ROZDZIAL VI [ 18+ ]

1K 10 9
                                    

nagle moje serce przestało bić... zobaczyłam jak taco i quebo namiętnie sie całuje a quebo masuje penisa taco!!!!!'

Nagle Taco doszedł w objęciach Quebo. Gdy Quebo ścierał biały płyn z twarzy, Taco podszedł do mnie i powiedział
-przepraszam -
Usłyszawszy te słowa wybiegłam z celi po czym zatrzymałam sie i wyjęłam moja ukochana żyletkę z majtek ( ostatnio mi wyjęli z buta ) i zaczęłam robić kreski... coraz głębsze i głębsze i głębsze i głębsze i głębsze gdy nagle przybiegł taco i walnął mnie w twarz.
- CO TY ROBISX?! - krzyknął po czym wziął żyletkę z moich rak
- to przez ciebie!!!! Nienawidzę cie!
- To Quebo sie na mnie rzucił ! Ja nie chciałem! Ty jesteś moja kraszi nie on!
- ok wierze ci kocham cie wybaczam ci - po czyn pocałowałem go w usta namiętnie i długo, widzialwm wybrzuszenie na jego spodniach. Pragnął mnie. A ja jego. Złapał mnie za rękę i powiedział chodź. Po 5 minutach byliśmy w jego pokoju : miał duży pokój i ogromne łóżko . Nagle ze spodni wyskoczył jego naganiacz. Oh jaki piękny. Jaki ogromny. Rzucił mnie na łóżko i zaczął zdejmować moje więzienne ubrania. Wzięłam jego penisa do buzi gdy nagle poczułam ze coś wsuwa mi sie w tyłek...

UPROWADZONA/////PRZEZ TACONAFIDEWhere stories live. Discover now