Telefon z pozoru wydaje się być zwykły, jednak jak się okazuje ma najlepsze zabezpieczenia. Vivian przygląda mi się uważnie, kiedy próbuję go rozpracować, a Camila głaszcze mnie po plecach, mierząc kobietę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Jestem rozbawiona całą sytuacją, aczkolwiek nie odzywam się ani słowem.
Po kilku godzinach udaje mi się złamać kod. Szybko przeszukuję urządzenie, zapisując sobie parę adresów, które mogą być przydatne. Nim jednak zdążę zrobić cokolwiek, komórka zaczyna wibrować, a potem przestaje działać całkowicie. Domyślam się, że jej system jest połączony z komputerem, który aktualnie posiada A.
- Przynajmniej już mamy jakiś trop - mruczy Dinah, posyłając mi pokrzepiający uśmiech.
- Trzeba będzie to sprawdzić - mamroczę, sięgając po laptop. Szukam w wyszukiwarce znalezione lokalizacje, ale tylko jedna z nich jest prawdziwa.
- Myślisz, że to nie jest pułapka? - Camz zerka mi przez ramię. - A ma takie sztuczki, że nigdy nic nie wiadomo.
- Możemy tam pojechać i się przekonać - wzruszam ramionami. - Ally zostanie z Michelle. I trzeba przypilnować Vivian - spoglądam na kobietę, która siedzi obok mojej córki i wpatruje się w nią jak w obrazek. Wzdycham cicho i odkładam laptop na szafkę, a potem wstaję.
***
- Czy to, aby na pewno dobry pomysł? - jęczy blondynka, kiedy przedzieramy się przez las. Droga wygląda jakby nie miała końca, natomiast GPS pokazuje, że jesteśmy coraz bliżej celu. Po kilku minutach takiej wędrówki docieramy na ogromny łąkę, na której są przyczepy kempingowe. Wszystkie chowany się za drzewem, gdy dostrzegamy postać w czarnej bluzie i kapturze. Pali papierosa, nerwowo rozglądając się po okolicy. Marszczę brwi, zastanawiając się czemu tak dziwnie reaguje mimo, że jest sama.
- Co teraz? - brunetka szturcha mnie w łopatkę. Wzruszam ramionami, oglądając się za siebie.
- Chyba musimy zaczekać, aż ten ktoś stąd pójdzie - opieram się plecami o korę drzewa. - Innej opcji nie ma.
***
Po około godzinie pole kempingowe pustoszeje. Nie tam ani jednej żywej duszy, więc śmiało ruszamy naprzód. Powoli i najciszej jak umiemy wchodzimy do przeczepy, o którą opierał się nasz potencjalny oprawca.
- To siedziba A! - wykrzykuje Dinah, ale Normani zatyka jej usta dłonią, na co blondynka natychmiast się zamyka.
Idziemy do środka, zamykając za sobą drzwi. Z przyczepy został zrobimy ogromny pokój, a wszędzie porozwieszane są nasze zdjęcia. W prawym rogu stoi wieszak, na którym wisi kilka czarnych bluz. Na biurku pod oknem znajduje się komputer. Od razu do niego podchodzę, lecz twardy dysk został wyjęty.
- Co teraz robimy? - rozglądam się dookoła, zastanawiając się, co dalej.
- Nie wiem, Camz - mówię cicho. Na ścianach przypięte są informacje na nasz temat, różne zdjęcia i kopie dokumentów. Na tablicy korkowej od razu rzuca mi się w oczy oryginał akt Alex. Warczę wściekle i zrywam kartkę, chowając ją sobie do kieszeni.
Cofam się wolno do tyłu, nawet nie patrząc pod nogi, aż czuję, że coś się pode mną zawala i spadam w dół. Próbuję się czegoś złapać, krzycząc głośno, ale ładuję na podłodze. Otrzepuję się z kurzu i rozglądam się.
- Lo, wszystko dobrze? - dziewczyny zbierają się nad włazem. Chwilę później wszystkie schodzą po schodach i Camila zamyka wejście.
- To nie możliwe - szepczę cicho. W ogromnym szeregu stoją roboty w czarnych bluzach. - Cała drużyna A - rozszerzam oczy.
- Ten tunel gdzieś prowadzi - brunetka wskazuje na drzwi po mojej lewej stronie. Bez namysłu je otwieram, odkrywając dalsze przejście. Włączam w telefonie latarkę i idę prosto przed siebie.
- Myślisz, że to bezpieczne? - narzeka Hansen, wzdychając głośno.
- Same przyjście tutaj było mało bezpieczne - warczę. - Więc stul dziób, Dinah Jane! I po prostu idź za mną.
Po kilku minutach drogi tunel zaczyna się zwężać, aż trafiamy na małą metalową drabinkę i właz. Marszczę brwi, odwracając się do tyłu.
- Ma ktoś skinkę do włosów? - pytam z nadzieją w głosie. Normani chwilę majstruje przy swoim koku, podając mi wspomniany przedmiot. Otwieram kłódkę i wreszcie wychodzimy na powierzchnię.
Tunel zaprowadził nas na gruzy starego magazynu, który spaliłam. Wzdycham cicho, uświadamiając sobie, że Vivian po raz kolejny jest to zamieszana w całą tą sprawę.
- To nieźle - czarnoskóra poklepuje mnie po ramieniu, spoglądając na mnie. Kręcę głową zrezygnowana i siadam na trawie.
- Wszystko jest nie tak - mamroczę pod nosem. - Myślalam, że jesteśmy coraz bliżej rozwiązania zagadki - wzdycham. - Ale tak naprawdę z każdym dowodem coraz bardziej cofamy się w tył. Bo cholera... A zawsze jest o krok przed nami. I albo specjalnie fałszuje wszystko, albo ja robię się głupsza niż byłam wcześniej.
- Nawet tak nie mów, Lo - brunetka siada obok mnie, przytulając się do mojego boku i całując mnie w tył głowy. - A robi wszystko, żeby nas zmylić. Nie możemy się teraz poddać, gdy zaszłyśmy tak daleko. Przynajmniej wiemy, gdzie jest ich kryjówka i to już ogromny progres. Poszukamy jeszcze czegoś w szkole i dowiemy się prawdy.
- Wiem, co muszę teraz zrobić - wstaję i otrzepuję spodnie. - Idę włamać się do domu Alex.
CZYTASZ
I że cię nie opuszczę... || Camren FF || ✅
FanfictionTa miłość była silniejsza niż strach... Część I: Zaczęło się dość niewinnie. Dwie kobiety, jedna miłość. Lecz w tej relacji pojawił się ktoś trzeci... Jedna wiadomość, która przyniosła zgubę wszystkim. Czy będą w stanie zaufać na nowo? Część II: Lau...