Rozdział 5.

7 0 0
                                    

Następnego dnia, od rana zaczęłam się uczyć wspinaczki z użyciem czekana. Zdziwił mnie fakt że Roth, miał skądś inny, lepszy czekan...Dał mi go i kazał się wspiąć na góre po skałach i iść do wieży radiowej by wezwać pomoc...No nic poszłam...Wspinając się tak już dobre 20 minut, doszłam do mojego celu, do stacji radiowej z której widziałam wieże, Roth połączył się ze mną przez krótkofalówke;

             - I jak? widzisz wieże? - zapytał przejęty,

             - Widze, nie jest daleko, dość blisko...Trzymaj kanał otwarty - odpowiedziałam i odłożyłam komunikator do kieszeni z tyłu spodni...

Szłam dalej, aż doszłam do mostu który nie miał podłogi, ale była belka która prowadziła na drugą stronę, idąc tą belką, na końcu wyskoczył jakiś gościu który chciał mnie, zrzucić z tego mostu, nie udało mu się...Było na odwrót, później mnie zaatakowali...Po wybiciu wszystkich weszłam na wieżę radiową i zawiadomiłam pomoc;

              - Laro Croft, jesteś moją bohaterką...! - powiedział Alex

              - Uhhhh...Okej, wiem... - powiedziałam zniesmaczona...

Schodząc po lince na dół musiałam dać znak gdzie jestem i gdzie mają lądować, więc, podpaliłam benzynę...Ale nagle, burza się rozpętała i piorun uderzył w samolot, uciekałam, ponieważ nie chciałam jeszcze umrzeć, uciekając potknęłam się i ślizgałam się z górki, nagle wpadłam do jakiegoś domku i szłam dalej, jak gdyby nigdy nic...Idąc dalej widziałam z daleka Sam i Matayasa;

              - Sam...! SAAAAAAAM...! - krzyczałam z całych sił,

              - Lara...! POMOOOOCY...! - krzyczała czarnowłosa.

Patrząc na to że Matayas uprowadził Sam, to aż mnie serce bolało...No nic, musiałam wrócić do Rotha i opowiedzieć mu o tym, że on to zrobił...

Gdy doszłam już do Rotha, Reyes, Withmana, Alexa, Grima opowiedziałam im o wszystkim;

               - To Matayas porwał Sam... - powiedziałam

               - A my mu zaufaliśmy - powiedział Roth z ciężkim żalem...

               - A Co tobie tak na niej zależy? naprawiam łódke i odpływamy stąd, nawet bez niej... - powiedziała Reyes, wszyscy się na nią popatrzeli - no co? mówię serio...

               - Mi? mi zależy? Zależy mi jedynie na mojej przyjaźni z Sam... - zarumieniłam się - ...I nie odpłyniemy bez niej! Znajdę ją, obiecuje...

               - Mówisz tak jak było napisane na karteczce... - dodał Withman,

               - Oh, zamknij się już, mam dość twojej gadki, moja sprawa co było tam napisane...Nie wpierdzielaj się w moje sprawy... - powiedziałam podniesionym głosem do niego, aż łezki mi poleciały...

Poszłam stamtąd na jakąś górkę usiąść i myśleć, płakać, przeżywać...

Nagle przyszedł Alex;

               - Laro, nic się nie stało... - powiedział brunet po czym mnie przytulił

               - Co ty robisz...?! - odepchnełam go - tak ciężko zrozumieć że Cię nie kocham ni nic? Daj mi spokój...

               - No dobra... - w tym momencie poszedł sobie do naszej grupki...

Tym samym kończył się kolejny dzień na wyspie, po rozmyślaniu poszłam do ogniska gdzie każdy miał miejsce do spania...Po kilku minutach zasnęłam...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 15, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

>> Tylko Ja i Tylko Ty <<Where stories live. Discover now