"Ty naprawdę jesteś dziwna"
David wziął wózek i weszliśmy do środka. Od razu poczułam obrzydliwy zapach ryb. Co prawda jestem wegetarianką i jem ryby, ale ten zapach jest okropny.
-Okej, mamy kupić różnego rodzaju wędliny, chemię, owoce i warzywa. Może się rozdzielimy, będzie szybciej- zaproponował czytając listę zakupów. Kiwnęłam głową zgadzając się. Chłopak westchnął i przeczesał swoje brązowe włosy- w takim razie idź po chemię, ja pójdę po mięso i spotkamy się przy warzywach i owocach- rozdarł kartkę na pół i wręczył mi jedną połówkę.
Rozeszliśmy się w swoje strony. Oczywiście mądry David nie powiedział, w której alejce są dane rzeczy. Najwyżej się zgubię i może całkowicie przez przypadek znajdę się w Hiszpanii?
Po wejściu cztery razy w nie to miejsce oraz rozwaleniu małej piramidy z puszkami znalazłam regał z chemią. Rzeczy na liście: żel pod prysznic, proszek do prania Vinea, ręcznik papierowy Bella. - czytałam rozglądając się z rzeczami.
Miałam już proszek oraz żel, niestety nigdzie nie mogłam znaleźć ręczników. Już miałam kierować się w stronę owoców, gdy zauważyłam opakowanie z szukaną przeze mnie rzeczą. Stały na najwyżej półce. Świetnie.
-Pomóc ci w czymś ?- usłyszałam nieznany mi dotąd głos.
Odwróciłam się. Wysoki chłopak o brązowych oczach i włosach. W prawym uchu dostrzegłam mały, czerwony kolczyk. Na ciele miał białą koszulkę polo i zielone spodnie.
-Ej słyszysz mnie?- pomachał mi ręką przed twarzą, a ja wybudziłam się z transu.
-Tak, tak. Przepraszam zamyśliłam się- poprawiłam mój blond kosmyk, który wleciał mi na oczy.
-Pytałem czy w czymś ci pomóc- ponowił pytanie.
-W sumie, to tak- chłopak uniósł do góry prawą brew- chcę sięgnąć ręcznik papierowy, ale jest za wysoko- wytłumaczyłam.
-Z Belli? -zapytał, a ja pokiwałam głową na tak. W mgnieniu oka sięgnął, to co chciałam i mi podał- tak w ogóle jestem Dominic- przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę.
-Stella- uścisnęłam jego dłoń- pracujesz tu?
-Tak jak widać- odpowiedział i wskazał na tabliczkę z imieniem, której wcześniej nie zauważyłam na jego koszulce- a ty się tu przeprowadziłaś? Nigdy cię tu wcześniej nie widziałem.
-Ymm, nie. Przyjechałam tu na wakacje.
-Tu jesteś!- szlak, czar prysł.
David uśmiechnięty od ucha do ucha, lecz gdy zobaczył Dominica jego uśmiech znikł, a mięśnie się spięły.
-Masz już stąd wszystko?- zapytał całkowicie ignorując nowo poznaną mi osobę.
-Tak i może gdybyś powiedział mi gdzie mam iść by było o wiele szybciej- prychnęłam.
-Zapomniałem, wybacz mój błąd. Chodźmy już po owoce. Mama do mnie napisała, że chce zrobić ciasto, a nie ma jabłek- mówił opierając się o wózek.
-Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy, ciao Bella!- uśmiechnęłam się do Dominica i poszłam z Davidem w stronę warzyw i owoców.
Po zrobieniu reszty zakupów i zapłaceniu za nie, zapakowaliśmy je do auta. Całą drogę jechaliśmy w milczeniu, a ciszę przerywała tylko jakaś piosenka z radia. Spoglądając od czasu do czasu na chłopaka mogłam zauważyć jak się czymś przejmuje, ale postanowiłam nie odzywać się.

CZYTASZ
Bardzo Długie (Krótkie) Lato.
Teen FictionNadchodzą wakacje. Siedemnastoletnia Stella myśli, że spędzi je tak jak zawsze nad piękną Hiszpanią lub w Meksyku, a dokładnie Cancun. Przecież tam codziennie mogłaby wrzucać nowe zdjęcia na swojego Instagrama. Jej brat za to chce spędzić wakacje...