Rozdział 3.

9 0 0
                                    

Po obiedzie z Sam poszłam na główny pokład, wyszłam wziełam lunetę i patrzyłam przez nia, zobaczyłam wyspe;

                                       - Yamatai - powiedziałam sobie pod nosem...

Poszłam na dolny pokład i poinformowałam wszystkich o wyspie na którą zmierzaliśmy, wszyscy przygotowywali się do opuszczenia statku i zwiedzania wyspy, ale nagle...Rozpętała się burza, wszyscy zdążyli uciec z dolnego statku na 2 część, mi się jednak nie udało. Wziełam rozbieg i chciałam skoczyć między przepaścią, Roth mnie złapał w ostatniej chwili, lecz miał śliskie ręce przez wodę. Spadłam w dół...Po 15 minutach wyszłam na plaże, gdzie widziałam moich przyjaciół, ich grupke bynajmniej. Próbowałam iść do nich, ale jakiś facet od tyłu uderzył mi w głowe kamieniem, upadłam i straciłam przytomność. Gdy się obudziłam byłam w jakieś jaskini, wszędzie były trupy i świece...W pewnym momencie zauważyłam jakiś ogień i zaczełam się huśtać w przód i w tył żeby podpalić taką belke, gdy belka się podpaliła, huśtałam się na boki, gdy już spadałam upadłam na metalowy gwóźdź, czy coś w tym stylu...Wbił mi się w bok, oczywiście wyciągnęłam go, bolało jak cholera, ale no...Trzeba być wytrwałym, inaczej nie przetrwam...Gdy już go wyciągłam to poszłam dalej, by wyjść z tej pieprzonej jaskini...Szłam, szłam, szłam i nagle ten wariat który mnie porwał pociągnął mnie za noge i chciał znów mnie powiesić w tej jaskini z trupami i świecami, aż mnie ciarki przeszły. Kopnęłam go 2 razy i gdy już mnie nie trzymał za nogę, kamienie na niego spadły i przysypały go, ja zdążyłam uciec...

Gdy wyszłam z tej jaskini, znalazłam plecak Sam, krzyczałam;

                          - SAMMM...SAAAAAAM! - z całej siły

Nikogo nie znalazłam, nikt się nie odezwał, po przeszukaniu plecaka znalazłam kamere, którą sam nagrywała wszystkich i wszystkich co się dało. Gdy poszłam dalej znalazłam schronienie, rozpaliłam ognisko i włączyłam kamere i oglądałam wszystkie szczęśliwe chwile, np. dnia 2;

         *Sam wchodzi do kabiny lary*

     - A oto i mająca osiągnąć wkrótce światową sławę archeolog, Lara Croft,w swoim naturalnym środowisku. Jest w trakcie poszukiwań zaginionego królestwa Yamatai, ojczyzny mitycznej Słonecznej Królowy - Himiko.

     - Sam to poważna sprawa - powiedziałam zaczytana w te fantastyczne książki

     - Przecież wiem, kochanie. Chciałam chociaż ciut rozluźnić atmosfere. Czym się martwisz?

     - Jestem na dobrym tropie, wiem to. Nie wiem czy inni z naszej grupy mnie posłuchają...

     - Nikt nie zna się na tym lepiej niż ty...Serio! Nie mówie tego po to żeby Cię pocieszyć, ja Ci ufam, Roth Ci ufa. Dasz rade. A teraz zrób sobie przerwe ja idę się napić - powiedziała z uśmiechem

     - No dobrze, dobrze...I, Sam...Dzięki - powiedziałam...

Po tym wyłączyłam kamere, były tam jeszcze nagrania, ale z kłótni między mną a panem ,,wybitnym'' archeologiem...Odłożyłam kamere i poszłam spać...

Rano gdy wstałam, zaburczało mi w brzuchu, muszę iść coś upolować, nie chcę tego robić, ale nie będę chodzić głodna...Poszłam wzdłuż ścieżki która była udeptana już, szłam tam chwile i zobaczyłam trupa na drzewie...Pierwsze co zauważyłam to łuk obok drzewa strzały...Wspiełam się na drzewo i wziełam ten łuk oczywiście upadłam razem z trupem, wziełam szybko łuk i strzały i poszłam szukać jakiś zwierząt...Po 15 minutach wytropiłam sarenke...2 strzały i nie żyje, podeszłam do niej i ją oskórowałam, wróciłam do obozu z mięsem, usmażyłam je i zjadłam...Nagle usłyszałam głos Rotha przez krótkofalówke;

             - Mayday, Mayday tu Roth z S.S Endurance, nasz statek rozbił się o skały, prosze o kontakt

             - Roth! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy słysząc kolege z grupy - gdzie jesteście?

             - Lara! Założyliśmy niedaleko obóz, musisz do nas przyjść...

             - Przyjdziecie po mnie? - spytałam

             - Niestety, ale nie możemy...Dasz rade... - powiedział i się rozłączył

             - Dam sobie rade... - powiedziałam po cichu sama do siebie,

Wstałam wziełam potrzebne rzeczy i poszłam ich szukać, ale usłyszałam jakąś muzyke w takim ,,domku'' weszłam tam, przez wiatr drzwi się zamknęły, zeszłam na dół po drabinie, było tam mięso, pełno krwi...Znalazłam czekan, oczywiście wzięłam go, pewnie się przyda, na szczęście było wyjście z tamtąd, więc wyszłam i poszłam na dalsze poszukiwania, lecz nie trwały one długo bo ich znalazłam...Znalazłam Sam i...Jakiegoś gościa;

             - Lara...! - czarnowłosa ucieszyła się na mój widok - gdzie byłaś?

             - Sam, jakiś szaleniec porwał mnie, uwięził w jaskini pełnej trupów i świec...Później wszystko Ci powiem

Spojrzałam na tego gościa;

            - Kim jesteś? - spytałam z nutką arogancji

            - Jestem Matayas, zabandażowałem stopę Sam, tylko tyle mogłem zrobić - uśmiechnął się

           - Ja jestem Lara, jestem archeologiem, przypłynełam tu z Sam i z innymi z naszej grupy by zbadać mit o Królowej Słońca, Himiko...

            - Słyszałem o niej, w każdym micie jest ziarnko prawdy...

 Zasneło mi się gdy on jeszcze rozmawiał, troche nie grzeczne z mojej strony, ale no...Nie powinien być zły...

>> Tylko Ja i Tylko Ty <<Where stories live. Discover now