Ten poranek był inny od poprzednich. Pierwsze co zrobił, to uniesienie się do siadu i uważne przyjrzenie się każdemu szczególikowi w pomieszczeniu. Podparł się na drżących rękach, które dopiero teraz zmusił do jakiegokolwiek ruchu. Bez swoich okularów miał przed sobą lekko rozmazany obraz, ale w spokoju mógł rozpoznać większość rzeczy.
Zdecydowanie, było tu ciasno i nijako. Śnieżnobiałe ściany, mleczna pościel, kredowa podłoga... Nawet wazon z uschniętym kwiatem był nieskazitelnie bielusieńki.
O wiele ciekawsze rzeczy działy się za oknem. Słońce rzucało swoje pierwsze promienie na dachy okolicznych budynków, oraz jeszcze w niepełnym rozkwicie drzewa sakury. Choć godzina była wczesna, a miasto uśpione, ulicą przeminęło kilka samochodów i przechodzeń z psem.
Wcześniej ignorował jakiekolwiek bodźce z zewnątrz. Dopiero teraz świat w jego oczach z szarych barw, stał się kolorowy. Trzydniowa chandra, spowodowana wypadkiem, odpłynęła szybko i już zdążył zapomnieć o swojej żałości.
Po pierwsze, był głodny. Na jego szafce stałą wczorajsza kolacja, której oczywiście nie tknął. Nie zrobiłby tego nawet, gdyby miał apetyt. Szpitalne jedzenie było dla niego ohydne, w każdym calu.
Po drugie, musiał pójść doprowadzić się do ładu. Nie miał lustra, ale sądząc po czasie, jakim tu przeleżał, zapewne wyglądał, jakby dopiero co wyciągnęli go ze śmietnika.
Po trzecie, potrzebował się z kimś skontaktować, żeby go stąd zabrali. W tym momencie mógłby to być ktokolwiek. Szef, Awashima, Akiyama, sąsiadka z naprzeciwka, Misaki...
Wtedy do głowy wpadła mu jedna myśl: "Czy rudzielec naprawdę tutaj był?".
Czy to, co wczoraj Fushimi słyszał nie było jedynie pragnieniem sennym, które starał się odrzucić? Widok w czarnowłosego w marnym stanie; tego, który zawsze wszczyna bijatyki i żartuje z jego imienia... Dla Yaty byłby to triumf, a Saruhiko zostałby całkowicie upokorzony.
~
Zhańbił się do tego, aby poprosić o pomoc jedną z pielęgniarek. Kobieta, w nieco podeszłym wieku, o kruczoczarnych włosach zadbała o porządek wokół jego łóżka, a także asystowała mu przy przechodzeniu do szpitalnej łazienki. Nogi Saruhiko, były strasznie słabe po wypadku i nie potrafił samodzielnie wykonać kilku kroków, aby zaraz nie przewrócić się na podłogę.
Nie mówiła zbyt dużo, oprócz oczywistych rzeczy typu "uważaj", "stój". Poszła również powiadomić osoby z zewnątrz, że chłopak się obudził, bo nikt wcześniej o to nie zadbał. Przeczuwał, że zadzwoniła oczywiście do Munakaty, który miał się pojawić jeszcze tego wieczora.
A teraz? Fushimi leżał i obserwował jak kobieta krząta się po jego ciasnym pokoiku i przygotowuje odpowiednie rzeczy. Po jej ruchach dało się wypatrzyć, że niesamowicie dba o dokładność w swojej pracy. Na pewno nie była taka, jak większość dzisiejszej obsługi medycznej, która tylko trzepałaby kasę na pacjentach.
Kiedy ich wzrok się spotkał, natychmiast odwrócił wzrok. Nie był tym speszony, ale subtelne i spokojne spojrzenie kobiety sprawił, że odczuł coś na rodzaj niepokoju. Niby była dla niego przyjazna, ale sprawiała wrażenie osoby, która mogłaby cię pożreć za jakikolwiek błąd.
– Pobiorę ci teraz krew – oznajmiła, biorąc do ręki opaskę i nałożyła ją na jego rękę. Pierwsza rzecz, jaka rzuciła jej się w oczy, to zdecydowanie blada cera i mizerna budowa ciała Saruhiko. W połączeniu ze zmęczeniem malującym się na twarzy dwudziestolatka, wyglądał marnie, może odrobinę ponuro i smutno.
Nie zaprotestował. Było mu to obojętne. Niech robi co chce, byleby już stąd sobie poszła. Jej obecność, zaczynała go powoli irytować.
Nawet się nie wzdrygnął, kiedy igła powoli wbiła się w jego skórę. Dla niego było to jedynie leciuteńkie ukłucie, nic nie znaczące. W swoim życiu znosił o wiele gorszy ból, a kiedy kobieta już skończyła, poprawił się nieco na miękkiej poduszce i zamknął oczy.
CZYTASZ
❝SARUMI❞ pomaluję twój świat ✔
FanficChoć czasem wydaje nam się, że wszystko straciło swoje barwy, znajdzie się obok nas pewna osoba. Ta, która uczyni nasz świat kolorowym na nowo, a wszystkie zmartwienia odejdą w chwilowe zapomnienie. start. 15 III 2018 koniec. 9 IV 2018 art z okładki...