Pomoc Hankowi

700 64 3
                                    

   - Connor?! Co ty robisz przed moim domem?! - Anderson odskoczył, potknął się o schody i upadł.

   - Witaj, Hank. Chciałem sprawdzić czy potrzebujesz w czymś pomocy. - wyciągnął rękę do porucznika. 

   - Ja? Pomocy? - podciągnął się o rękę androida - W sumie to możesz posprzątać, mam trochę burdel w mieszkaniu. I trzeba wyprowadzić Sumo na spacer.

   - Już się za to biorę.

Connor wszedł do domu Hanka i zaczął się rozglądać. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to leżący pod oknem Sumo. 

- Najpierw zajmę się śmieciami, potem wyjdę z Sumo - pomyślał defekt.

Podszedł do stolika. Znajdowały się na nim butelki po alkoholu, zdjęcie w ramce oraz rewolwer. Connor podniósł fotografię, był to Cole Anderson - syn porucznika. Odłożył pamiątkę i zabrał się za zbieranie pustych butelek. Wrzucił je do śmietnika znajdującego się przed domem. Wrócił do środka. Udał się do pokoju Hanka. Poukładał ciuchy w szafie, pościelił łóżko i przewietrzył pokój. 

   - Ej, Connor! Skończyłeś już - z salonu dobiegał głos gospodarza

   - Jeszcze chwila! Coś się stało?! - zapytał RK800 kierując się do łazienki

   - Sumo się niecierpliwi!

Android umył wannę i wyczyścił lustro. Wokół znajdowały się karteczki z różnymi nieprzyjemnymi napisami. Podoklejał kilka nowych karteczek i napisał na nich pozytywne cytaty:

- Dzisiejszy dzień będzie udany

- Uśmiechnij się

- Twoje życie jest cenne

Wrócił do salonu. Na kanapie siedział Hank trzymający nogi na leżącym przed nim psie.

   - No, nareszcie jesteś! - Anderson wstał i złapał za smycz bernardyna - Po drodze zrobimy zakupy

Wyszli z domu i skierowali się w kierunku miasta. Szli w ciszy, Connor postanowił to zmienić.

   - Co zamierzasz kupić, poruczniku?

   - Potrzebuję chleb, mleko i coś dla Sumo - powiedział patrząc na idącego obok psa.

   - Czy w czymś jeszcze będę mógł pomóc?

   - Dziś już nie.

Dioda defekta zaświeciła się na żółto. Odczuwał pewien smutek. Po krótkim czasie dotarli do sklepu. 

   - Connor, popilnuj Sumo przed sklepem, zaraz wrócę. - przekazał smycz psa w ręce partnera.

Po 5 minutach Anderson wyszedł z zakupami. Było ich więcej niż miał kupić. Podczas drogi powrotnej zaczął padać deszcz. Przyśpieszyli kroku. Cali mokrzy weszli do domu Hanka. Bernardyn otrzepał się z wody, po czym położył się obok kanapy. W tym czasie Connor rozpakowywał w kuchni zakupy. Przyjaciel postanowił mu pomóc. Z ust porucznika wydobyło się ciche "dzięki".

   - Za co? - zapytał android chowając mleko do lodówki - Przecież przyjaciele sobie pomagają, prawda?

   - Prawda - Hank odparł z uśmiechem. - Dobra robota.

Detroit: Become Connor [Przygody Connora]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz