4.Chciałaś poznać nowe życie?

9.6K 277 68
                                    

Opieram swoją głowę o szybę i pogrążam się w swoich myślach. Wspominam chwilę w Madrycie, za którymi cholernie tęsknię.

Zastanawiam się, czy jeszcze kiedykolwiek tak będzie...czy będę jeszcze tak szczęśliwa?

Emma wybiła mi pomysł z ucieczką, ale nadal chcę za wszelką cenę wrócić do Hiszpanii. Z moich rozmyślań wyrywa mnie to, że Luke zatrzymał pojazd.

- To nie wygląda jak blok, w którym mieszkam - oświadczam, bo kompletnie nie wiem co to za miejsce.

- Powiedziałaś, że nie ufasz nieznajomym, więc się trochę poznamy. Tu jest świetna restauracja - mówi, a ja myślę nad tym wszystkim. - Zapraszam na gorącą czekoladę - dodaje.

- Masz szczęście, że dodałeś wzmiankę o czekoladzie - odpowiadam, na co chłopak się cicho śmieje. Ja sama zaczynam się uśmiechać, a potem parskam śmiechem.

- To chodź - rzuca po chwili i razem wychodzimy z samochodu.

Wchodzimy do środka, a ja od razu rozglądam się dookoła. Muszę przyznać, że jest tu naprawdę przytulnie i przyjemnie. Luke zajmuje miejsce przy stoliku, przez co robię to samo. Nagle przy nas zjawia się kelnerka.

- Dzień dobry! - odzywa się i podaje nam karty, ale szatyn zaprzecza ruchem głowy.

- My poprosimy dwie czekolady - informuje chłopak, a kelnerka szeroko się uśmiecha i od nas odchodzi. Wzrok szatyna przenosi się na mnie, a ja uważnie skanuję jego twarz. - Więc, opowiadaj. Wcześniej Cię tu nie widziałem...przyjechałaś na wakacje?

- Tak i to bardzo długie. - Śmieję się, a Luke posyła mi pytające spojrzenie. - Mieszkałam w Madrycie przez całe życie. Mieszkałam tam tylko z mamą, a teraz przeprowadziłam się do ojca, żeby tak jakby zacząć nowe życie - oznajmiam i zaczynam bawić się swoimi palcami.

- Chciałaś poznać nowe życie? - pyta, a ja wzruszam ramionami.

- Nie do końca... - Wzdycham i na niego spoglądam. - Nie chciałam nic zmieniać. Nie jestem zżyta z tatą, więc nie wiem, jak to dalej będzie - dokańczam.

- Więc, dlaczego tutaj jesteś? - dopytuje. - Wróć do mamy.

- Tak...tylko szkoda, że Ona nie żyje - oświadczam i czuję, jak moje serce i żołądek się zaciska.

- Przepraszam - mówi cicho i kładzie swoje ręce na moich dłoniach. Chwilę się im przypatruję, a potem posyłam mu znikomy uśmiech.

- Nic się nie stało - odpowiadam i w tym momencie do naszego stolika podchodzi kelnerka z zamówieniem.

***

Schodzę na dół, mając na celu zjeść śniadanie. Jest jedenasta, a ja nie dość, że jestem cholernie głodna, to jeszcze pospałabym długo czasu.

Kieruję się do kuchni, a w moje oczy od razu rzuca się sylwetka Alice i Alexa. Posyłam im delikatny uśmiech i otwieram lodówkę. Wyjmuję z niej potrzebne mi produkty i zaczynam przyrządzać sobie pyszne kanapki.

- O, Diana jesteś mi potrzebna - odzywa się nagle Alice, na co marszczę brwi.

- Jak to? - pytam, bo nie za bardzo rozumiem, do czego mogłabym przydać się Alice.

- A raczej nie mi, tylko takiemu jednemu chłopakowi - oznajmia, a ja czuję się jeszcze bardziej zdezorientowana niż do tej pory. - Syn mojej koleżanki ma problemy z hiszpańskim i potrzebuje kogoś, kto mu trochę pomoże - dodaje.

Just LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz