13.A podobno jesteś łatwa.

4.9K 168 20
                                    

Luke POV

    Parkuję swoje auto przy krawężniku, czując jak moje serce bije coraz szybciej. Nie wiem, co mi odbiło, żeby zgodzić się na ten cholerny weekend z ojcem i jego rodziną, ale nie ma już odwrotu. Biorę głęboki wdech, po czym chwytam swój plecak i wychodzę z samochodu. Martin ma piękną wille w najbogatszej dzielnicy tego miasta. Wszystkie domy tutaj są ogromne, a ogrody ślicznie zadbane. Podążam powolnym krokiem w stronę drzwi i niepewnie naciskam dzwonek. Po paru sekundach klamka leci w dół, a moim oczom ukazuje się wysoki mężczyzna, który jest niesamowicie do mnie podobny. Przełykam ślinę, nie bardzo wiedząc co mam powiedzieć. 

    - Witaj, Luke – odzywa się w końcu ojciec, świdrując wzrokiem po całej mojej twarzy. 

    - Cześć – rzucam, lekko odchrząkując. 

    - Wejdź. – Otwiera szerzej drzwi, a ja przekraczam ich próg. 

    Rozglądam się po całym mieszkaniu i muszę przyznać, że jest nieźle. Wchodzę w głąb salonu, gdzie stoi jakaś ładna kobieta i dwójka małych chłopców, którzy są identyczni. 

    - Poznaj moją żonę. – Wskazuje na nią ręką, podchodząc do niej. – Sofia. 

    - Dzień dobry – oznajmiam, na co Ona lekko przytakuje.

    - A to są moi synowie. Toby i Jayden – oświadcza, gładząc chłopaków po ich włosach. 

    Przyglądam im się w skupieniu i spokojnie mogę stwierdzić, że mają co najmniej osiem lat. Czyli Sofia musiała być w ciąży jeszcze przed rozwodem mojej mamy i Martina. 

    - Grasz w kosza, prawda? – pyta jeden z nich. Toby? Jay? Nie umiem ich odróżnić. 

    - Tak – potwierdzam, przytakując głową. 

    - Może pograsz z nami na naszym małym boisku? – pyta drugi, a ja sam nie wiem, czy się zgodzić. 

    - Na razie dajcie mu spokój. Luke na pewno jest zmęczony po podróży. Musi odpocząć. Idźcie sami pograć – mówi Martin, na co chłopacy od razu biegną na dwór. – Chodź, Luke. Pokażę Ci Twój pokój. 

    Mężczyzna zaczyna kierować się w stronę schodów, a ja nie zastanawiając się dłużej idę w jego ślady. Idziemy przez szeroki korytarz, aż w końcu wchodzimy do jednego z pokoi. Białe ściany, wielkie łóżko i zadbane meble...o cholera. 

    - To nasz pokój gościnny. Czuj się jak u siebie – oznajmia, przez co przenoszę na niego swoje spojrzenie. 

    - Ile lat mają Twoi synowie? – walę prosto z mostu, bo to pytanie męczy mnie już od dobrych kilkunastu minut. 

    - Osiem i pół – odpowiada, marszcząc brwi. 

    - Czyli byłeś z Sofią jeszcze wtedy, gdy byłeś mężem mamy? – Zadaje kolejne pytanie, a mina Martina nie wyraża nic innego, jak czyste zmieszanie. – No odpowiedz. 

    - Luke... – zaczyna, wzdychając. – To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż może się wydawać. – Przewracam oczami, bo znowu chce mi wcisnąć jakąś bajeczkę dla dzieci. 

    - Więc, wyjaśnij mi to. – Krzyżuję swoje ręce na torsie, unosząc brwi wysoko w górę. 

    - Związek mój i Marlene był dla nas uciążliwy. Żadne z nas nie umiało tego zakończyć, ale nic nas nie łączyło. Ja poznałem Sofię, a Twoja mama też kogoś poznała – oświadcza, a ja momentalnie piorunuję go wzrokiem. 

Just LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz