Rozdział 4

77 3 0
                                    

Jeśli ktoś się mnie kiedyś spyta jaki jest mój ulubiony przedmiot szkolny odpowiedziałabym mu, że dzwonek na przerwę. Tak upragniony koniec tej potwornej matematyki. Wychodzę z klasy i momentalnie czuje na sobie ciężar moje najlepszej przyjaciółki tak się za nią stęskniłam. Nie widziałyśmy się 2 miesiące.

- Nicole, jak się za tobą stęskniłam. Opowiadaj jak tam było na Bahamach.

- ja bardziej, było wyśmienicie ale wolałabym zostać tutaj z tobą chodzić na imprezy, oglądać twoje wyścigi a rodzice nawet na wakacjach pracowali. – posmutniała a ja od razu wiedziałam co w takiej sytuacji trzeba zrobić.

- dobra! Po szkole u mnie! Ty zajmujesz się jedzeniem i piciem bo Cole cię odwozi zapewne a ja jestem motorem.

- jej babski wieczór! – krzyknęła uradowana. – dobra ale w piątek zakupy. – dodała.

- I melanż

- no i gitarka. – dlatego kocham tą zwariowaną osóbkę. Ucałowałam swoją przyjaciółkę i otworzyłam szafkę w której są moje książki. Wyjęłam potrzebną historie i zaczęłam kierować się w stronę Sali historycznej. Kocham ten przedmiot jako jeden z nielicznych i do tego mamy świetnego nauczyciela. Ma z jakieś 80 lat ale jak coś opowiada to mówi wszystko tak spokojnie ale tak ciekawie.

... dziękuje! końcowy dzwonek i jedziemy do domciu na babski wieczór. Wychodzę ze szkoły i widzę tego zadufanego w sobie dupka a najlepsze jest to, że to on zajął mi miejsce parkingowe. Podchodzę do niego bo mi debil zatarasował przejście do mojego skarba. 

- możesz się pajacu odsunąć chce przejść. – łaskawie się odsunął ale jego mina była tak zabawna jak zobaczył, że wsiadam na motor, że wybuchnęłam głośnym śmiechem.

- z czego się śmiejesz? To nie ja wsiadam na czyjś motor i to w dodatku w szpilkach. – co za idiota.

- po pierwsze ta cudowna Yamaha R1M jest moją miłością – pokazałam mu kluczyki od maszyny. Spojrzałam na jego pojazd i dostrzegłam Kawasaki H2R. – a po drugie to nie ja przegrywam wyścig z laską, a po trzecie to są obcasy. – odwróciłam się zakładając swój kask i ruszyłam w stronę domu a raczej willi. Przez to, że mamy swój gang, wygrywamy mnóstwo wyścigów to zarabiamy mnóstwo pieniędzy inni myślą że tato ma własną firmę. Wjeżdżam na podjazd otwieram pilotem podziemny garaż i parkuje swój motor.

Wchodzę do domu i słyszę jakieś szepty w kuchni ale nie słyszę taty... wychylam się i widzę trzech chłopaków może o rok czy dwa starszych ode mnie. Przecież nowi mieli przyjechać jutro więc wchodzę do kuchni jak gdyby nigdy nic i wyjmuję 3 wina i 2 lampki bo przecież Nicole zaraz przychodzi.

- twój ojciec jest w swoim gabinecie. – spojrzałam się na chłopaka miał czerwone włosy, dobra nie wnikam. Drugi wyglądał jak jakiś mulat czy azjata chuj wie a trzeci to blondyn dosyć przeciętny ale nawet przystojny.

- dobra ale wy czasem nie mieliście przyjechać jutro?

- mieliśmy ale nasz kolega musiał załatwić jeszcze parę spraw.

- dobra nie wnikam a może się przedstawicie bo jednak będziecie tu mieszkać.

- Michael – ten czerwono włosy.

- Calum – azjata.

- Ashton – ucałował moją dłoń ua mamy tutaj dżentelmana.

- Selena – przedstawiłam się. – a czwarty to?

- Luke – odpowiedział Ashton.

- dobra za jakąś godzinę przychodzi do mnie moja przyjaciółka więc takie zasady. Łapy przy sobie, żadnych szybkich numerków. – spojrzałam na Caluma który wpierdala chipsy. – i spierdalać od jedzenia. – ładnie się uśmiechnęłam.

Girl from the Gang // L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz