vi

2.4K 288 188
                                    

— O, proszę, nasze śpiące królewny postanowiły się obudzić — zaśmiała się pani Jeon, widząc zaspanych chłopców, wchodzących na taras, gdzie wszyscy właśnie kończyli jeść śniadanie. — O której wy poszliście spać, że o godzinie wpół do dwunastej jesteście ledwo żywi?

Jungkook spojrzał na starszego, nie wiedząc, jak ma odpowiedzieć, na co tamten tylko ziewnął.

— Za późno — odparł Taehyung, chociaż sam zastanawiał się, czy słowo "późno" było dobrym określeniem. Mimo wszystko, czwarta rano była dla niego zdecydowanie bardziej wczesną niż późną godziną.

Młody Jeon potwierdził jego słowa kiwnięciem głową, po czym przysiadł obok swojej mamy i sięgnął po talerz, aby zaraz umiejscowić na nim pyszną kanapkę z dżemem.

Naprzeciwko niego usadowił się blondyn i postanowił wykorzystać wszystkie swoje umiejętności kulinarne, czyli wlał do miski mleko i wsypał płatki.

Śniadanie przebiegło całkiem przyjemnie i po prostu rodzinnie. Na koniec posiłku pan Kim zadał chłopcom pytanie, czy nie chcieliby popołudniu wybrać się do parku rozrywki, na co oni ochoczo się zgodzili.
Wstępnie ustalili godzinę czternastą jako coś w rodzaju zbiórki, a przez ten czas, który im do niej został, musieli znaleźć sobie jakieś zajęcie. Postawili na wybranie się razem z rodzicami na małą plaże przy jeziorze, ale póki co musieli pomóc sprzątnąć po jedzeniu.

***

— Hej! Nie chlap na mnie! — oburzył się Taehyung, po czym szeroko się uśmiechnął i sam zaatakował chłopaka. Tamten zasłonił oczy przedramieniem i roześmiał się głośno.

Tymczasem ich ojcowie wybrali się na kajaki, a mamy opalały się na brzegu, obserwując swoje dzieci.

— Jak myślisz, kiedy się przełamią? — zapytała pani Jeon z szerokim uśmiechem na ustach.

— Nie wiem, obydwoje są jeszcze dzieciakami — odparła jej przyjaciółka, cicho wzdychając, po czym sięgnęła po wodę.

— Na dodatek ślepymi — dodała kobieta, a w odpowiedzi uzyskała potwierdzające kiwnięcie głową. — Przyciągają się do siebie jak magnes do metalu.

Mama Taehyunga zaśmiała się, po czym cicho westchnęła, znów patrząc na bawiących się w wodzie chłopców.  

— Witajcie miłe panie, o czym rozmawiacie? — spytał pan Kim, kucając przy swojej żonie. Zaraz za nim przyszedł jego najlepszy przyjaciel, trzymając w ręce butelkę piwa bezalkoholowego.

— Obstawiamy, kiedy chłopaki się zejdą — odparła mama Jungkooka uśmiechając się na widok wygłupów jej syna ze starszym.

— W jakim sensie? — dopytał, niezbyt rozumiejąc co kobieta miała na myśli.

— No będą razem, jako para — sprostowała i spojrzała wyczekująco na przyjaciela.

Te słowa nieco go zszokowały, nawet jeśli domyślał się, że Taehyunga nie interesują dziewczyny. Nie podejrzewał jednak, że mógłby czuć coś do młodszego Jeona.

— Jesteście pewne, że jest między nimi coś więcej niż braterska przyjaźń? — wyręczył go lekko siwiejący ojciec Jungkooka.

Ich żony zgodnie pokiwały głowami i gestem ręki nakazały, aby sami zobaczyli, że chłopcy nie zachowują się jak zwykli kumple. Po chwili obserwacji jeden z nich wzruszył jedynie ramionami.

— Może i macie rację.

***

Około wpół do piętnastej wszyscy zebrali się pod samochodami, ze spakowanymi bagażami podręcznymi, gotowi do podboju wesołego miasteczka. Bez ociągania się wsiedli do aut i wyjechali z terenu ich tymczasowego zamieszkania, aby ruszyć w stronę znaną tylko panu Jeonowi i jego nawigacji w telefonie.

Znudzony Jungkook wyjął telefon i bez większego zastanowienia otworzył konwersację z Taehyungiem.

jungkook
słońce popisz ze mną bo się zanudzę na śmierć

Nie był pewny, czy nazywanie starszego słońcem było już przesadą, bo odkąd pamiętał, blondyn nie był szczególnie zadowolony z tego typu odzywek. W dodatku ciągle wypominał mu brak poczucia przestrzeni osobistej, mimo że sam się do niego kleił, czego piętnastolatek ani trochę nie rozumiał.

taehyung
twoje słońce ci zaraz promienie w dupe wsadzi, tylko dojedziemy na miejsce istg

Brunet zaśmiał się pod nosem, nie bojąc się groźby Kima. On by muchy nie skrzywdził, a co dopiero człowieka. I to nie byle jakiego! W końcu Jungkook, nie był kimś nieistotnym, o nie, w żadnym wypadku.

jungkook
uważaj bo się przestraszę

taehyung
misiu jebany pysiu nie mogę z tobą pisać jak jedziemy bo mi niedobrze

jungkook
oj tam
niedobrze ci będzie dopiero na rollercoasterze

taehyung
nie wsadzisz mnie na rollercoaster
nie ma takiej opcji

jungkook
zakład?

taehyung
. . .
pieprz się

jungkook
z tobą zawsze s ł o ń c e

A Taehyung? Jak zwykle spalił buraka, chociaż bardzo tego nie chciał. To był główny powód karcenia młodszego po wszystkich żartobliwych "misiach, kochaniach, słońcach" i innych tego typu. Bardzo nie chciał, żeby Jungkook domyślił się o jego nieco odmiennej orientacji, a także małym zauroczeniu, które ciągle stało w głowie Taehyunga pod znakiem zapytania. Nie wiedział, co chłopak sądzi o LGBT i nie był pewny, czy chciał to wiedzieć.

Westchnął i oparł głowę o szybę, dzięki czemu dostrzegł na horyzoncie zarysy lunaparku, a chwilę potem dostał wiadomość od Jungkooka.

jungkook
zaraz będziemy szykuj dupsko

taehyung
sam se szykuj
moje promienie czekają

____________________
a/n: tez rozdział mi szedł opornie ale tak bardzo bardzo
no i pytanie takie a mianowicie - widzicie na początkach wypowiedzi bohaterów dywizy czy pauzy

holidays ↳taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz