Czy teraz bedzie lepiej ?

26 2 3
                                    

Pod adresem , który mi wręczył znajdowała się mała kawiarnia. - Znowu kawiarnia- pomyślałam. Zaparkowałam nie daleko samochód i udałam się w umówione miejsce. Szczerze do tej pory nie wiedziałam , czy to był dobry pomysł by spotkać się z Bradem. W końcu zauważyłam go stojącego przed kawiarnią więc podeszłam. - Jednak przyszłaś - powiedział uśmiechając się tym swoim firmowym uśmiechem. - Byłam nie daleko więc postanowiłam przyjść. Chociaż nie wiem czy to był dobry pomysł.- Nie będziesz żałować. Stęskniłem się za tobą i po prostu chciałem pogadać jak za dawnych czasów. - odpowiedział. - Jasne to może przejdziemy się. - zaproponowałam. - oki - powiedział. Skierowaliśmy się w stronę parku. - To o czym chciałeś pogadać ? - w końcu zapytałam bo cisza robiła się troszkę nie znośna. - Dużo tego jest.- podrapał się po głowie i uśmiechnął się nie śmiało. -  Mam czas- odpowiedziałam. - Więc tak. Gdy nasz związek się zakończył z mojej winy wiem to. Zrozumiałem , że straciłem najważniejszą osobę na świecie. El nie potrafiłem cię przestać kochać a co najgorsze nadal cię kocham. Dałbym wszystko , żebyś dała nam drugą szansę. Gdy zobaczyłem cię kiedy weszłaś do pokoju by przeprowadzić z nami wywiad uwierzyłem , że dostałem kolejną szansę na to by cię odzyskać. Jestem gotów naprawdę zrobić wszystko. - opowiedział o wszystkim. - Wow dużo tego. Miałeś racje. Brad posłuchaj ciężko było mi zapomnieć o tym co sie wydarzyło. A gdy w końcu wszystko sobie ułorzyłam od początku zjawiasz sie ty i mówisz mi takie rzeczy. To jest trudne. Cenie to co mówisz ale wątpie czy jest szansa na to byśmy znowu byli razem. - odpowiedziałam na wyznanie Brada.- El jestem naprawde w stanie wszystko zrobić dla ciebie. - podszedł do mnie i chwycił mnie za ręce po czym popatrzył w moje oczy.- Brad może jakaś tam cząstka mnie chce żebyśmy wrócili do siebie. Ale jest na to troche za późno. Ja jestem w Argentynie i jest mi naprade dobrze ty jesteś w Anglii i koncertujesz po całym świecie. To nie ma przyszłości bytu. Po za tym mam już kogoś. - ostatnie zdanie powiedziałam nie śmiało i odwróciłam swój wzrok od jego.- Wow szybko sobie ułożyłaś życie. Mam nadzieje że jesteś z nim szczęśliwa. Jest ogromnym szczęściarzem.- powiedział troche z goryczą.- Tak w prawdzie to nie jest jeszcze nic poważnego ale próbujemy coś z tego skleić. Zobaczymy co z tego wyniknie. - zaśmiałam się lekko.- Czyli mam jeszcze jakąś szanse. - uśmiechnął się.- Nie wiem nadzieje warto mieć.- mrugnełam do niego.
Porozmawialiśmy jeszcze troche o tym co sie w między czasie działo po czym poszliśmy w własne strony. Cieszyłam sie że w końcu wszystko sie poukładało. Czułam jak jakiś kamień mi z serca spadł. Teraz miałam ochote robić wszystko. Gdy wróciłam do domu dostrzegłam płatki róż rozsypane na podłodze. Zdiełam kurtkę i udałam sie do pokoju idąc za czerwoną ścierzką. Wchodząc w głąb domu ujrzałam świece i nakryty stół. Nie mogłam wyjść z podziwu. Nie mogłam uwierzyć że to wszystko zrobił Tomas. Chłopak właśnie stanął na przeciwko mnie. Wyglądał bardziej przystojnie niż zwykle. Był ubrany w bordową koszule nie zapiętą na wszystkie guziki oraz miał na sobie czarne rurki. - Wow z jakiej to okazji- wyksztusiłam to z siebie. - A czy musi być okazja bym zrobił romantyczną kolacje dla swojej ukochanej dziewczyny.

Zostawiam wam tu taki rozdział po długiej przerwie. Ostatnio naprawde miałam mało czasu by coś pisać. Mam nadzieje że wam sie spodoba. Miłego czytania.

Miłość , zabawa i sława ( The Vamps) 2Where stories live. Discover now