Rozdział 17

28 3 1
                                    

Zarówno Angelo jak i Lucyfer wpatrywali się w przybysza z szeroko otwartymi oczami. Jego pojawienie się tak ich zaskoczyło, że obaj nie mogli wydobyć z siebie głosu. Anioł nie przejmował się ich reakcją, z poważnym wyrazem twarzy podszedł bliżej i usiadł na fotelu obok Angelo.

– Och, proszę, nie bądźcie tak nieśmiali. Mam nadzieję, że jeszcze zdążyłem na rodzinną pogawędkę? Odrzućcie na bok tajemnice i powiedzcie starszemu bratu o czym rozmawialiście.

Lucyfer spiął się. Wydawał się nie być sobą w obecności anioła, ale starał się zachowywać tak, jakby go tam nie było. Nie chciał przyznać tego przed nikim, przed sobą samym także, ale odczuwał niepokój. Nie chciał, by którykolwiek z braci pomyślał, że Diabeł może odczuwać jakikolwiek lęk. Starał się odgrywać swoją rolę najlepiej jak potrafi, przynajmniej  dopóki sztuka nie dobiegnie końca.

– Angelo chce mnie zabić – powiedział Lucyfer bardzo dokładnie wymawiając każde słowo. Splótł palce obu dłoni i ułożył je na kolanach, wbijając spojrzenie w ciemnowłosego anioła i obserwując jego reakcję.

Tamten jedynie wybuchnął śmiechem.

– Lucyferze, nie myślisz chyba, że o tym nie wiedziałem? Czułem to jeszcze długo przed tym zanim nasz młodszy braciszek Angelo zdołał o tym pomyśleć. Rzecz jasna właśnie dlatego tu jestem.

Di Carlo spojrzał z niezrozumieniem na mężczyznę.

– Dlaczego, Michale? Jestem wystarczająco silny, dałbym sobie radę sam...

– Nie masz racji, nie dałbyś, choćbyś nie wiem jak próbował, ponieważ Archanioła może zabić tylko inny Archanioł. Widzę, że tego nie wiedziałeś, więc musisz się jeszcze wiele nauczyć. – widząc nieufne spojrzenie młodszego, Michał dodał: – Nie musisz się martwić, jestem po twojej stronie, też chcę ocalić ludzkość i Niebo, jednak na razie musimy załatwić sprawę rodzinną. O Emily porozmawiamy później.

Ostatnie słowa Archanioł wymówił takim tonem, że Angelo zadrżał. Zawsze czuł do Archanioła Michała większy respekt niż do innych swoich braci, ale w tamtej chwili nawet trochę się go bał. Jeden z najpotężniejszych aniołów był jedną z tych istot, w których nie chciałoby się mieć wroga i Angelo również nie chciał. Nie wiedział jak bardzo daleko jego starszy brat był w stanie się posunąć, ale miał pewność, że nie chciał przekonywać się o tym na własnej skórze.

– Co powiecie na to, byśmy już skończyli tę bezsensowną pogadankę i przeszli do rzeczy? Im szybciej to załatwimy, tym lepiej, mam rację, Lucyferze?

Diabeł nic nie odpowiedział. Nic nie wyrażające spojrzenie cały czas miał utkwione w jakimś punkcie, którego pozostali nie widzieli. Jedynie ledwie zauważalne drgnienie lewej ręki którą wykonał w powietrzu serię gestów, zdradzało emocje, które mógł odczuwać.

Michał spojrzał na brata zabójczym wzrokiem, wykonał dłonią, z pozoru nic nieznaczący gest i poruszył ustami wypowiadając formułę.

– Nie próbuj ze mną tych sztuczek! – rzekł ostro, wstając i zbliżając się do Lucyfera, który stał teraz naprzeciwko niego ściskając w dłoni anielskie ostrze, takie samo jak to trzymane przez Michała, gotowego do ataku. – Chcę równej walki, dlatego nie przywołuj swoich sług, bo wyrżnę ich wszystkich w pień! Walcz jak na anioła przystało!

Lucyfer prychnął cicho ostrożnie stąpając po zniszczonej podłodze i zbliżając się do Archanioła. Ostrze zalśniło w świetle księżyca, gdy mężczyzna zamachnął się nim celując w pierś Michała. Nie trafił, Archanioł zrobił szybki unik i Diabeł spudłował, a ostrze prześlizgnęło się zaledwie centymetr od celu.

Zapomnieć niezapomniane [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz