Rozdział 15

620 33 0
                                    

Lodowisko tuż przy Somerset House wydawało się tętnić życiem. Pierwsze oznaki mroźnej zimy dawały o sobie znać, a dzieciaki zanosiły się śmiechem, gdy kolejna osoba niebezpiecznie chwiała się na łyżwach i tracąc kompletnie równowagę, upadała z głośnym trzaskiem na twardy lód.

Nic jednak nie mogło przebić młodego mężczyzny o blond włosach, który nawet nie starał się utrzymać na lodowisku dłużej niż pięć sekund. Raz po raz przeklinał głośno, dając upust swoim emocjom. Jego ubiór był równie dziwny jak jego zachowanie oraz brak jakiegokolwiek doświadczenia w jeździe na łyżwach. Podczas gdy inni byli ubrani w zimowe kurtki, blondyn miał na sobie zwyczajny T-Shirt oraz marynarkę. Większość dzieciaków zgodnie stwierdziła, że ich obiekt obserwacji uciekł z jakiegoś cyrku. Przejeżdżając koło nieznajomego co chwilę starali się go zaczepić i sprowokować. Za każdym razem jednak miła, ładna brunetka, ubrana w gruby czerwony płaszcz, odganiała ich machnięciem ręki, posyłając im łagodny uśmiech.

— To jego pierwszy raz — tłumaczyła, gdy po raz kolejny blondyn wjechał rozpędzony w grupkę ludzi.

— Gdybym miał takie towarzystwo, na pewno nie udawałabym takiego pajaca! —mruknął jeden z poszkodowanych, po czym odjechał płynnie, nie ukrywając swojego urażenia.

Sprawca całego zamieszania, czyli niejaki Draco Malfoy, po usłyszeniu tych słów miał naprawdę ochotę strzelić jakimś dobrym zaklęciem oszałamiającym w nieznajomego. Gdy tylko spróbował sięgnąć po różdżkę, zachwiał się po raz kolejny na nogach, ledwo co odzyskując równowagę.

— Na brodę Merlina! — przeklął, tracąc powoli cierpliwość. Naprawdę nie miał pojęcia, dlaczego zgodził się na tak pokręcone zadanie. Owszem, chciał udowodnić Granger, że pragnie zawrzeć z nią pokój, lecz tego było za wiele! Nie pamiętał kiedy ostatni raz aż tak bardzo upokorzył się przed tyloma ludźmi. Nie dość, że większość z nich traktowała go jak szaleńca, to w dodatku jego towarzyszka zdawała się odczuwać wielką satysfakcję z całej zaistniałej sytuacji.

„Któregoś dnia ją zabiję" - poprzysiągł sobie w myślach, wpatrując się w byłą Gryfonkę z wielką wrogością.

— Coś nie tak, Malfoy?— spytała, uśmiechając się do niego niewinnie. Miał ochotę w końcu dać upust swoim emocjom, lecz resztkami sił powstrzymał się od wybuchu.

Spojrzał krytycznie na te śmieszne buty zwane „łyżwami", po czym zerknął ponownie na brunetkę.

— Ależ skąd! Świetnie się bawię! — odpowiedział ironicznie. Kobieta zaśmiała się

perliście, widząc jego buntowniczą minę. Podjechała do niego elegancko, a następnie położyła swoją drobną dłoń na jego ramieniu.

— Nie martw się, świetnie ci idzie! Jeszcze kilka godzin i nabierzesz wprawy! — powiedziała.

— Kilka godzin? — teraz naprawdę nie mógł ukryć swojego przerażenia.

Jasna cholera, w co on się wplątał! Nie dość, że wszystkie części jego ciała zdawały się wyć z bólu, to na dodatek był cały zmarznięty. Owszem, może i nie posłuchał się Granger, gdy ta prosiła go o założenie grubej kurtki, ale to jeszcze nie znaczyło, że będzie sterczał tu przez cały dzień. Miał ochotę palnąć się w głowę. Od kiedy to stał się takim palantem? Jeszcze kilka tygodni temu nigdy w życiu nie dałby się przekonać na wykonanie jakichkolwiek mugolskich atrakcji. Teraz jednak, pod wpływem tej niezrównoważonej Gryfonki, miał wrażenie, że wszystkie znane mu wartości poszły w niepamięć.

Granger, słysząc jego słowa uśmiechnęła się do niego promiennie, a następnie popchnęła go delikatnie do przodu. Zaskoczony tą czynnością chwycił się drastycznie ramienia swojej towarzyszki.

Słodki ListopadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz