~Pięć~

1.6K 103 52
                                    

Leniwie rozchyliłam powieki i spojrzałam na zegar, który właśnie wybił godzinę dziesiątą.  Wstałam do pozycji siedzącej i położyłam dłoń na czole przypominając sobie wczorajsze wydarzenia. Po chwili spokojnie i powoli poszłam do łazienki. Zmyłam z siebie krew i pot, wytarłam się i wróciłam do pokoju podchodząc do szafy. Wyciągnęłam z niej sukienkę, którą chciałam założyć poprzedniego dnia. Ubrałam ją i usiadłam przy toaletce z lustrem. Rozpuściłam włosy i zaczęłam je rozczesywać. Ciasno związany kłos spowodował, że moje włosy były falowane. Zawsze było mi ślicznie w falowanych włosach, ale wiem, że później by mi przeszkadzały. Z bólem serca związałam je w kucyka, a gumkę zakryłam wstążką związaną w kokardę o tym samym kolorze co sukienka. Ostatni raz spojrzałam w lustro i skierowałam się do łazienki. Wyciągnęłam z szafki jakąś szmatkę i nasączyłam ją wodą. Mam nadzieję, że to wystarczy na tyle żeby nie było tego widać.

Zaczęłam szorować drzwi z mojej krwi. Ku mojemu zdziwieniu zmyłam ją z łatwością. Gdy skończyłam wróciłam do łazienki i zaczęłam płukać kawałek materiału. Zrobiłam to ponieważ nie chciałam żeby Klara się martwiła. Nie chcę też żeby ktokolwiek myślał, że mnie porwano, potem będzie tylko afera.

Skierowałam się w stronę jadalni. Najchętniej to zostałabym w pokoju. Bałam się, że będę musiała przeżyć spotkanie z rodzicami i wątpię, że to by się dla mnie dobrze skończyło. Odetchnęłam i pchnęłam wielkie drzwi. Nie patrząc w stronę stołu weszłam do środka zamykając je za sobą. Ku mojemu zdziwieniu moi rodzice nie siedzieli przy stole. Była tam tylko jedna ze służących sprzątająca pomieszczenie. Zadowolona przywitałam się z kobietą i zajęłam swoje miejsce. Po chwili wyszła i wróciła z posiłkiem. Postawiła go przede mną, ukłoniła się i odeszła. Szczerze to nie miałam ochoty aby jeść, ale wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię później będę mieć problem. Nie będę miała czasu ani na posiłek, ani na odpoczynek. Przejedzona wstałam od stołu i szybkim krokiem wróciłam do pokoju. Schyliłam się i wyciągnęłam z pod łóżka skórzaną torbę. Podeszłam do toaletki i z jej szuflady wyciągnęłam swoją szczotkę do włosów oraz dwa woreczki pieniędzy. Zabrałam z łóżka mały koc po czym wpakowałam wszystko do torby. Ostatni raz rzuciłam okiem na swój pokój i wyszłam zamykając drzwi za sobą.

Starałam się niezauważona wejść do kuchni. Rozejrzałam się w lewo i prawo po czym wbiegłam do pomieszczenia. Znalazłam bochenek chleba i jabłko. Schowałam je i pomknęłam do głównego wyjścia z rezydencji. 

-Żegnaj, życie szlacheckie... -Wyszeptałam po czym wyszłam z budynku. Ostatnią rzeczą, którą zrobiłam na terenie posiadłości to wejście do ogrodu i zabranie z niego książki, którą zostawiłam tu dzień wcześniej. Wzdrygnęłam się na myśl o zaaranżowanym małżeństwie.

Nie miałam pojęcia dokąd szłam. Nie znałam terenu poza moim domem więc po prostu szłam przed siebie. Co jakiś czas musiałam się zatrzymywać żeby troszkę odpocząć, ponieważ czułam kłucie w brzuchu. Nie sądziłam, że moja kondycja jest aż tak zła. W końcu w oddali zobaczyłam miasto. Uśmiechnęłam się na ten widok lecz szybko przestałam gdy zobaczyłam, że robi się ciemno. Naprawdę szłam tak długo? Powozem to nie zajmowało aż tyle czasu. 

Mijałam pierwsze domy miasta, które skąpane w ciemności nocy wydawały się o wiele bardziej przerażające niż za dnia. Jedynym źródłem światła był blask elegancko zdobionych latarni, stojących po dwóch stronach ulicy. Pod ich jasnością latały ćmy, ślepo obijające się o siebie. Każda z nich desperacko pragnęła mieć całe lśnienie na wyłączność.

Oparłam się plecami o lodowatą, kamienną ścianę, a nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Osunęłam się na ziemię zbyt zmęczona by dalej iść. Z mojej torby wyciągnęłam koc i jabłko, które zdążyło się zgnieść przez cały dzień obijania się o inne przedmioty leżące obok niego. Głodny nie wybrzydza. Wzięłam pierwszy kęs myśląc o posiadłości. Wyobraziłam sobie jak siedzę przy stole w ogrzewanym pomieszczeniu, mając przed sobą ciepły posiłek.  Było już za późno na odwrót. Moja duma była zgodna z podświadomością. Obie mówiły mi, że mogę nie przeżyć powrotu do miejsca, które rzekomo powinnam nazywać domem. 

𝘗𝘭𝘢𝘺 𝘞𝘪𝘵𝘩 𝘍𝘪𝘳𝘦 | 𝘊𝘪𝘦𝘭 𝘹 𝘙𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz