Kiedy otwieram oczy od razu zauważam znajomy wystrój.
Podnoszę się do siadu i moje przypuszczenia się potwierdzają.
Jestem w domu McCalla.
Zanim udaje mi się zorientować w sytuacji coś ląduje na mojej twarzy. Jak się okazuje są to ubrania. Moje ubrania warto zauważyć.
Podnoszę wzrok na Malię, która stoi przede mną z założonymi rękami.- Brett je przyniósł - mówi wskazując na ubrania.
Chwilę przetwarzam informacje, po czym sprawdzam, co mam na sobie.
Okazuje się, że leżałam ubrana w szarą koszulkę Isaaca, która spokojne sięga mi do połowy ud.- Udało się? - pytam, kiedy dziewczyna rusza w głąb domu. Na dźwięk mojego głosu zatrzymuje się i obraca w moją stronę. - Znalazłam ich?
Tate patrzy na mnie nie przeniknionym wzrokiem, po czym mówi:
- Po części.
Dziewczyna odchodzi bez słowa wyjaśnienia, dlatego zrywam się z kanapy, na której leżałam, i idę za nią.
Przy każdym kroku ściągam koszulkę Isaaca w dół, ale to szczegół.
Nagle wpadam na kogoś i gdyby nie to, że owa osoba złapała mnie za ramiona spotkałabym się z podłogą.- Obudziłaś się - zauważa McCall. - W samą porę. Tam jest łazienka jeśli chcesz...
- McCall - przerwyam chłopakowi. - Znaleźliśmy Brada i Cama?
Scott wreszcie mnie puszcza, po czym nerwowo drapie się w szyję.
- Nie do końca...
Jezu. Czy oni nie potrafią dać konkretnej odpowiedzi? Tak albo nie. To takie trudne?
- Wyjaśnij, proszę.
- Przebierz się. Trochę nieswojo się czuję...
McCall chyba myli niewinność z naiwnością. No, ale mniejsza.
Szybko wracam do salonu, biorę moje ubrania i ruszam do łazienki. Z początku chciałam tylko się przebrać, ale widząc, że jestem cała w ziemi decyduje się na szybki prysznic.
McCutie raczej nie będzie miał nic przeciwko.
Kiedy wychodzę z łazienki jestem pachnąca, czysta i w swoich ubraniach.
Scotta nie ma nigdzie w zasięgu mojego wzroku, dlatego wsłuchuję się w rozmowy w domu. Słysząc głos Malii dochodzący z piętra szybko tam idę.
Robię wejście smoka do pokoju, w którym siedzi Prawdziwy Alfa i Tate.- To, co? Które wytłumaczy mi, co się wydarzyło?
Na twarzy Scotta pojawia się soczysty rumieniec. Może to dlatego, że Malia siedzi na jego kolanach, a z jego szyi właśnie znikają malinki.
- Musiałaś teraz? - pyta zirytowana Tate schodząc z kolan McCalla.
- Trzeba było mnie tu nie przywozić.
Dziewczyna przewraca oczami, a głos zbiera Scott:
- Okazało się, że Bradley i Camden są w kanałach. Wyczułaś ich zapach w lesie, ale dochodził spod ziemi.
Kanały.
Boże, ja tam byłam...
Bez słowa wychodzę z pokoju Scotta i szybko schodzę po schodach.
Słysząc za sobą kroki przyśpieszam, żeby wyjść z domu.
Zeskakuję z czterech ostatnich schodków, ale daleko nie zachodzę. Scott łapie mnie za ramię, kiedy jestem w połowie drogi do drzwi.
Staram się wyszarpnąć, ale McCall ma za dużo siły albo to ja jestem zbyt słaba.- Gdzie ty idziesz? - pyta Alfa, kiedy przestaje się szarpać.
- Ja tam byłam, Scott. Wiem, gdzie oni są.
Scott zerka na Malię, która stoi za nim na schodach.
Chłopak puszcza moje ramię, ale żadne z nas się nie rusza.- Rosalie - zaczyna Alfa - jest już późno. Wszyscy są zmęczeni, a ty zwłaszcza. Theo powiedział, że musi coś załatwić i nie wróci dziś na noc, więc spokojnie możesz spać w jego pokoju. Jutro pomożemy Ci szukać, ale dziś odpocznij.
Z całej paplaniny McCalla najpierw dociera do mnie fakt, że Theo z nim mieszka. Później ogarniam, że on się o mnie martwi. Martwi się, mimo że jeszcze dwa dni temu byłam jego wrogiem.
Przecieram twarz dłonią, a kiedy mój wzrok znowu spoczywa na Prawdziwym Alfie kiwam głową na znak, że zgadzam się na jego propozycję.***
Jak ja dałam się na to namówić?
To pytanie krąży po mojej głowie od około czterdziestu minut.
Dla tych, którzy nie ogarneli spieszę z wytłumaczeniem.
Zamiast szukać mojego brata siedzę w szkole.
A kto mnie na to namówił? Oczywiście, że McCall.
Moją pierwszą lekcją jest matematyka. Przez to, że Theo nie pojawił się dziś w szkole te głupie 2700 sekund dłuży mi się w nieskończoność.
Kiedy wreszcie dzwoni dzwonek wręcz wybiegam z klasy jednak od razu tego żałuję. Przed salą stoi uśmiechnięty Lucas i aż mam ochotę przywalić mu w twarz... W sumie ja zawsze mam ochotę, żeby poprzestawiać mu twarzyczkę.- Teraz, kiedy twój immunitet przestał obowiązywać - mówi z kpiną w głosie. - mogę wreszcie sprawdzić jak łamliwe są twoje kości.
- Lucas, radzę Ci grozić komuś z kim miałbyś szansę w walce.
Odwracam się i zerkam na Liama. Czy on właśnie przyznał, że jestem silna albo coś takiego?
Świat staje na głowie...
Lucas nie wygląda na zadowolonego słowami Dunbara. Lekko mówiąc jest wkurwiony.
Przewracam oczami, po czym obejmuję Liama jak najlepszego przyjaciela i mówię do niego:- Chodź, młody. On nie jest wart naszej uwagi.
Po tych słowach odwracamy się i odchodzimy.
Kiedy jesteśmy już w sporej odległości od jeszcze bardziej wkurwionego Lucasa nagle Liam się zatrzymuje.- Dlaczego mnie... broniłeś? - pytam patrząc na chłopaka.
Liam wzrusza ramionami, po czym rzuca beztrosko:
- Wygląda na to, że Scott już cię zaadoptował. A skoro tak to jesteśmy teraz po tej samej stronie.
Usmiecham się pod nosem.
Strona McCalla wydaje się lepszą niż ta Darkhara.
Szkoda tylko, że tak długo zwlekałam.
Przybywam z nowym rozdziałem!Ave ja!
Opublikowano: 10:12 3 sierpnia 2018
CZYTASZ
Wrong Side |Teen Wolf| ☑️
ФанфикDo Beacon Hills przybywa nowe stado, a razem z nim dziewczyna, która musi udawać, że nie ma serca. "Nie pokazuj, że ci zależy" - złota zasada, której trzyma się, żeby nie zmienić się w potwora. Co się stanie, kiedy na jej drodze staną osoby, które...