Twarz Laury była cała czerwona. Panicznie próbowała wymyślić co ma zrobić. Była rozdarta, a jej serduszko gdzieś tam głęboko bardzo chciało, aby to się stało. Aby ich usta się chociaż na chwilę złączyły. Chciała sprawdzić ich miękkość oraz czy poczuje smak poziomkowej pomadki, której starsza użyła rano.

   Zaczęła powoli przybliżać twarz do twarzy blondynki. Była już tak blisko, że czuła jej oddech na sobie. Jeszcze trochę i...

   Szybko musnęła wargami usta Elizy i jeszcze szybciej się cofnęła. Ale tak, doskonale poczuła te mięciutkie poziomki.

   – Co tak krótko? – spytała Eliza, po czym zrobiła krok, dzieląc tą i tak niewielką przestrzeń między nimi, ponownie łącząc ich usta, tym razem o wiele bardziej intensywnie. – Kocham cię – wyszeptała przy jej ustach.

   – Wiem... Ja ciebie też.

the end 

Ex-Friends//girl×girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz