Fifi czy mógłbym wypalić ostatni towar na Twoim wąsie?

380 38 18
                                    

Po tych fascynujących i podniecających jak widok mężczyzny po 60 bez koszulki wyzwaniach obaj mężczyźni postanowili urządzić w domu małe bajlando. Tako i Kłe już od dłuższego czasu byli na poważnych i mocnych jak oddech meksykańczyka używkach. W tym stanie postanowili zaprosić gości, bez większego namysłu na swoją listę dodali także Bedopsa, który od pamiętnej kłótni z Kłebido zaginął bez śladu. Przygotowania do balanda trwały.
Pierwsi goście to zwykli szarzy ludzie, którzy przyszli na tę imprezę tylko by zaliczyć, któregoś z raperów. Typowe. Po pewnym czasie zjawił się także Bedopies. Wszyscy byli już mocno ścięci w tym właśnie przybyły Bedo. Mie miał zbyt wiele na sobie. W stanie upojenia alkoholowego zdjął z siebie zbędny materiał. Kłe chcąc nie chcąc patrzył na chłopaka jednym okiem. Filip zdążył to spostrzec, ale nie chciał okazać, ze jest zazdrosny. W pewnym momencie już nie wytrzymał, wstał z kolan Kłebonejfida i powolnym lekko skołowanym krokiem ruszył na górę. Ku jego zaskoczeniu Kłe nie poszedł za nim, co rozwścieczyło Tako. W końcu, gdy Bedokundel zniknął Kłebido nie wydawał się zmartwiony ani przejęty. A teraz zamiast zajmować się awangardowym wąsem Fifcia, on wolał gapić się na tę męską samicę psa. "Muszę znaleźć sposób na pozbycie się tego kundla"- pomyślał zdradzony i oszukany Filip. Przez głowę mężczyzny przeszło już wiele szatańskich i lekko sadystycznych planów zemsty na stworzeniu, które budzi w Takosiu szczerą pogardę. Młody raper przypomniał sobie o radach zagorzałych fanów anime co do zatarcia śladów po najbardziej krwawych morderstwach. "Tylko skąd wytrzasnę na tym zadupiu koalę?"- dręczył się tym pytaniem Fifi. Nagle do pokoju wbiegł Kłe patrzący obojętym wzrokiem na siedzącego od dłuższego momentu w nim chłopaka. W tym momencie Tako poczuł jak jego serce pęka na 876432345678998754332123456776689097674857463535423233244546 kawałków.

-Właściwie Filip, nic Cię tu nie trzyma. Możesz odejść w każdej chwili.- stwierdził chłodnym i pustym głosem Kłebonejfid, po czym niespodziewanie zza jego pleców wyłoniła się znienawidzona przez Fifiego postać.
Bedokundel zbliżył się do Kłe poczym delikatnie pocałował go. Właściwie to zupełnie nie zależało mu na Kłebido, po prostu chciał zrobić na złość Filipowi.
-Ale zanim odejdziesz, czy mógłbym wypalić ostatni towar na Twoim wąsie Fifi?- zapytał Kuba
„Nie Kłe, to się czyta Ke" Mnie już uszy bolą ¡Dios mío! seniorita ja tyle lat uczę!"-tak.

Takonejfid- najlepszy upieczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz