Diabelskie oblicze

😈1😈

Przeglądałem gazetę już piąty raz. Przez tyle tysięcy lat ciągle to samo, ktoś ukradł, ktoś zabił. Akurat na takie tematy to śmiać mi się  chce, tu nikt nie umiera tylko zaznaje bólu.
Odłożyłem papier na stolik i ruszyłem  w miasto. Kto powiedział że piekło jest złe? 
Wszędzie kluby i sklepy,  jedynie co ludzie muszą robić to chodzić do pracy. 
- Lucyfer nigdzie cię  znaleźć nie umiałam! - poklepała mnie po ramieniu diabolica. Zajmuje się ona targowaniem o dusze, można powiedzieć że jestem ich przełożonym.  Najwyższa posada należy do tego skur...  Ehh Boga.
- no widzisz ciągle przesiaduje w rezydencji.
- to pora sie rozerwać.
- wolał bym rozbierać ale cóż i to jest dobre - uśmiechnołem się  przelotnie.
- nudziarz się z ciebie robi - zagadneła po chwili ciszy.
- jesteś tu od 30 lat jeszcze trochę i zrozumiesz.
***
  - jak idzie związek z Kubą?  - zapytała barmanka młodą dziewczynę. Słuchałem bo może tu kolerznka ma ciekawsze życie.
- ciągle tęskni za ziemią - Westchnełała. 
- aż tak mu dobrze tam było?
- najwyraźniej. Był strażakiem z pasji więc trochę go rozumiem.
- tak z ciekawości jak zginął?
- w szczegóły się nie zagłębiałam ale przy jakieś akcji. Wieżowce się waliły.
- kojarze chyba film ogladałam - odparła bez zainteresowania.
W sumie to małe wakacje można sobie zrobić... 
Rzuciłem na stół gruby napiwek,  zaskoczona barmanka spojrzała z ukosa na rozmówczynie,  ta tylko wzruszyła ramionami.
***
- jest w gabinecie? 
- w biurze wieśniaku - warknął sekretarz. 
- zapowiedź mnie z łaski swojej.  - wsiadłem do windy. Nacisnąłem jeden z dwóch guzików,  chwile późnej otworzyły się dzwi ukazując Gabriela.
- a ty czego tu? - zmarsczył podejrzliwie brwi.
- przyjacielu...
-...  W morde coś wymyślił znowu - przerwał mi.
- chce wakacje na Ziemi -
Usłuszawszy chichot przwróciłem  oczami.  Czy ktoś bierze mnie na poważnie?
- o kurde dobre!
- mówię poważnie...
- jak ci sie tak nudzi to Sobie zarzycz coś bardziej normalnego.
- wypiszesz mi przepustkę czy nie? - warknąłem.
- a wiesz...  Masz będę miał cie z głowy przez pewien czas. - wcisnął mi kawałek papieru. 
***
Przed bramą pokazałem świstek ochroniarzowi. Jego  jeden koncik poszedł lekko w górę ale darował sobie komentarza.
- dokładnie za miesiąc o 9 00 mam cie tu widzieć Lucyferze.