Schodziłam z wieży astronomicznej po lekcji wróżbiarstwa słuchając docinek ślizgonów.
-Różyczko zobaczyłaś pieska czyżby twoja śmierć była bliska?- zapytał Severus Snape ze złośliwym uśmieszkiem
-Tak, czekam na swoją śmierć by nie musieć na ciebie patrzeć- odparłam i szłam dalej
-Tak? To ja ci to mogę załatwić- odparł i wyciągnął różdżkę
-Co tam Smarku? Odczep się od niej, potrzebujesz kolegów żeby napaść na jedną dziewczynę?- zapytał Black, który właśnie się pojawił.
-Spadamy chłopaki, przyszedł obrońca zwierząt- powiedział Snape i odeszli
-Dzięki, ale bym sobie poradziła- powiedziałam i odwróciłam się by odejść
-Jakoś za dobrze to ci nie szło panno jestem najlepsza- powiedział
-Szło mi świetnie, ale dzięki- powiedziałam
-To może mały uścisk za pomoc- powiedział otwierając ręce.
-Chciałbyś- powiedziałam i udałam się na obiad. Gdy wracałam do pokoju wspólnego poczułam silne uderzenie w tył głowy. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam drzewa i poczułam, że jest mi zimno, byłam przywiązana do drzewa
-Halo! Może mnie ktoś wypuścić?- krzyknęłam
-O nasza księżniczka wstała. To co, pobawimy się jak nie ma twojego obrońcy?- zapytał Snape, który właśnie wyszedł z za drzewa.
-A może przejdziesz na naszą stronę?- zapytała Bellatrix
-Jaką waszą stronę, ludzie macie po 16 lat co z wami?- zapytałam próbując się wydostać
-Na próżno próbujesz, na stronę czarnego Pana Kochana- powiedziała Bella
-Nie ma takiej opcji, wypuśćcie mnie!- krzyknęłam szarpiąc się jeszcze bardziej
-Tak? Crucio!- rzuciła na mnie zaklęcie, a ja zawyłam z bólu.
-Jeszcze? Crucio!- zrobiła to ponownie, a ja znowu krzyknęłam. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy.
-Bella musimy już iść słyszę kroki, jeszcze ktoś nas tu znajdzie- powiedział Severus i uciekli, ja zostałam sama w ciemnym lesie nie mogąc się ruszyć, po jakimś czasie zemdlałam. Obudziłam się w skrzydle szpitalnym, siedziała przy mnie Vanessa i Lily.
-Obudziła się! Rose jak się cieszę, tyle tu leżałaś bez ruchu- powiedziała Vanessa i mocno mnie przytuliła
-Ciebie też super widzieć, ile tu leżałam?- zapytałam próbując się podnieść
-Tydzień- powiedziała Vanessa
-Aż tyle? Ile ja lekcji mam do nadrobienia- powiedziałam łapiąc się za głowę
-Nic, ponieważ przerobiłaś to już dawano- odparła Lily- jak coś to ja ci pomogę nadrobić jak będziesz musiała. Bo w tym roku nie macie żadnych egzaminów. Szósty rok jest najłatwiejszy
-Wiem i właśnie o to chodzi, czy ja mogę stąd już wyjść?- zapytałam
-Dlaczego nie powiedziałyście, że się obudziła! Mówiłam wam!- krzyczała pielęgniarka, która właśnie weszła do sali-Jak się czujesz? Boli cię coś?
-Nie, wszystko dobrze tylko kiedy będę mogła stąd wyjść?- zapytałam
-Sądzę, że jeżeli będziesz się dobrze czuła to nawet dzisiaj wieczorem- odparła i podała mi kubek z jakąś substancją w środku- Dalej pij, jakby coś się działo proszę mnie zawołać- powiedziała i wyszła. Wieczorem udałam się na kolekcje za jej zgodą, kiedy szłam przez wielką salę widziałam oczy ślizgonów zwrócone w moją stronę, widziałam jak między sobą szepczą.
CZYTASZ
Siostra huncwota || Syriusz Black [zakończone]
Fanfiction*Opowiadanie napewno zawiera jakieś błędy, w przyszłości zostaną one poprawione* -Czy ty zawsze musisz wszystko popsuć?- wrzasnęłam -Ej spokojnie, przecież nic takiego się nie stało- odparł -Tak? Nic takiego?! Zawsze jak coś robię to ty musisz się w...