Rozdział 8

49 6 1
                                    

Emily leżała na łóżku. Chłodny wiatr owiewał jej rozgrzaną pocałunkami nagą skórę. Chłopak znajdował się nad nią i obsypywał pocałunkami jej szyję rozchylone usta i każdą inną część ciała, doprowadzając ją tym do niewyobrażalnej rozkoszy. Jego ruchy, momentami czułe i delikatne, zmieniały się w ostre i natarczywe, napędzane przez rosnące w ciemnowłosym pożądanie. Nastolatek nie kochał się z Emily. On ją pieprzył i, o dziwo, dziewczynie się to podobało. Jej podejście zmieniło się jednak, gdy zupełnie przypadkiem zerknęła na twarz chłopaka, której wcześniej nie dostrzegła, zaślepiona przez doświadczaną przyjemność.
Chłopakiem, który swoimi czynami sprowadzał ją na skraj szaleństwa okazał się Angelo.
Widząc jego twarz i usta wyginające się w lubieżnym uśmiechu, gdy tylko na nią spojrzał, dziewczyna próbowała się odsunąć, zepchnąć z siebie Di Carlo. Nastolatek jednak oparł obie dłonie po obu stronach jej ciała i zaczął ponownie ją całować, tym razem jeszcze bardziej nachalnie, nie dając siedemnastolatce żadnego pola manewru.

Gdy chłopak ponownie złączył ich usta w bardzo namiętnym pocałunku, Emily gwałtownie obudziła się ze snu.

- Miło było patrzeć jak wijesz się z rozkoszy dzięki mojej ingerencji w twoje sny - odezwał się cichy głos.

Dziewczyna instynktownie się odsunęła. Zrzuciła z siebie kołdrę, chcąc uciec, ale Angelo złapał ją za nadgarstek tak mocno, że na pewno pozostawił po sobie bolesny ślad. Williams spojrzała na czarnowłosego błagalnie, ale on jedynie przyciągnął ją bliżej siebie, mimo że się opierała i uśmiechnął się szeroko.

- Nie pozwolę ci odejść - lekko zachrypnięty głos zabrzmiał tuż przy jej uchu. - Nie pozwolę uciec, nie do niego. Marco jest twoim Stróżem i nie może się z tobą związać, choćby kochał cię najbardziej na świecie. On dobrze o tym wie. Jest Stróżem i nie będzie nikim więcej.

Przybliżył się do niej, siadając naprzeciwko. Serce Emily zabiło mocniej, oddech przyspieszył. Bez zastanowienia przymknęła oczy, czekając na to, co ma się wydarzyć. Przez chwilę nic się nie działo, oboje wsłuchiwali się w swoje mieszające się, gorące oddechy. Po chwili Emily poczuła delikatny dotyk aksamitnych warg, gdy Angelo ledwie musnął jej usta swoimi. Williams powoli otworzyła oczy, ale po jej nocnym gościu nie został nawet ślad. Wydawało jej się jednak, że gdzieś z daleka echo niesie niewypowiedziane na głos słowa Angelo:

Jesteś moja. Od zawsze i na zawsze należysz do mnie.

Emily wolno wyciągnęła dłoń i przejechała palcem po zaczerwienionych i opuchniętych ustach, które całował Angelo.

Wiedziała, że nie powinna, że to nie powinno się wydarzyć. Ten człowiek porwał jej przyjaciółki i był gotów posunąć się do gwałtu i zabójstwa, byle tylko ją zwabić i wykonać zlecone zadanie. Ten chłopak był chory i nieprzewidywalny. Mimo wszystko, jego słodkie usta całujące każdą część jej nagiego ciała, sposób w jaki jej dotykał, z desperacją i natarczywością, później czule, niemal z boską czcią - to wszystko sprawiało, że serce biło jej szybciej a ona sama docierała na skraj szaleństwa.
Choć nie powinna.

***

Minęły przeszło dwa tygodnie od dnia, w którym ostatni raz widziała Marco. Tydzień od nocy, w której Angelo całował ją i dotykał we śnie i na jawie. Nie wiedziała co robić. Przez pierwszy tydzień Bianconi nie odezwał się ani słowem. Nie dzwonił, nie pisał, prawdopodobnie chcąc dać jej czas na przemyślenie jego słów. Jednak, gdy Emily również nie próbowała się z nim skontaktować zaczął pisać. Na początku spokojnie, rzadko, później coraz bardziej nerwowo, wysyłał kilkanaście wiadomości w przeciągu godziny.

Zapomnieć niezapomniane [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz