R. 2

707 47 11
                                    

Jestem naprawdę zdenerwowana, ponieważ już jutro jest wigilia. Te święto, które kochają miliony, a ja go nienawidzę. To dziwne, lecz prawdziwe. Wracam właśnie z klasowej wigilii. Moja domowa wigilia niczym nie dorównuje, jeśli chodzi o tą w szkole. A dzisiaj było naprawdę świetnie, dostałam prezenty od Wojtka i Ady. A ja im też coś dałam. Mianowicie Wojtkowi dałam album, a Adzie dałam album i jej wymarzoną książkę, jakieś tam romansidło. Weszłam do domu i znowu nikogo nie zastałam, dziwne...

Jakiś czas później...

Jadłam płatki, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, dziwne myślałam, że ojciec wejdzie normalnie, a tu takie coś. Podeszłam do drzwi otwierając je, a w ich progu stał Wojtek

- Jezu, debilu chcesz abym na zawał zeszła - powiedziałam, bo naprawdę nie wiedziałam, że on akurat postanowił mnie odwiedzić.

Wojtek - no sory, ale mówiłaś, że mogę wpadać od czasu, do czasu - co za kretyn, mówiłam mu aby najpierw mnie uprzedzał

- posłuchaj mnie uważnie...mówiłam Ci abyś najpierw uprzedzał, że przyjdziesz.

Wojtek - no dobrze, przepraszam, ale naprawdę tym razem uprzedziłem że przyjdę. Dzwoniłem do ciebie - powiedział, a ja sobie przypomniałam, że rzeczywiście do mnie dzwonił. A ja wtedy spałam pobita przez mego ojca, muszę go przeprosić, że na niego tak naskoczyłam

-jeny, rzeczywiście...sory że na ciebie tak naskoczyłam - powiedziałam skruszona.

Wojtek - każdy miał prawo postąpić tak jak ty, co nie? A poza tym, już Ci mówiłem, nie musisz być taka milusia, przyjdzie co do czego i będziesz musiała stać się wredna. - miał rację, ale ja tak nie mogę.

- masz sporo racji, ale dobrze wiesz, że ja się nie zmienię tak z dnia na dzień - wsumie, co mi szkodzi trochę popyskować, nic tym nie tracę, a zyskam wiele satysfakcji. - Wojtek...a pomógłbyś mi, no wiesz...stać się tą złą - nie mogę uwierzyć w to o co właśnie go proszę, ale są ku temu powody, ja muszę się zmienić, bo inaczej zginę.

Wojtek - pierwsza lekcja. Nigdy nie przepraszaj za coś czego nie zrobiłaś, no chyba, że rzeczywiście coś przeskrobiesz to wtedy inna sprawa... A drugie co, nie możesz tak łatwo odpuszczać, i koniecznie musisz umieć się bronić, a także wyrobić sobie odpowiedni charakter - jeju jak tego dużo, ale jestem dobrej myśli, mam nadzieję...

Jakiś czas później...

Zaczęłam ćwiczyć z Wojtkiem, i szczerze...powiedział że nieźle się bronię, ale muszę popracować nad charakterem, bo z tym jest trochę gorzej.. Ale jestem na dobrej drodze.

Wojtek - i na tym skończymy nasz "trening" i napijemy się czegoś

- nawet dobry pomysł - powiedziałam.

Wojtek pov

Przez ten cały czas, "trenowałem" Lunę i mogę śmiało powiedzieć, że poradziłaby sobie ze swoim ojcem. Do takich rzeczy nie jest potrzebna tylko siła, ale też mądrość, co Luna posiada...jest wkońcu mądrzejsza nawet ode mnie. Nagle usłyszałem kroki dochodzące ze schodów. Luna też je usłyszała, bo miała zamiar się schować, ale ja jej tego odradzam, bo wkońcu mogłaby się przeciwstawić. Szedł w jej stronę, a ta ani drgnęła.

Ojcec - chodź tu gówniaro, i tak cię znajdę - mówił ojciec Luny, a ona za nic nie chciala wyjść. Był coraz bliżej Luny trzymając jakiś sznurek i woreczek prawdopodobnie z jakimś ostrym narzędziem. Wziął Lunę za koszulkę i zaczął ją gdzieś prowadzić.

Luna pov

Ojciec zaczął mnie gdzieś prowadzić, broniłam się, ale to na nic, bo za każdym moim "sprzeciwem" ojciec groził mi nożem, czułam, że bylam bezsilna...wkońcu postawił mnie na krześle i przywiązał. Czułam się jakbym była porwana. Nagle ojciec wyciągnął jakiś ostry przedmiot i już miał mi coś zrobić gdy...

Wojtek - odsuń się od niej - powiedział ostro, nie kto inny jak Wojtek. Cieszyłam się, że on się zjawił w takim momencie.

Ojcec - chyba sobie kpisz dzieciaczku, nie będziesz mi mówił co mam robić - skierował nóż w stronę Wojtka, a on zgrabnie ominął ostre narzędzie, a nawet lepiej...wtrącił mu go z rąk. Ależ on ma niesamowity refleks

- dzięki, Wojtek - powiedziałam będąc jeszcze w lekkim szoku

Wojtek - no coś ty, nie dziękuj, to co... Może chodź przenocujesz u mnie, chociaż jeden dzień? - wsumie, co mi szkodzi, przynajmniej odpocznę

- no dobra, i jeszcze raz dzięki

Wojtek - nie ma sprawy - powiedział, a ja próbowałam się rozplątać, a ten dopiero teraz przypomniał sobie o tym, iż ja jestem przywiązana do krzesła i przystąpił do pomagania mi w odwiązania tego sznura.

Wojtek - dobra, chodźmy póki jeszcze nie wstanie ten twój ojciec

- okej - powiedziałam krótko wychodząc z pomieszczenia w którym przebywałam do tej pory - czy ojciec zaciągnął mnie do piwnicy, znowu,...przecież nie ma jeszcze wigilii - powiedziałam bardziej do siebie, ale Wojtek oczywiście musiał to usłyszeć

Wojtek - czyli, ty...on, jak? W święta, przecież to niedorzeczne. - powiedział będąc oburzony, ale nie na mnie, tylko na zachowanie mojego ojca, nie zdziwiło mnie to, a nawet zadowoliło, bo myślałam, że mnie zlekceważy, ale się pomyliłam

W domu Wojtka...

Siedziałam w pokoju z Wojtkiem. On mnie przesluchiwał, a ja odpowiadałam, omijając niektóre elementy, on słuchał i po jego minie wywnioskowałam, że mógłby pobić, albo nawet zabić mojego ojca

Wojtek - może chcesz się czegoś napić, albo coś zjeść

- a co proponujesz?

Wojtek - hmm...może kanapki?

- okej

Poszliśmy do kuchni po kanapki. Biorąc jedną w rękę zobaczyłam psa Wojtka, jak bodajże "prosi" mnie o kanapkę. Oddałam mu idąc w stronę pokoju Kuby

Wojtek - widzę, że Lucky cię polubi - ja kocham zwierzaki, ale psy najbardziej, więc spodziewałam się że Lucky mnie polubi...ale za to nie znoszę biologii, dziwne

W nocy...

Położyłam się na zapasowym łóżku Wojtka, obmyślając plan mojej jutrzejszej ucieczki, bo rano wracam do domu...aby ojciec zbytnio mnie nie szukał, bo jak wiadomo, zna każde moje "kryjówki" i moich znajomych,a ja nie chcem nikogo narażać, więc wyjdę wcześnie rano, a teraz pogrążę się w głębokim śnie

_______________________________________

Hejka naklejka drodzy czytelnicy. Oto nowy rozdział z mojej alternatywnej wersji zagubionej
(dwa rozdziały w jeden dzień, szok) tak naprawdę miałam już napisane te rozdziały, wystarczyło je tylkp trochę podrasować i gotowe.

Dajcie znać czy podoba wam się taka alternatywna wetsja zagubionej. To chyba na tyle, z tego rozdziału to, ten...życzę miłego czytania i zachęcam do gwiazdkowania i komentowania moich rozdziałów. To dozobaczenia w następnym rozdziale, naraska

                                                  <BetiGra>

The Dangerous Game | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz