Zanosili się śmiechem idąc korytarzem. Wciąż rozglądając się, czy aby na pewno nikt ich nie widział. Nie byli do końca pewni co im się stało na starość i nie próbowali sobie tego nawet uświadamiać.
Czuli się o wiele lepiej, kiedy byli ze sobą. Zapomnieli jakie to wspaniałe uczucie być z kimś kogo się darzy pozytywnym uczuciem.
Nie mogli mówić tu o miłości, bo nie byli pewni czy czuli właśnie ją kilkanaście lat temu. A teraz, gdy tak wiele rzeczy uległo ogromnej zmianie nawet jej nie podejrzewali. Logicznym więc było, że kiedy z niewytłumaczalnie wielkim uśmiechem powtarzali żart sprzed lat nie zastanawiali się tak naprawdę co czują do siebie.
Mogli myśleć tylko o tym co naprawdę istotne. Nie dać się złapać.
Tworzyli według siebie idealnie utopijną wersję ich relacji odkładając na bok, to o czym powinni, ba! musieli porozmawiać. Chcieli zatrzymać tą chwilę w miejscu. Chwycić się jej i już nigdy nie musieć puszczać i pozwalać odpływać w niepamięć.
We własnych, rutynowych egzystencjach przestali już dawno łapać się na myśleniu o sobie. Musieli zastąpić to czymś innym. Przymusowe życie pod zastaw bez miłości tego kogo się potrzebuje. Szukanie kolejnych partnerów i partnerek na siłę, aby nie odczuwać tej dziwnej pustki.
W tamtym momencie naprawdę nie chcieli się tym przejmować. Nie mieli ochoty, aby zarzucać sobie kto jest winny. Chcieli tylko spojrzeć na siebie tak jakby znowu byli tymi zakochanymi nastolatkami, którzy na siłę pragną cudzego dotyku na swym ciele.
Dlatego, kiedy przyszedł moment, w którym znaleźli się na samym końcu swojej krótkiej przechadzki, dotarli właśnie na koniec korytarza. Nie przejmowali się tym, że nagle dłoń jednego wylądowała na policzku drugiego. Że została wsunięta we włosy, aby ponownie poczuć to uczucie, które uwielbiały czuć receptory w skórze jeszcze za czasów młodości. Mieli kompletnie gdzieś fakt, że nagle ręce jednego z nich złączyły się na karku drugiego i że ich nosy znalazły się tak blisko siebie. Że ich mieszkające się ze sobą oddechy, wciąż i wciąż nie traciły zapachu papierosów i alkoholu. Zginorowali fakt, że nagle ich usta odnalazły drogę do siebie nawzajem i złączyły się w pocałunku pełnym tęsknoty i pożądania. Że ich języki chwile walczyły o dominację i że jak za dawnych lat wygrał starszy z nich.
Chcieli zatracić się w tej chwili. Zatracić i nigdy już więcej jej nie kończyć.
_____________________________Więc.. Ten teges, ja to skończę.

CZYTASZ
call me your daddy
Storie d'amorepo prostu kilka slow o mlodzieczej milosci, ktora wraca na nowo, jakby nigdy nic