Zmęczony Kłebonejfid postanowił wrócić do palacowilli i odpocząć po męczących jak odmawianie babci 4 dokładki obiadu poszukiwaniach. Gdy położył się na swoim łóżku i zasypiał poczuł delikatne ugięcie materaca w pobliżu jego ciała. Odwrócił spokojnie glowe, a tam zobaczył go. To był on. Filip. Miał na sb jedynie spodnie od dresu (przez co było widać jego piękny torsik), a na głowie pare liści. Wyglądał tak męsko, jego wąs delikatnie poruszał się wraz z wypuszczanym z ust Kuby powietrzem, a oddech Filipa mroził wszystkie małe włoski na ciele Kłebido pod jego grubym różowym dresem. Był taki majestatyczny i seksowny. Kłe nie myśląc długo delikatnie włożył rękę pod jego dywan na klatce piersiowej. Starał się robić to delikatnie, ale także tak by trochę rozpalić Fifcia. Po pewnym czasie gładzenia jego torsu nie zauważył żadnej reakcji spojrzał na nieprzytomną twarz Tako.
-Fifi? Fifi słyszysz mnie? Śpisz?
-Tak.
-Skoro spisz to jakim cudem mnie słyszysz i mi odpowiadasz, huh? No i co teraz CWANIACZKU?
-Jesteś skończonym debilem Kuba- odpowiedział Filip przewracając się na drugą stronę delikatnie śmiejąc się pod wąsem.
Noc minęła spokojnie, rano Kuba postanowił podać śniadanie do łóżka. Był to dla niego dość słaby pomysł, wiec postanowił go trochę urozmaicić. Przyniósł chleb mleko i talerze, ale na talerzach się nie je, o nie. Bułki ułożył na seksownym, owłosionym jak dziki dziewiczy busz typowych gimb torsie i obudził Filipa słowami: Wstawaj moja mała bułeczko zapieczona w sosie śmietanowo maślanym z wędlinką samazoną na winie.
„Teraz jest moda na umieranie przez tych raperów, nic tylko by umierali i umierali. Wszyscy papugują po Lil Peepie myślą, że teraz są fajni co? Hm?"
CZYTASZ
Takonejfid- najlepszy upieczony
FanficTako i Kłe od zawsze ze sobą rywalizują, jednak podczas jednego z wyzwań „zjedz albo przegraj" Kłe wsadza sb Tic Taca do nosa. Taco zastanawiając się co ta dziwna istota ma w głowie przegrywa wyzwanie. Kłe musi wybrać sb nagrodę, którą jest wspólne...