Rozdział 5

752 39 0
                                    


Prawie całą drogę zajęło mu obycie się z faktem, że wydarzenia sprzed kilkunastu minut naprawdę miały miejsce. Serce dalej biło mu jak szalone, a ręce trzęsły się od nadmiaru nerwów. W dodatku całe jego ubranie przypominało mokrą szmatkę. Odetchnął głęboko, naciskając mocniej pedał gazu, pragnąc jak najszybciej oddalić się od Sheffield. Ledwo co docierała do niego powaga całej tej sytuacji. Rookwood i Dołohow... na wolności? W jego firmie? O co tu chodziło? Od kilku lat żył w przekonaniu, że śmierciożercy zaniechali swojej działalności. Teraz jednak tysiąc pytań zdawało mu się napływać do głowy.

Zawsze był przekonany o niewinności swojego szefa. Owszem, czasami zachowywał się dość komicznie, ale to jeszcze nie czyniło go lojalnym sługą czarnoksiężnika. Z drugiej strony jednak, doskonale zdawał sobie sprawę z działalności byłych śmierciożerców. W końcu oddanie Voldemortowi nie znikało z dnia na dzień. Osobiście nie chciał mieć z tym nic wspólnego.

Zarówno Czarny Pan, jak i ojciec zniknęli z życia Draco na dobre, ale on wcale tego nie żałował. Oczywiście stare wspomnienia czasami powracały znienacka, przypominając mu o ciężkich czasach, w jakich spędził swoje dzieciństwo, wystawiając jego cierpliwość na próbę. Najlepszym przykładem na dość słabą samokontrolę było zachowanie wobec Dołohowa.

Od kilku lat nawet nie pomyślał o użyciu zaklęć niewybaczalnych. Jego opanowanie sięgało wręcz perfekcji. Sam zdawał sobie sprawę, że nie może pozwolić sobie na chwilę słabości. A jednak widok śmierciożercy kompletnie wyprowadził go z równowagi. Wspomnienia cierpiącej matki wydawały się żywe i coraz bardziej realne.

Oczywiście nigdy nie był zbyt emocjonalny. Zawsze wolał zachować zimną krew oraz nie okazywać zbędnych emocji, by nie dać się zranić. Jego taktyka nieraz uratowała mu skórę i wcale nie żałował braku uczuć w swoim życiu. Przywykł do pustki goszczącej w jego sercu. Jedynie Narcyza umiała sprawić, by chociaż na chwilę pozwolił ponieść się emocjom. Z drugiej strony jednak była jego słabym punktem. Nienawidził patrzeć na jej cierpienie spowodowane nieposłuszeństwem wobec Czarnego Pana. Z tego powodu naprawdę chciał zabić Antonina, który wykonywał każdy rozkaz z przyjemnością wypisaną na twarzy. Morderstwa oraz katusze sprawiały, iż mężczyzna stawał się jeszcze bardziej przerażający oraz kompletnie oddany swojemu panu. Nawet Bellatrix, choć do szaleństwa zakochana w Voldemorcie, umiała rozpoznać, gdzie kończyła się zabawa.

Draco odetchnął głęboko, zaciskając ręce na kierownicy. Auto zdawało się wręcz szybować po autostradzie. Szybkość sprawiała, że poczuł się odrobinę pewniej, oddalając się od miejsca popełnionej „zbrodni". Serce powoli uspokoiło swoje bicie, a myśli stały się bardziej przejrzyste. Mimo to dalej nie miał pojęcia, jak uporać się z daną sytuacją. Najwidoczniej jego towarzyszka nie miała zamiaru mu pomóc.

Popatrzył na nią z ukosa, starając się nie zdradzić jakiejkolwiek emocji. Kobieta wydawała się bardzo opanowana i poważna. Już prawie zapomniał, z jaką radością w oczach cieszyła się na ich małą wycieczkę. Przez chwilę miał wrażenie, że ponownie znajdują się w Hogwarcie, gdzie czasami potajemnie obserwował jej poczynania w bibliotece. Przybierała wtedy bowiem ten sam wyraz twarzy co teraz . Miał ochotę zaśmiać się ze swoich myśli. Może i stała się bardziej otwarta, lecz to dalej była ta sama Granger — mądra, zawzięta i równie cholernie dociekliwa. Kiedyś by go to odrażało. Teraz zaczął powoli dostrzegać prawie niewidoczne zalety jej charakteru.

„Jednak oleju w głowie to ona nie ma" — przeszło mu przez myśl. Musiał przyznać sobie rację. Serce po raz kolejny przyspieszyło bicie, gdy przeanalizował całą sytuację. Był pewny, że Granger doskonale zdawała sobie sprawę z obecności śmierciożerców w jego fabryce. Nie rozumiał tylko, czemu tak bardzo zależało jej na pokazaniu mu, iż miejsce, w którym kiedyś pracował, aż tak wymknęło się spod kontroli. Owszem, sam zgodził się na wtargnięcie na teren prywatny, lecz nie po to, by zmierzyć się z demonami swojej przeszłości.

Słodki ListopadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz