Rozdział czwarty: odwiedziny

537 13 13
                                    

Tego samego dnia Kasia została wypisana ze szpitala. Postanowiła zachować sobie jednego z pluszaków, którymi miała wyłożone szpitalne łóżko. Rodzice odwieźli dziewczynę do domu, a Wiktoria pojechała tramwajem do Starbucksa we Wroclavi na spotkanie ze znajomymi.

Po południu Kasia leżała na łóżku w swoim pokoju i przeglądała lesbijskie zdjęcia w telefonie. Nagle dostała powiadomienie z Messengera. Okazało się, że Wiktoria napisała do niej wiadomość. Pierwsza wiadomość od Wixy. Kasia miała totalny zaciesz.

Wiktoria: Hej

Katarzyna: Cześć...

Wiktoria: Czy chciałabyś dziś wieczorem wyjść gdzieś ze mną? Znaczy nie żebym jakoś mega nalegała itp. bo wiem, że czujesz się dość niekomfortowo w moim środowisku, no wiesz...

Katarzyna: Nie no spoko, chętnie. Gdzie, jak, kiedy?

Wiktoria: Wiem, że to trochę daleko od cb, ale możemy się spotkać w Parku Klecińskim. Na pewno kojarzysz, widziałam cię tam nie raz hihihi

Katarzyna: Ciebie też heh

Wiktoria: To tak ok. 18:00 mogłabyś?

Katarzyna: Ok

Wiktoria: To ok

Katarzyna: Pa

Wiktoria: Pa

Kasia wciąż nie wierzyła, że to się dzieje na prawdę. Cały czas powtarzała sobie w myślach: życie jest piękne, życie jest piękne, życie jest piękne. O umówionej godzinie wkroczyła na teren parku i usiadła na ławce obok placu zabaw. Po jakimś czasie ktoś położył swoją ciepłą rękę na jej ramieniu.

- Tu jesteś! - powiedziała Wixa - Nie mogłam cię znaleźć, a tak w ogóle to hej.

Wiktoria zbliżyła swoją twarz do dziewczyny i dała jej całusa w policzek na powitanie. Ta zdezorientowana zasłoniła całą czerwoną twarz dłońmi.

- Coś nie tak?

- W-wszystko w porządku - odpowiedziała Kasia podnosząc się z ławki.

- To dobrze - Wix złapała rękę dziewczyny.

Więc to tak? Nasza pierwsza randka? Kasia poczuła motylki w brzuchu i znowu zamieniła się w buraka.

Obydwie trzymały się za ręce i szły przed siebie w zupełnej ciszy.

- Jak tam po szpitalu? Już nic cię nie boli?

- Nic a nic.

- Cieszę się.

Przeszły przez most, idąc tym razem obok ulicy ciągnącej się wzdłuż parku. Nagle zza drzewa wyszedł mały kotek, wychudzony i cały poraniony. Pisną cicho. 

- Biedactwo. Kto cię tak urządził? Na szczęście nie wygląda na chorego - powiedziała Wiktoria biorąc w ręce kociaka -  Mam w torbie niedojedzonego kebaba - wyciągnęła jedzenie i przyłożyła zwierzaczkowi do pyszczka.

Maluch zaczął pałaszować. Kasia wzruszona przyglądała się temu zjawisku. Nie spodziewała się, że Wix jest tak troskliwą osobą. Zrobiło jej się miło na sercu z tą myślą.

- Jesteś niesamowita.

- Ja? Hehe, dziękuję - powiedziała Wix darząc Kasię ciepłym uśmiechem na twarzy.

Kasia czuła się jak w 7-mym niebie.

Dziewczyny poszły dalej. W końcu zatrzymały się przed dużą willą. Była bogato zdobiona, otaczał ją wielki ogród pełen kolorowych kwiatów i drzewek owocowych. Całość ogrodzona była metalowym płotem.

- Wpadniemy do mnie? - powiedziała Wix, otwierając metalową bramkę. 

Kasia miała laga. Jednak po chwili:

- O chuj...

- Tak wiem, spora chata. To wchodzisz czy nie?

- J-jasne.

Budynek w środku wyglądał jak pałac bogatego szlachcica.

- Dzień dobry panienko, dzień dobry koleżanko panienki - z szerokim uśmiechem powitała ich służąca.

- Siemasz, Klara! - krzyknęła Wix - co raz lepiej z twoim akcentem.

- Dziękuję. Może macie ochotę coś zjeść?

Blond włosa kobieta wyjęła zza pleców srebrną tacę z mnóstwem przysmaków. Od słodkich bułeczek po sushi. Był też jeden kubek z wcześniej nalanym słodkim napojem.

- Możesz to zanieść do mojego pokoju - Wixa, ciągnąc za sobą Kasię po schodach - Postaw na biurku - będąc na miejscu.

- Jak sobie panienka życzy.

- A teraz sio!

- Już sobie idę - powiedziała służąca i wyszła.

Pokój był bardzo przytulny. Wszędzie roiło się od pluszowych zabawek. Ściany były obklejone kejpopowymi plakatami i zdjęciami słodkich chłopców z anime. Po środku stało luksusowe łóżko z jasno brązowymi kolumnami i białą zasłoną, a tuż obok biurko i szafa pełna przeróżnych markowych ubrań. Na wprost tego wszystkiego wisiał telewizor, którego ekran zajmował pół ściany.

- Jak ci się podoba w moim królestwie? - zapytała Wixa.

- Jakby to powiedzieć... uroczo. Tak, bardzo uroczo - odpowiedziała zmieszana Kasia.

- Klapnij se - Wix, siadając na łóżko - Co chcesz robić? Może obejrzymy film -sięgając po tacę z jedzeniem.

- J-jasne, czemu nie heh - sięgając po kubek z tacy i wypijając jego zawartość.

- Jaki? Może horror?

- No ok.

Kiedy dziewczyny wybrały film, zgasiły światło, usadowiły się wygodnie przed telewizorem i zaczęły żreć. Było tam dużo scen mordu. Za każdym razem, gdy Kasia się bała, Wix obejmowała ją i głaskała po głowie. W końcu nadeszła taka z pocałunkiem. Wtedy Wiktoria zbliżyła swoją twarz do twarzy drugiej dziewczyny i...

- A ty nadal nie wyjaśniłaś mi jak to jest być odmieńcem - szepnęła, po czym pocałowała delikatnie w usta.

Kasia nie wiedziała co robić. Nabrała pewności siebie i odpowiedziała kolejnym pocałunkiem. Po chwili dziewczyny zaczęły robić to namiętniej. Wsunęły sobie języki.

- Panienki zrobiłam dla was herbat... - służąca uchywliwszy lekko drzwi, nie mogła wierzyć własnym oczom.

Kasi zaczęło już brakować tchu. Wtedy Wix ściągnęła jej koszulkę i ugryzła w szyję. Ta cicho pisnęła z wrażenia. Wiktoria zaczęła zjeżdżać językiem niżej i niżej aż dotarła do piersi. Kasia nie zniosła tego dłużej i dała jej z liścia.

- Nie jestem na to gotowa, przepraszam - powiedziała tym razem lekko przerażona, wtulając w siebie Wix.

- To ja przepraszam. Za bardzo się rozpędziłam.

- Zaraz, która to godzina?

Dziewczyny wyjrzały przez okno. Było zupełnie ciemno.

- Chcesz u mnie zostać na noc?

- No pewnie! Powiadomię tylko rodziców.

Kiedy zostało to załatwione, dziewczyny wyłączyły telewizor, całowały się jeszcze przez chwilę i zasnęły w objęciach.

Rozczarowana Klara cicho zamknęła drzwi i zawróciła.

Miłosne życie tych dwóch lesb - romantyczna lesbijska opowiescWhere stories live. Discover now