1. Idziemy na pizzę?

1.3K 69 72
                                    

20 marca 2035r

Kuba

– Może gdzieś wyjedziemy? Tylko ty i ja – rzuciłem, owijając sobie kasztanowe pasmo włosów dziewczyny na palcu.

– W środku marca? – spojrzała na mnie, a na jej twarz wkradł się delikatny uśmiech.

– W czym to przeszkadza? Chciałbym spędzić z tobą jak najwięcej czasu. Bez tych wszystkich ludzi dookoła –  wyznałem. – Tydzień w górach byłby idealny.

– Kusząca propozycja – przejechała palcem po moim torsie. – Zastanowię się nad nią.

Uśmiechnąłem się i musnąłem lekko jej usta. W tym samym momencie, drzwi od pokoju uchyliły się i wbiegł do niego siedmioletni chłopczyk.

– Mamo! Kuba i Oliwia się całują! – krzyknął, patrząc na nas z obrzydzeniem. Jestem przekonany, że słyszało to pół bloku. Filip był specyficzny. Był bardzo niski, przez to ledwie było go widać, za to usłyszał go każdy. Miał naprawdę donośny głos.

– Tylko ostrożnie! – usłyszałem głos rodzicielki. – Nie chcę jeszcze być babcią! Jestem na to zbyt młoda i piękna!

Kompletny brak prywatności. To był jeden z powodów, dla którego chciałem jak najszybciej zamieszkać sam. Jednak nie pracowałem, poza pomocą w klubie, nie miałem jak wynająć sobie własnego mieszkania. Oczywiście, mam jakieś oszczędności po Igorze, okazuje się, że przepisał mi co nieco. Jednak zamierzam przeznaczyć je na studia. Wiem, że chciałby, abym skończył jakiś kierunek.

– Czego chcesz młody? – rzuciłem do brata, który nadal przyglądał nam się z niemałym obrzydzeniem.

– Nudzi mi się – oznajmił, wskakując na łóżko pomiędzy nas. – Zabierzcie mnie do kina.

– Chyba sobie...

– Jasne – przerwała mi Oliwia, uśmiechając się do chłopca. – Biegnij się przebrać. Zaraz wychodzimy.

– Nie przesadzasz? – spytałem, kiedy Filip opuścił pomieszczenie. – Ostatnio rozpieszczasz go bardziej niż moja matka.

-To jeszcze dziecko - położyła dłoń na moim policzku i przelotnie musnęła moje usta. – Ale nie przejmuj się, mój drogi. Ty jesteś dużo bardziej rozpieszczony niż on.

🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸

– Nie widzę sensu w tej bajce – szepnąłem do brunetki zapatrzonej w kinowy ekran.

– Cóż, ja nie widzę sensu w twoim istnieniu, jednak jakoś muszę z tym żyć – odparła równie cicho. Najwyraźniej nie tylko ona bała się narazić groźnie wyglądającej babce, która siedziała za nami. Była niczym Fiona po transformacji. Współczuję jej dziecku. Ja byłbym przerażony, gdybym w środku nocy zobaczył taką postać nad swoim łóżkiem.

– Cóż, gdybym nie istniał, nie wiedziałabyś kogo imię krzyczeć w środku nocy – odpyskowałem jej, uśmiechając się zwycięsko. – Jeden zero dla mnie, kochanie.

– Oh, zamknij się już – spojrzała ja mnie ostro, po czym, jak gdyby nigdy nic, wróciła do oglądania bajki na wielkim ekranie. I znów pozostałem sam ze swoją nudą. Jak dobrze, że mam jeszcze trochę popcornu. Mój jedyny towarzysz w niedoli.

– Kuba – poczułem, jak Filip ciągnie za rękaw od mojej bluzy. Spojrzałem na chłopca, marszcząc brwi. – Muszę do łazienki.

Westchnąłem, po czym wraz z chłopcem opuściłem salę. Nie ma tego złego, przynajmniej nie muszę oglądać tej przeklętej bajki. Szczerze mówiąc, to nawet tytułu nie zapamiętałem.

– Biegnij – poleciłem, kiedy dotarliśmy pod męskie toalety.

Czekając na chłopca, rozejrzałem się po korytarzu. Kręciło się tu całkiem sporo ludzi, nawet zgromadziła się tu jakaś wycieczka. Najpewniej pierwsza, może druga liceum. Kiedy patrzyłem na nich z boku, ich wygląd wydawał mi się śmieszny. Dziewczyny wyglądały praktycznie tak samo, prawie każda miała na sobie koszulkę z Levis'a i Vansy na nogach. Wyglądały jak swoje nędzne kopie. Każda taka sama, tak samo nudna.

Jak dobrze, że Livka nie należy do tego typu...

– Już –  jasnowłosy chłopiec pojawił się obok mnie z szerokim uśmiechem na ustach. – Chodź. Nie chcę przegapić bajki.

Ociągając się, ruszyłem za chłopcem. Naprawdę nie chciałem wracać i znów musieć oglądać tego badziewia. Ale innego wyjścia chyba nie miałem. Poza tym, Oliwia tam na nas czekała i mogę się założyć, że mój popcorn w magiczny sposób wyparował.

– Jesteśmy – rzuciłem do brunetki, siadając na fotelu obok i obejmując ją ramieniem. Cieszyłem się, że mam ją przy sobie. Walczyłem, walczyłem, aż w końcu wywalczyłem. Teraz była tylko moja. I nie oddam jej już nikomu.

Nawet Dominik zdawał się w pewnym stopniu akceptować nasz związek. Chyba zrozumiał, że Oliwia i tak wybierze mnie. Cieszyłem się z tego. Zależało mi na naszej przyjaźni, byliśmy razem od dzieciaka. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby to wszystko miało się skończyć przez dziewczynę.

Uważnie przyjrzałem się dziewczynie. Była naprawdę piękna. Wręcz ideał. Po matce. Nie da się ukryć, że Angelika była prześliczną kobietą. Może i była koło czterdziestki, jednak uroda jej nie opuszczała. Aż dziwne, że nie ma żadnego faceta. Na pewno nie może odpędzić się od zalotników. Ojciec Oliwki musiał być szczęściarzem, skoro miał taką dziewczynę. Zresztą, ja również mam ogromne szczęście, skoro jestem z Oliwią. Może nawet większe.

– I to mi się podoba – szepnęła, uśmiechając się lekko, po czym wtuliła się w moje ramię. Odpowiadała mi taka pozycja, nawet bardzo. Chociaż trochę umilało mi to tą przeklętą bajkę. Nie to, że nie lubię bajek. Po prostu ta była wyjątkowo wkurzająca. I pozbawiona sensu. Jakieś ludziki przypominające szczury, biegające po jakimś budynku i zabijające inne ludziki, w celu uratowania jakiejś księżniczki, która wyglądała jak wydra. To tak w skrócie.

Innymi słowy - chujoza totalna.

Oliwia

Pomimo narzekań Kuby, ten wypad do kina, był naprawdę dobrym pomysłem. Dawno nigdzie razem nie byliśmy, nie da się ukryć, szatyn nie był chętny do jakichkolwiek randek. Dla niego najlepszym rozwiązaniem było siedzenie w domu, a najlepiej w łóżku. Takie wyjście było miłą odmianą. Nawet jeśli oglądaliśmy bajkę dla przedszkolaków.

– Idziemy na pizzę? – zaproponowałam, przyglądając się idącym obok mnie chłopakom. Byli kompletnym przeciwieństwem siebie. Kuba, ciemnowłosy i blady, a obok niego jasnowłosy, wiecznie opalony Filip. Gdybym ich nie znała, w życiu nie powiedziałabym, że są ze sobą w jakikolwiek sposób spokrewnieni.

– Taaak! – rzucił entuzjastycznie młodszy z braci, łapiąc za moją wolną dłoń. Drugą ściskał Kuba, przez co czułam się, niczym małe dziecko, otoczone przez rodziców. W sumie mi to nie przeszkadzało. Musiało to wyglądać uroczo.

– Możemy – szatyn wzruszył ramionami, rysując kciukiem kółka na moim nadgarstku. – Ale hawajską.

– Fuj... – jęknął niezadowolony chłopiec. – Ananas na pizzy jest okropny.

– Nie znasz się – odparł, patrząc na niego z pogardą. – Może i jesteś moim bratem, jednak smaku to ty nie masz. Pizza hawajska jest darem od niebios. Czymś cudownym.

– Panowie – wtrąciłam się do ich, jakże ciekawej dyskusji. – Zawsze możemy zamówić dwie różne połówki. Spokojnie. Każdy będzie zadowolony.

– Jesteś najlepsza – Filip uśmiechnął się szeroko, przytulając się do mojego boku. – Cieszę się, że jesteś dziewczyną Kuby.

Oj, ja też się z tego bardzo cieszę.

DAMNATIO MEMORIAE || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz