Była już 3 po południu ale postanowiłam, iż wybiorę się na małe zakupy do galerii. Jeśli już mam iść na ten koncert to muszę jakoś wyglądać, nie mówię tu oczywiście o sukience (nie lubię ich) ale jakieś sexi szorty i przylegający croptop powinny załatwić sprawę.
Tym razem Loki został w domu, niestety nie mogłam go wziąć nad czym bardzo ubolewałam, ponieważ to jedyna istota na ziemi, która zawsze mnie wysłucha. Z bólem serca wyszłam z domu.W galerii weszłam do paru sklepów, kupiłam dżinsowe szorty i krótki, zielony croptop. Udałam się potem coś zjeść. Wychodząc z restauracji naturalnie musiałam się wywalić. Nie ma dnia żebym się nie wywaliła ale tym razem nie było to z mojej winy ale przez jakiegoś chłopaka. Wyleciał zza rogu i wpadł na mnie a żeby tego było mało wylał na mnie coś co w tej chwili miał w rękach, nie wiem co to było ale strasznie się kleiło. Ja się przewróciłam a on pomógł mi wstać.
-Dzięki, ale następnym razem mógłbyś patrzeć jak chodzisz. - powiedziałam trochę zła. Patrzył się na mnie jakby nie wiedział co ma powiedzieć. - Wiem, że ta bluzka nie należy do najładniejszych i nie każdy lubi The Vamps ale żeby od razu na nią coś wylewać. - dodałam trochę rozbawionym tonem, co by się chłopak tak bardzo nie stresował.
-Przepraszam Cię bardzo, jestem Joel. - odezwał się z poczuciem winy w głosie.
-Edith, miło Cię poznać chociaż to pierwsze spotkanie nie należy do najlepszych.
-Ehhh... Niestety. Odkupię Ci tę bluzkę.
-Ależ nie trzeba uwierz, wypiorę ją i będzie jak nowa.
-Nalegam. Chociaż trochę zmniejszę swoje poczucie winy. Podasz mi swój numer żebym mógł się z tobą skontaktować w sprawie tej bluzki?
-No dobrze, skoro tak bardzo chcesz. - wpisałam chłopakowi swój numer do jego telefonu. Chciałam już iść ale nie mogłam oderwać od niego wzroku. On cały czas mnie mierzył, od góry do dołu. Mogłabym pomyśleć, że mu się spodobałam no ale bądźmy poważni, ja...
-Edith, chętnie postał bym sobie z Tobą dłużej ale mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
-Pewnie, rozumiem doskonale. No to cześć.
-Do zobaczenia Edith. - powiedział, po czym zaczął się oddalać aż w końcu zniknął z zasięgu mojego wzroku. Ja udałam się do domu.
Weszłam i usłyszałam hałasy. Moi rodzice byli już w domu a sióstr jak nie było tak nie ma.
-Gdzie byłaś? - zapytała mama.
-Od kiedy Cię to interesuje?
-Od zawsze Edith. Jesteś moim dzieckiem i muszę interesować się twoim życiem także proszę nie zadawaj takich głupich pytań.
-O właśnie, dobrze to powiedziałaś. Musisz interesować się moim życiem bo tak wypada ale tak naprawdę tego nie chcesz. Może zastanów się gdzie są Cleo i Liss co? Jest już 21 a ich nadal nie ma i mogę się założyć, że nawet nie wiesz gdzie są.
-Przestań już Edi. Robisz problemy z niczego. Jak wrócą to będą. Mają już dużo lat.
-Ohhh tak bo 15 i 14 lat to naprawdę dużo. One są już przecież takie dorosłe i w ogóle nie potrzebują kontroli rodzicielskiej.
-Ty też miałaś dużo luzu więc czemu one nie mają mieć...
-A czy ja się o ten "luz" prosiłam. Przyznaj, że mieliście i macie mnie nadal gdzieś. Nawet nie mogę powiedzieć, że ty udajesz dobrą matkę bo ty ani trochę się nie starasz. Obchodzi Cię tylko praca i praca a o ojcu już nawet nie wspomnę. - tata się nie odzywał. Chyba mu się przysnęło.
-Pracuje na twoje ubrania i inne wasze zachcianki.
-A zastanawiałaś się kiedyś nad tym, że my potrzebujemy matki? - nastała cisza. Mama się nie odezwała. - Idę do siebie. - rzuciłam i poszłam.
Włączyłam komputer i puściłam głośno The Vamps "Personal". Mogłam w kółko tego słuchać.
Odezwał się dźwięk messengera. To Jonathan.-Hej 😁 Jak się masz? - zapytał.
-Hej 😇 muszę stwierdzić, że marnie a ty?
-Ja mam się całkiem dobrze. Coś się stało?
-A daj spokój. Pokłóciłam się z mamą. Wygarnęłam jej część tego co leżało mi na sercu. Niby mi ulżyło ale czuję, że mogłam jednak się powstrzymać.
-To naprawdę słaba sytuacja ale nie przejmuj się. Warto mówić to co się myśli, mówię ci. Szczerość w tych czasach się ceni.
-Dzięki. Trochę mi pomogłeś. 😊
-Nie ma za co. Cóż porabiasz?
-Słucham The Vamps a ty?
-Oglądam film. Serio The Vamps?
-Tak. Coś w tym złego? Bo ja osobiście uwielbiam ten zespół.
-Nie ależ skąd. Sądziłem, że słuchasz CNCO. Każda dziewczyna, którą pytam o ulubiony zespół odpowiada że CNCO. Wszystkie tak się nimi jarają. Sam nie wiem co w nich niezwykłego.
-Też nie wiem. Czasem przez przypadek usłyszę kawałek jakiejś ich piosenki i mnie jakoś nie zachwyca. Moja przyjaciółka ich kocha. Czasem mam wrażenie, że dałaby się dla nich zabić.
-To niezłą ma na nich fazę heh. Wiesz, mam pytanie.
-Jakie? - tylko proszę żeby nie zapytał się o nudesy. Jest zbyt cudowny na takie pytania. Mam nadzieję, że nie okaże się zwykłym debilem. Nadzieja matką głupich ale...
-Może spotkamy się jutro? Chciałbym Cię zobaczyć i porozmawiać z tobą normalnie a nie przez messengera. - czyli debilem nie jest, nie w sprawie nudesów ale z tym spotkaniem to teraz wyleciał...
-Hmmm... Nie wiem czy to dobry pomysł. - nie byłam do końca przekonana czy spotkanie w tak szybkim czasie jest dobre. Pisałam z nim tylko 2 razy...
-No weź. Nie daj się prosić. - nalegał.
-No dobrze. Możemy spotkać się przy galeri. - uległam mu, jakoś nie umiałam napisać "nie".
-Yeah, strasznie się cieszę.
-Jesteśmy umówieni. Teraz idę spać. Dobranoc. 😘
-Dobranoc mała.❤ - nazwał mnie "mała"... Serio?
Zawołałam Lokiego do łóżka, nie chciałam dzisiaj spać sama gdyż targały mną różne emocje. Loki zawsze dawał mi wewnętrzny spokój. Jego futerko było takie mięciutkie. On uwielbiał ze mną spać ale nie miał często na to okazji. Wolę go do tego nie przyzwyczajać bo potem nie będzie chciał spać w swoim "łóżku". Wtuliłam się w moją kulkę i tym miłym akcentem zakończyłam swój dzień.
CZYTASZ
When I Met You | Joel Pimentel [ZAKOŃCZONE]
FanficW życiu przeżywamy piękne chwile, ale też takie, które nie należą do tych najlepszych. Takie jest właśnie życie osiemnastoletniej Edith. Los pisze dla niej historię ze znanym muzykiem. Któż wie jakie będzie jej zakończenie...