prolog

4.2K 384 124
                                    

Średniego wzrostu kobieta leżała na plażowym kocu, śledząc wzrokiem litery i pochłaniając kolejne strony książki.

Wiatr delikatnie rozwiewał ciemne włosy, a nieco za luźne okulary spadały jej z nosa, przez co musiała co chwilę je poprawiać.

Obok niej opalał się przeciętnej urody mężczyzna, a w piasku nieopodal jego głowy tkwiła butelka truskawkowej wody, która jako jedyna smakowała ich synowi.

Tymczasem wspomniana wyżej pociecha grzebała łopatką w błocie na brzegu morza, a chłopiec, który przyłączył się do zabawy dostał grabki, będące zabawką dla słabeuszy, ale jednak zestaw nie należał do niego, więc nie narzekał.

Ich rodzice znali się od dawien dawna, jeszcze zanim ich dzieci w ogóle były w planach. Pech chciał, że chłopcy widywali się jedynie w wakacje, bo rodziny mieszkały w zupełnie innych miastach, a wspólne wyjazdy były taką małą tradycją.

Kimowie traktowali Jeonów jak rodzinę i vice versa, a Taehyung i Jungkook byli dla siebie jak bracia.
Młodszy z nich zawsze wiedział jak udobruchać drugiego, gdy coś przeskrobał i groziła mu skarga do rodziców, a starszy z kolei czuł się za niego odpowiedzialny, a na widok słodkiej minki przyjaciela oferującego mu czekoladę za kieszonkowe od jego taty miękło mu serce i odwoływał wszystkie swoje groźby, chociaż tak naprawdę nigdy nie miał zamiaru donosić na chłopca.

Nagle do uszu pani Kim doszedł płacz, więc automatycznie podniosła wzrok ze swojej lektury na syna i instynkt jej nie zmylił, bo to właśnie mały Taehyung zalewał się łzami.
Szybko podbiegła do dziecka i spojrzała najpierw na powoli uspokajającego się chłopca, a potem na siedzącego obok z przepraszającą miną Jungkooka.

Obydwaj byli cali umorusani w błocie, nawet na twarzy, a mokre włosy przylepiały im się do czół.

- Taehyungie, już nie płacz, spokojnie - powiedziała spokojnie i zaczęła głaskać go po głowie, przytulając jego ciało do siebie. Ten juz po chwili przestał szlochać i tylko co jakiś czas pociągał nosem.

- Teraz mi powiedz, co się stało, dobrze? - spytała z lekkim uśmiechem, po czym rzuciła szybkie spojrzenie młodszemu z chłopców. Siedział ze wzrokiem utkwionym w podłożu i grzebał rękoma w mokrym piasku.

- Jungkookie popsuł mi wiaderko - wyjaśnił i wskazał na przedmiot leżący obok niego. Oprócz złamanego uchwytu zabawka nie poniosła większych strat, ale dla Taehyunga to był cios prosto w jego małe, wrażliwe serduszko.

- Mhm, no dobra, kupimy dzisiaj nowe, a teraz podajcie sobie rączki na zgodę i bawcie się grzecznie dalej, okej? - odparła ze spokojem w głosie, a młody Kim pokiwał głową i wystawił do pięciolatka rękę, którą tamten natychmiast złapał i mocno potrząsnął.

- Nie gniewasz się już, prawda? - upewnił się mały brunecik, a jego przyjaciel wyszczerzył się w kwadratowym uśmiechu, ukazując swoje mleczaki z jednym ubytkiem z przodu.

- Na ciebie przecież nie umiem, głuptasku.

holidays ↳taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz