Nowa szkoła, nowe życie

107 8 3
                                    

Hej jestem Annabeth Chase! Od lat mieszkałam w San Francisco, lecz nie jestem i nie byłam związana z tym miastem. Zawsze czułam się tam obca w rodzinie, szkole i mieście. Lecieliśmy samolotem tak długo, że aż straciłam rachubę czasu. Wreszcie wylądowaliśmy! Do samego mieszkania jechaliśmy przez 2 godziny, ale trudno przywykłam. Blok był mały i zadbany, a samo mieszkanie skromne i jasne. Przynajmniej w moim typie. Poszłam do mojego pokoju był drobny i miał tylko łóżko, biurko i okno. Widzę, że sama będę musiała zadbać o wystrój. Podeszłam do okna i wyjrzałam. Pod blokiem stał wysoki, brunet w moim wieku. Był dobrze zbudowany i całkiem przystojny. Pomachał do mnie i uśmiechnął się do mnie szelmowskim i trochę sarkastycznym uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech. Była 10 wieczorem, a ja musiałam się wyspać na następny dzień szkoła. Położyłam się spać. Następnego dnia wstałam o 6:30 i już zaczynałam się stresować. Podeszłam do walizki i wybrałam ciemne, długie dżinsy i szary sweter. Poszłam do kuchni zjeść to co jem zwykle, czyli tosty z serem. Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam czytać moją nową książkę o architekturze. Kiedy zjadłam spakowałam się do szkoły. Była już 7:30 więc wyszłam z domu. Doszłam do dużego budynku. Przechadzając się po korytarzach potknęłam się i poczułam silną dłoń, która złapała mnie w pasie. Stanęłam stabilnie i spojrzałam na chłopaka. Był to ten sam, którego wczoraj widziałam. Uśmiechnął się do mnie tym swoim szelmowskim i sarkastycznym uśmiechem, a w jego głębokich, morskich oczach zobaczyłam wesoły błysk.

-Znów się spotykamy-powiedział nadal się szczerząc

-Na to wygląda-odpowiedziałam uśmiechem

Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że chodzimy do tej samej klasy i że mieszka w bloku naprzeciwko mnie. Weszliśmy do klasy na pierwszą lekcje, którą była historia z moją wychowawczynią z panią Hestią. Zaprosiła mnie na środek i poprosiła bym się przedstawiła. Później powiedziała bym usiadła z Percy'm. Na tą prośbę uśmiechnęłam się pod nosem. Niestety kiedy szłam do ławki na końcu sali widziałam nienawistne spojrzenia niektórych dziewczyn. Oraz zaciekawiony wzrok chłopaków, którzy od razu jakby mnie oceniali. Kiedy doszłam do ławki usiadłam, a Percy się do mnie wyszczerzył swoim słynnym uśmiechem. Po chwili słuchania pani Hestii, która była na prawdę miła.

-Dobra, jakich nauczycieli mam unikać?-zapytałam szeptem Percy'ego

-Haha widzę, że masz doświadczenie w szkole. Unikaj Zeusa, Hery, Hadesa i Aresa są najgorsi, a Zeus jest dyrektorem. Reszta jest znośna lub nawet miła. Najlepszy jest Posejdon uczy WF jest zabawny i luźne podejście do świata. Do tego zawsze chodzi z widelcem. Nikt nie wie dlaczego.

Zaczęliśmy się cicho śmiać. Po chwili Hestia powiedziała, że dziękuje za lekcje. Wzięłam plecak i wyszłam z klasy. Szłam korytarzem do mojej szafki. Otworzyłam ją i włożyłam do niej książki. Nagle usłyszałam czyjś głos za mną.

-Hej!-przestraszona się odwróciłam i zobaczyłam dziewczynę z nierówno przyciętymi czekoladowymi włosami i oczami zmieniającymi kolor. Wyglądała na miłą.-Przestraszyłam cię? Sorry.

-Nie spokojnie nic się nie stało.-powiedziałam z uśmiechem

-Tak w ogóle Piper jestem, ale mów mi Pipes.

-Miło poznać jestem Annabeth, ale mów mi Ann.

Zaśmiałyśmy się równocześnie. I zaczęłyśmy rozmawiać o szkole i o życiu. Już po chwili wiedziałam, że się zaprzyjaźnimy. Zauważyłam ją od razu gdy weszłam do sali. Może to przez te jej pióro we włosach. Gadałyśmy sobie spokojnie gdy podszedł do nas wysoki blondyn o elektryzujących niebieskich oczach. Był przystojny. Nad górną wargą miał małą bliznę, ale ona nie odbierała mu męskości. Objął Pipes ramieniem i pocałował w czoło.

-Cześć, jestem Jason.-powiedział spokojnie

-Jestem Annabeth, ale mów mi Ann.-odpowiedziałam

-Tak chciałem się tylko przedstawić. Witamy w szkole.-z uśmiechem poszedł w stronę sali.

-Przepraszam za niego. Chodzimy ze sobą od tygodnia i nie mamy doświadczenia.-przepraszała mnie Pipes

-Spokojnie nie musisz przepraszać.-powiedziałam z uśmiechem

Nagle zabrzmiał dzwonek. Wzięłyśmy książki do matmy i poszłyśmy do sali. W sali siedziała kobieta około 40. Miała blond włosy i surowe, szare oczy. Od razu ją polubiłam. Spojrzała na mnie z chytrym uśmiechem. Przestraszyłam się jej trochę. Jednocześnie poczułam, że się zrozumiemy. Usiadłam z Pipes i przetrwałam matematykę z panią Ateną. Była miła i jej lekcje były całkiem ciekawe. Mieliśmy tylko dwie lekcje więc chciałam już wrócić do domu kiedy usłyszałam za sobą głos Percy'ego.

-Hej! Ann!-krzyczał. Zatrzymałam się.-Wracasz do domu?

-Tak-odpowiedziałam

-Odprowadzić cię?

-Będzie mi bardzo miło.-powiedziałam z uśmiechem, a on wyszczerzył się tym swoim szelmowskim uśmiechem.

Wracaliśmy sobie spokojnie i gadaliśmy. Pożegnał się ze mną pod moim blokiem.

-Do zobaczenia jutro, Ann-powiedział radosny

-Do zobaczenia, Percy-odpowiedziałam, a on pocałował mnie w policzek.

Weszłam do mieszkania. Macocha zasypała mnie gradem pytań, ale na żadne jej nie odpowiedziałam. W pokoju padłam na łóżku i zamyślona zasnęłam.




Mam nadzieję, że się podobało. Niedługo pojawi się kolejna część;)


Życie śmiertelnika || WOLNO PISANE Where stories live. Discover now