Rozdział trzeci: szpital

555 10 5
                                    

Nieprzytomna Kasia powoli osunęła się na ziemię. Wtem na dach weszło kilku ochroniarzy.

- Ej wy tam! Już! Złazić! - krzyknął jeden z nich.

- Nie macie pozwolenia, żeby tu przebywać - dodał drugi.

Zmieszana Wiktoria nie wiedziała co robić. W końcu zdecydowała się zaryzykować.

- Dzieci, wy chyba nie chcecie... - wrzasnął trzeci, szybko biegnąc w stronę dziewczyn.

Wix niosąc Kasię na rękach, szukała schodów awaryjnych, ale bez skutku. Postanowiła skoczyć, chcąc uniknąć kary, ponieważ nie raz miała do czynienia z tymi mężczyznami.

- Jakoś se poradzimy - powiedziała, mocniej wtulając w siebie dziewczynę  i skoczyła na najbliższą górkę uformowaną z worków na śmieci.

- Eh, te nieznośne nastolatki - powiedzieli ochroniarze spoglądając z dachu na uciekinierki.

Wixa wybiegła ze śmietnika, biegnąc w stronę przyjaciół Kasi.

- Tu jesteścieee...coo?!Wy razem?! - krzyknęli wszyscy.

- Nie wasz zakichany interes. Zadzwońcie po karetkę i do jej rodziców - powiedziała Wiktoria zdyszanym głosem.

Po 10 minutach przyjechała karetka. Wniesiono Kasię do karetki. Wixie udało się przekonać ratowników, by mogła pojechać razem z nimi do szpitala. Na miejscu nieprzytomnej zrobili koronografię, pozbyli się skutków zawału i zawieźli na OIOM.

Zapadła noc. Na korytarzu panowała absolutna cisza. Było ciemno. Tylko jedna lampa mrugała mało wyraźnym światłem. Wiktoria postanowiła poczekać do rana na wyniki. Podeszła do jednego z automatów i kupiła kawę.

- Ale jestem głupia - powiedziała Wix pod nosem, łykając ciepłą latte - Ale... jestem... GŁUPIA! - tym razem krzycząc.

Zdenerwowana dziewczyna zgniotła tekturowy kubek, wylewając przy tym resztkę kawy i rzuciła w kąt.

- Zrobiłam to na siłę, bez namysłu... nie mam innego wyboru.

Poszła do łazienki. Zamknęła się w ostatniej kabinie i wyjęła małe ostre narzędzie. Zamachnęła się i odkroiła...                kromkę chleba, którego trzymała w torbie hahahah... hah... nie no żart. Zaczęła lekko podcinać swoje nadgarstki. Po tym całym rytuale zasłoniła ręce czarną bandaną i kilkoma bransoletkami. Wyszła na korytarz. Usiadła na krześle i patrzyła w zegar. Po pewnym czasie zasnęła. Kawa nie zadziałała.

Rano obudziła ją sprzątaczka. Wix dowiedziała się, że Kasia została przeniesiona na oddział kardiologiczny. Czym prędzej udała się w to miejsce. Kiedy weszła na salę jej oczom ukazała się śpiąca Kasia opatulona pluszowymi misiami. Dziewczynie łzy napłynęły do oczu. Już miała usiąść obok łóżka, gdy zobaczyła grupkę jej przyjaciół.

- Spierdalajcie.

- Dobrze - i poszli xd.

Wixa siadła i uważnie przyglądała się Kasi. Nagle ta powoli otworzyła oczy i ziewnęła. Widząc Wixę szybko skryła się pod pościelą. Czuła jakby miała zaraz znowu dostać zawału.

- Może nie powinnam była tu przychodzić - szepnęła Wix, wstając z krzesła.

Wtem coś ją chwyciło za rękę.

- Zostań.

Wiktoria przetarła łzy i wróciła z powrotem na swoje miejsce. Przybliżyła twarz do łóżka.

- Czemu chcesz, żebym została?

- Bo...

- No słucham?

Kasia nie dokończyła, ponieważ z emocji zasnęła.

Miłosne życie tych dwóch lesb - romantyczna lesbijska opowiescWhere stories live. Discover now