Dokąd zaniesie nas historia

107 21 7
                                    

Las wydawał się być bardzo spokojny. Promienie słońca przedzierały się przez liście, tworząc osobliwe łuny światła. Wiał ciepły wiatr, a owady zwiastowały wiosnę która wkrótce miała ogarnąć cały kraj Thedas.

Bardzo młody chłopiec, elf, biegł, lekko podskakując i rozsypując na wszystkie strony runo leśne. Był pełen życia i uśmiechu który ciągle gościł na jego lekko pyzatej twarzy. W ręce trzymał kwiaty, kryształowe gracje które trochę się połamały w podróży.

Tuż za nim powoli, z krokiem pełnym gracji ale też już lekkiego zmęczenia pądążał inny elf, milcząco przyglądając się chłopakowi. Jego baczne oczy rozglądały się na boki jakby szukały zagrożenia.

Choć doskonale wiedział, że są tu sami, miał takie przyzwyczajenie z przeszłości, w której ludzie go jeszcze widzieli.

- Czy to tutaj? - chłopiec zatrzymał się i obrócił w jego stronę. Wskazywał palcem na kapliczkę która stała tam tuż pod drzewem, lekko zarośnięta ale poza tym zadbana i w całkiem dobrym stanie.

Elf tylko kiwnął głową i uśmiechnął się lekko. Wskazał głową chłopcu na grób. Dzieciak przyklęknął i ułożył kwiaty najlepiej jak potrafił. Jego czarna grzywka opadła mu na oczy, gdy podnosił się by spojrzeć na prezent który przyniósł.

Starszy elf podszedł do niego i uklęknął obok na jedno kolano. Pocałował chłopca w czoło i zmierzwił mu włosy.

- Przywitaj się z mamą! - rzekł chłopiec ciągnąc go za rękaw.

- Ona wie że tu jesteśmy. - uśmiechnął się łagodnie. - Szkoda że nie mogła patrzeć jak dorastasz. - westchnął.

- Opowiesz mi kiedyś tę historię? - wzniósł na niego swoje fiołkowe oczy.

- Opowiem. - powiedział i skinął głową.

- Dlaczego mama jest pochowana tutaj a nie tam, gdzie my mieszkamy? - zastanowił się. - Ten świat jest dziwny...

- Twoja matka pochodziła z tego świata - wyjaśnił - była częścią niego, więc część jej powinna tu pozostać.

- A ta druga część? - zrobił wielkie oczy.

- Ta druga jest zawsze przy mnie. - uniósł kąciki ust - To ty głuptasie.

Młody elf zaśmiał się i złapał go za dłoń która zabłysła zielonym światłem.

- Dlaczego ten świat jest taki... Pusty? - zapytał - Nie czuję tutaj żadnej magii, nie ma żadnych fajnych stworzeń jakie mamy u siebie.

- Ten świat jest niepodatny na magię. Kiedyś kiedy cię nie było na tym świecie istniała magia ale teraz to jedynie świat Wyciszonych, ludzi. - objaśnił.

- Więc skoro nie ma tu magii, ludzie nas nie widzą? Tak samo smoków i innych magicznych stworzeń?

- Owszem. Krasnoludy na dobre zeszły do podziemi i zamknęli wszystkie Głębokie Ścieżki, gdy zanikło lyrium. - cofnął się pamięcią wstecz - Qunari odeszli z Thedas i już nigdy więcej ich nie widziano.

- Mówiłeś, że byli okropni.

- To kwestia perspektywy. - wzruszył ramionami.

Wiatr rozwiał liście leżące na grobie. Na obitym kamieniu było wyryte:

"Dareth Shiral"

- Chodźmy do domu, synu. - rzekł Solas.

Uniósł rękę i otworzył szczelinę. Kotwica była teraz jego znamieniem.

Złapał chłopca za rękę i oboje zniknęli w Pustce. Za nią, czekał na nich cały świat.



[Dragon Age: Inkwizycja] Gdyby Było Inaczej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz