-Wchodź- Odparłam, a on wszedł. Usiadł w nogach mojego łóżka i wziął ode mnie książkę, którą akurat czytałam.
-Więc? O czym chciałeś rozmawiać? Czy to tak ważne, że musiałeś zabrać mi książkę?- Zapytałam.
-Jest ważne. Nie chcę żebyśmy przestali się spotykać- Powiedział Black.
-Syriusz, to nie jest takie łatwe- Odparłam.
-Co jest w tym trudnego- Zapytał chłopak.
-To wszystko jest chyba dla mnie zbyt skomplikowane- Odpowiedziałam.
-Co jest skomplikowane? Przecież teraz nie będziemy musieli się z tym kryć. Oni już wiedzą, to będzie łatwiejsze- Tłumaczył Syriusz.
-Teoretycznie tak, ale może damy sobie spokój na jakiś czas- Zaproponowałam.
-Nauczyłem cię zaklęcia, więc nie jestem ci już potrzebny tak?- Zapytał chłopak
-Nie, to nie tak. Po prostu dla mnie to jest trudne- Odparłam i przysunęłam się bliżej chłopaka, aby złapać jego rękę. Nie zabrał jej, ale nie patrzył na mnie
-Rose, co ja mam zrobić, żebyś się do mnie przekonała?- Zapytała
-Chyba nie możesz nic zrobić- Zaśmiałam się nieśmiało.
-Ehh, przemyśl to, pogadamy później- Powiedział i wyszedł. Resztę popołudnia spędziłam sama, z pokoju wychodziłam tylko po to, aby wziąć coś do picia i jedzenia.
-Wychodzimy!!- Krzyknął Remus z przed pokoju, mama jeszcze nie wróciła. Nic nie odpowiedziałam tylko wróciłam do lektury.
Kilka godzin później zeszłam na dół, aby coś zjeść, zaniepokoiła mnie ciągła nieobecność matki. Przygotowałam kolację i posprzątałam dom, około godziny 20 przyleciały sowy z listami. Otworzyłam pierwszy:
Droga Panno Lupin
Informujemy Panią, że nie zostanie wszczęte postępowanie przeciwko Pani z powodu użycia czarów przez nieletniego po za murami szkoły.
Przewodnicząca komisji do
nieprawidłowego użycia czarówZupełnie mnie to nie zdziwiło. Wiedziałam, że miałam prawo użyć tego zaklęcia, dwa listy, które były skierowane do Remusa i gazetę położyłam na kuchennym stole. Drugi list był w dziwnej kopercie, nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Otworzyłam kopertę i wyjęłam list:
Szpital im. Świętego Munga
Informuje, że Pani Lupin przebywa u nas, ponieważ została zaatakowana przez nielegalnie hodowane i sprzedawane magiczne zwierzęta.Siedziałam przy kuchennym stole jak na szpilkach, czekałam na Remusa, aby powiedzieć mu o wszystkim. Siedziałam tu bardzo długo, chłopcy wrócili dziesięć minut przed godziną dwudziestą drugą.
-Czemu tu siedzisz?- Zapytał Remus wchodząc do kuchni, za nim zaraz pojawili się Syriusz i James.
-Matka jest w szpitalu- Powiedziałam nie podnosząc nawet wzroku.
CZYTASZ
Siostra huncwota || Syriusz Black [zakończone]
Fanfiction*Opowiadanie napewno zawiera jakieś błędy, w przyszłości zostaną one poprawione* -Czy ty zawsze musisz wszystko popsuć?- wrzasnęłam -Ej spokojnie, przecież nic takiego się nie stało- odparł -Tak? Nic takiego?! Zawsze jak coś robię to ty musisz się w...