Rozdział 1

146 6 0
                                    

Spotkanie

Sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów.

-Kurwa puste... dlaczego dobre rzeczy w życiu tak szybko się kończą...-szepnął do siebie. Kąciki jego ust lekko drgnęły. Rozejrzał się w koło. Na rogu zobaczył bar, jeden z tych, od których ludzie nie szukający kłopotów uciekali jak najszybciej. Nigdy nie było tam tłumów. Znał to miejsce dobrze lecz dawno go nie odwiedzał. Nie było tam nic ciekawego od kiedy poznał nowych ludzi i JEGO. No właśnie ON wielki i wspaniały gangster G-Dragon. Razem ze swoją bandą młokosów trzęśli całą okolicą. Yoongi nie miał wyjścia musiał do nich dołączyć. Zobaczył coś czego nie powinien. Spotkał ich podczas powrotu do domu, szedł lasem słuchając muzyki. W pewnym momencie zobaczył 3 ludzi stojących nad ciałem. Chciał przejść niezauważony, nawet nie spoglądał w ich stronę. W pewnym momencie poczuł dość silne uderzenie w głowę. Świat zawirował, upadł na kolana. Nie chciał tak skończyć, nie tu, nie teraz. Sam nie wiedział skąd ma tyle siły w sobie, to było dla niego coś nowego. Bił się wcześniej jak każdy, lecz w tym ciosie zawarł całą swoją frustrację i gniew. Z prędkością światła obrócił się i uderzył napastnika. Krew odprysnęła na jego twarz i bluzę. Bał się lecz mimo wszystko wyglądał na spokojnego.

-Ha ha ha...- w pobliżu rozległ się głośny śmiech. -Dzieciaku no, no to było piękne.- nieco starszy chłopak zbliżył się do niego z wręcz psychopatycznym uśmiechem. -Jak Cie zwą?- zadał mu pytanie nie odrywając wzroku od jego bladej twarzy.

-Yoongi.- rzucił zachrypniętym głosem w jego stronę.

-Wyglądasz na inteligentnego chłopaczka, więc wiesz że, nie możemy Cie puścić tak po prostu.- Yoongi jedynie skinął głową. -Przyjdź jutro do opuszczonej fabryki stali, na końcu miasta. Będę miał dla Ciebie robotę.- zastanawiał się czasem dlaczego to zrobił. Może było to przez ten niesamowity skok adrenaliny, może po prostu się bał konsekwencji. Nie chciał uciekać robił to zbyt dużo razy. Nawet nie wiedział kiedy stał się prawą ręką niesamowitego G-Dragona, którego wszyscy się bali. Jego gang był najlepszy, to nie była zwykła banda dilerów czy rabusiów. To byli poważni młodzi ludzie, którzy wpływali na politykę kraju. Czasem dla zabawy pomagali innym gangom. Lecz w tym momencie to nie ważne. Rozmyślanie o przeszłości nie jest ciekawym zajęciem. Przecież wyszedł z domu żeby oderwać się od tego. Chciał miło spędzić ten chłodny, ponury wieczór. Jeszcze raz zwrócił swój wzrok w stronę baru. Dwóch pijanych gości zataczało się na chodniku. Człowiek w średnim wieku, leżał zarzygany pod latarnią. Jakiś pryszczaty, młodziak starał sie wyrwać trzy kurewki, drące mordy na całą dzielnicę.

~Tu sie nigdy nic nie zmieni...~ pomyślał kręcąc głową. Wtedy zobaczył ją, rudowłosą młodą dziewczynę. Nie pasowała zupełnie do tej scenerii. Wyglądała wręcz nienagannie schludnie. Kosmyki jej lekko falowanych włosów rozwiewał wiatr. Wyciągnęła paczkę papierosów z kieszeni swojej czarnej bluzy. Na plecach miała dziwny nadruk ze szczurem i nożyczkami. Podszedł spokojnie do niej.

-Dasz mi jednego?- spytał z lekkim uśmiechem.

-Może tak może nie.- odwzajemniła uśmiech. W światłach latarni jej oczy błyszczały jakby chciały pochłonąć cały blask bijący z żarówek. -Zanim weźmiesz muszę Cie ostrzec. Do jednej z nich dodałam opium... niestety nie wiem do której.- powiedziała z cwaniackim uśmiechem.

-Czyli albo zapalę albo sie naćpam?- spytał rozbawiony niecodzienną sytuacją.

-Niestety mogłam przesadzić z dawką więc palenie może się dla nas źle skończyć.- odparła z udawaną powagą.

-Przynajmniej jedno z nas odejdzie bezboleśnie...- małpując jej słabą pokerową minę dodał.

-Dobrze że będziemy tylko palić przy dożylnym przyjmowaniu opium ryzyko zgonu jest dużo większe.- uśmiechnęła się szczerze podając mu paczkę. -Więc jesteś dilerem? Bo wiesz... nie wyglądasz na niego... - wlepiła swoje zainteresowane oczy w jego bladą twarz.

Play with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz