R. 3

592 36 25
                                    

Wstałam dzisiaj o 5.59,, idealna pora na powrót do domu" pomyślałam. Cicho zeszłam z tego zapasowego łóżka. Wstałam, i podeszłam do uprzednio spakowanej torby i wyciągnęłam z niej moje ciuchy. Kiedy skończyłam się szykować, pocichutku wyszłam z domu i kierowałam się do mojej rudery. Kiedy przekroczyłam próg walnął we mnie odór, zwanym alkoholem "pewnie już się szykuje na ten przełomowy moment, ale nie tym razem, tym razem zdążę uciec na czas"  pomyślałam dodając sobie tym otuchy kierując się do (jeszcze) mojego pokoju. Byłam trochę zmęczona, więc położyłam się na moim niewygodnym łóżku, i po chwili zasnęłam

Kilka godzin później...

Obudziłam się nie czując wygody, to znaczy wtedy też nie czułam, ale teraz czuję że jest mi bardzo ciasno. Otworzyłam oczy, i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to psychopatyczny uśmiech mego ojca trzymającego nóż w ręce

- noi co, masz zamiar mnie teraz zabić? - grałam na czas w nadziei, że zdołam go czymś zająć, ale jak to mówią,, nadzieja umiera ostatnia " czy jakoś tak...

Ojcec - oczywiście, teraz mi się nie wywiniesz - mówił uśmiechając się tym swoim głupim uśmiechem, a ja wpadłam na pomysł, ale niestety, nie zrealizuje go, gdyż ojciec chyba zauważył, że wpadłam na jakikolwiek pomysł, więc przyczynił się do działania i zaczął kierować się do mnie. Ja nie chcąc umierać, broniłam się rękoma, ale niestety, ostre narzędzie trzymane przez mojego ojca drasnęło mnie, prawie że, w żyły. Byłam przerażona ,, skoro on ma takiego cela, to co by było gdybym lekko przesunęła rękę w dół "pomyślałam, gdy poczułam uderzenie, jeszcze bardziej byłam bezradna, jednak trening Wojtka się na nic zdał, skoro nawet uwiązana sobie nie radzę, pomyślałam. Ojciec poszedł, a ja czekałam tylko aż stracę go z zasięgu wzroku. - wkońcu, mogę uciec - powiedziałam cicho do siebie rozcinając sznur sprawną ręką, gdyż aktualnie moja druga ręka zaczęła mocniek krwawić.

Kilka chwil później...  Lloyd pov

Szedłem ulicą, kiedy zauważyłem dziewczynę, która prawdopodobnie skądś uciekała, jedną rękę miała całą we krwi,, matko, a co jej się stało "pomyślałem i poczułem jak ktoś na mnie wpada, ja byłem na ziemi a ta dziewczyna stała z przerażeniem wypisanym na twarzy

Dziewczyna - przepraszam, to było niechcący - powiedziała pomagając mi wstać.

- a co się stało, że twoja ręka krwawi? A tak wogóle, jestem Lloyd - powiedziałem podając jej rękę na przywitanie.

Luna - Luna. Ja uciekałam z piwnicy, bo mój ojciec - tu zawiesiła na chwilę głos. Pewnie nie chciala mówić tego, ale wkońcu kontynuowała - mój ojciec mnie tam zamknął - powiedziała. Ale jak, jak to możliwe?! Ale nie to teraz było problemem, problemem była jej ręka

- sluchaj, może zabiorę cię do siebie, co? Widzę że jesteś bardzo roztrzęsiona. A do tego ręka ci krwawi - powiedziałem, a Luna popatrzyła na swoją zranioną rękę, a później na mnie

Luna - no dobrze, wsumie co mi szkodzi. Wkońcu ucieklam z piekła zwanym moim domem. - powiedziała uśmiechając się w moją stronę, jakbym jej uratował życie, wsumie co się dziwić gdybym jej wtedy nie zauważył, prawdopodobnie by z jej ręką było o wiele gorzej.

Time Skip  Luna pov

Czułam, że ktoś nas śledził, odwróciłam się, i nic...nagle usłyszałam nawoływanie kogoś, ale było na tyle niewyraźne, że nie mogłam skojarzyć kto to. Po chwili odwróciłam się i zobaczyłam to czego najbardziej się obawiałam. Mój ojciec znowu się pojawia, muszę powiedzieć to Lloyd'owi.

- em, Lloyd, chcę ci powiedzieć, że gdzieś za nami jest mój psychiczny ojciec - powiedziałam, będąc niezadowolona z tego powodu, że znowu stanę twarzą w twarz z moim psychicznym ojcem

Lloyd -  skoro zmierza akturat do nas, to chodź, schowamy się

- okej - powiedziałam krótko idąc za Lloyd'em. Byliśmy już schowani, nawet nie wiem gdzie. Lloyd postanowił sobie zobaczyć, czy aby jest bezpiecznie, ja zostałam sama, modląc się, że jednak ojciec mnie nie znajdzie, ale myliłam się, po chwili mój ojciec stał tuż przede mną.

W tym samym czasie... Pov Lloyd

Wracałem ze zwiadów, gdyż było już bezpiecznie. Gdy byłem tuż obok tej kryjówki gdzie zostawiłem Lunę, zauważyłem jak Luna była duszona przez swego ojca. Luna zemdlała, a ja tak się wściekłem, że wyciągnąłem wysuwany miecz, zadźgałem go i powiedziałem

- zrobiłeś ogromny błąd zadzierając z nią, a tym samym ze mną - powiedziałem, gdy ten był jeszcze przy życiu. Czy żałuję tego co zrobiłem? Absolutnie nie, przecież on mógł ją zabić, a do tego nie mógłbym dopuścić. Wziąłem Lunę na ręce i kierowałem się do mieszkania w którym mieszkam z chłopakami, noi Nya'ą. Ona dalej się nie budzi.

Przed domem..

Wszedłem do domu. Wszyscy śpią, noi dobrze, przynajmniej nie będzie żadnych docinków ze strony chłopaków. Kierowałem się do mojego pokoju w którym (dzięki Bogu) było drugie łóżko. Położyłem delikatnie Lunę na łóżko, po czym sam uczyniłem to samo.

Ranek... Luna pov

Obudziłam się odczuwając lekki ból głowy. Pamiętam tylko jak ojciec mnie dusił, a późniek nie było nic, prócz ciemności. Próbowałam wstać popierając się moją ręką, ale zapomniałam o tym, że mam pocharataną rękę. Cicho syknęłam. -  co jest, przecież nie mam złamania. - powiedziałam do siebie spoglądając na moją rękę, odziwo była z opatrunkiem. Dziwne, nic nie czułam, aby ktoś mi zakładał opatrunek.

Lliyd - o, już wstałaś - powiedział Lloyd odkładając jakąś książkę na półkę

- tak, już wstałam. A ty kiedy wstałeś? - byłam bardzo ciekawa. No chyba że on się wcześniej obudził i specjalnie na mnie czekał, aż ja się obudzę.

Lloyd - niedawno. Wsumie chyba z 20, albo z pół godziny temu. Ale jest siódma, a śniadanie zazwyczaj jemy o ósmej, więc nic nie przegapiłem - powiedział. Ale chwila, jak to jemy? Czyli on nie mieszka sam. Wsumie mogłabym się tego spodziewać, ale jestem ciekawa co się stało z moim ojcem

-a jeśli mogę zapytać, to co się stało z moim ojcem - jestem bardzo ciekawską dziewczyną, co chyba widać

Lloyd - nie chciałabyś tego wiedzieć - powiedział.

- Aż tak źle - powiedziałam, a ten tylko skinął głową na znak, że się zgadza z moim podejrzeniem. Jeszcze chwilę tak pogadałam z Lloyd'em, a on powiedział mi, że mieszka jeszcze ze swoimi kolegami i koleżanką, a ja mówiłam, że chciałabym ich poznać, a on powiedział, że napewno znajdzie się taka okazja na poznanie reszty domowników

_______________________________________

Witam serdecznie moich czytelników na początku chciałam wam serdecznie podziękować, za to, że chociaż na chwilę zaglądacie do tej, jak i do mojej pierwszej książki. Dziękuję wam...a teraz do rzeczy

Jak rozdział (te pytanie będzie całą wieczność u mnie gościć)

Mam nadzieję, że robię w miarę mało błędów, a jak już to przepraszam, ale jak się zatracę w pisaniu, to poprostu nie zwracam uwagi na błędy, noi wiecie... Dobra, koniec tego gadania.

Narazie mordy, i jeszcze raz dzięki za te odslony, i oczywiście za gwiazdki (pod pierwszą książką)

                                                         <BetiGra>

The Dangerous Game | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz