Luke

45 5 1
                                    

Rano wstałam. Ubrałam się w niebieską koszulę na krótki rękaw i ciemne dżinsy. Nałożyła wisiorek z sową. Zjadłam śniadanie i wyszłam ze szkoły. Stanęłam  przed moim blokiem. Wpatrzyłam się w niebo. Nagle ktoś delikatnie zakrył mi oczy rękami. Zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam w brzuch. Odwróciłam się i zobaczyłam leżącego na chodniku Percy'ego.
-O bogowie! Percy przepraszam nie wiedziałam, że to Ty!-powiedziałam przestraszona
Pomogłam mu wstać.
-Masz mocne uderzenie. Przynajmniej wiem, że potrafisz się obronić.-powiedział lekko
pojękując
Zaśmiałam się. Percy opierał się o mnie kiedy szliśmy do szkoły. Za każdym razem gdy ktoś nas widział pytał się "Co Ci się stało?". Wtedy opowiadaliśmy co się wydarzyło i każdy patrzył na nas jak na wariatów. Za każdym też razem śmialiśmy się jak szaleni. Doszliśmy do szkoły i przeszliśmy się. Dziewczyny zaczęły mnie wypytywać o wyjazd, a ja im to po krótce opowiedziałam. Lekcje były jak codzień. Wychodziłam ze szkoły Percy'ego nigdzie nie widziałam więc wracałam sama. Nagle obok mnie zjawił się Luke.
-Hej piękna, co dziś robisz?-wypytywał mnie ciągle zalotnie
-Nic co Ciebie dotyczy!-odpowiadałam mu opryskliwie
W końcu znudziło mu się flirtowanie. Popchnął mnie tak, że musiałam oprzeć się o ścianę. Oparł się o nią ręką i powiedział.
-Daj mi buziaka to się odczepie.
- Niedoczekanie  twoje!-krzyknęłam
Próbowałam się wyrwać, ale on mnie przytrzymał i pocałował. Próbowałam mu się wyrwać, ale mnie trzymał. Nagle za nami usłyszałam znajomy głos. Biegł mu nam Percy. Odepchnął ode mnie Luka i przyłożył mu z całej siły pięścią. Chłopacy zaczęli się bić, a ja próbowałam ich odciągnąć. Percy cały czas krzyczał.
- Jak mogłeś?!
Biegli do nas Jason i Frank. Jeden złapał Luke, a drugi Percy'ego. Jason wypuścił Luke i kazał mu wynosić się stąd. Dopiero wtedy puścili Percy'ego.
- Dziękuje.-szepnęłam chłopakom gdy odchodziłam za Glonomóżdżkiem.
-Przepraszam Cię Percy! To było inaczej niż myślisz!-próbowałam go przeprosić
- Nie musisz się tłumaczyć.-mówił to z kamienną twarzą.
Zrobiło mi się ciężko na sercu.
-Ufam ci.-powiedział nagle z lekkim uśmiechem
Nawet z podbitym okiem był przystojny. Pocałowaliśmy się. Ten pocałunek był lepszy od innych. Zarzuciłam mu ręce na barki, a on złapał mnie w talii. Całowaliśmy się długo, aż Percy się podsunął i powiedział.
-Moi rodzice dziś wyjeżdżają na tydzień z Estelle, a Tyson nocuje na trzy dni u Grovera. Może chciałabyś dziś przyjść do mnie na wieczór. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go jeszcze raz. Odprowadził mnie do mojego bloku i pobiegł do siebie. Ja poszłam do pokoju się przebrać.

Życie śmiertelnika || WOLNO PISANE Where stories live. Discover now