Bójka

20 1 0
                                    

Szłam korytarzem rano z wisiorkiem od Petera. Znalazłam Vee i zaczęłyśmy gadać. Opowiedziałam jej o wczorajszym wyjściu. Ona opowiedziała mi o swoim wieczorze. Okazało się, że ona i Tim wczoraj się całowali i są razem. W końcu znalazłyśmy Petera i Tima. Tim pocałował się z Rudzielcem. Oni zaczęli gadać.

-Widzę, że nosisz prezent!-powiedział wesoły

Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech. W ten swój typowy sposób. Zadzwonił dzwonek, a my ruszyliśmy do klasy. Lekcja była głośna, pełna wygłupów jak zwykle. Cały czas gadałam z Peterem. Po szkole wyszłam z nim ze szkoły. Szliśmy na szkolne boisko gdy za mną usłyszałam jak Michael krzyczy.

-Hej! Grubasko! Tak ty! Masz wielkiego pryszcza na szyi, a nie sorry to twoja głowa! Jesteś w ciąży czy to po prostu twój brzuch!-darł się i śmiał ze swoimi kumplami

Peter już miał ruszyć w jego stronę, ale przytrzymałam go mówiąc "Nie warto!".

-A ty co Peter? Boisz się mnie? Nie dziwię się! Jesteś zwykłym tchórzem!-wrzeszczał dalej

Wtedy nie utrzymałam go. Ruszył na niego wkurzony. W oczach Michaela widać było strach. Zaczął się lekko cofać. Peter jednak był za bardzo wkurzony. Złapał go za kołnierz, podniósł go i powiedział wkurzony.

-Możesz mnie nazywać tchórzem, ale ręce precz od May! Jeszcze raz tak zrobisz, a pożałujesz!-wrzasnął na niego

Puścił go i podszedł do mnie. Wtedy Michael głośno wrzasnął.

-Ej, May! Skąd masz te ubrania? Pewnie ukradłaś je bezdomnemu!-wrzasnął śmiejąc się

Peter zrobił się purpurowy ze złość. Pobiegł do niego i bez słowa walnął go pięścią w twarz. Michael też go walnął. Zaczęli się bić, a Peter chyba wygrywał. Podbiegłam do nich i próbowałam ich odepchnąć od siebie. W końcu pomogła mi dyrektorka. Wydarła się na nich. Wokół nas znajdował się dość spory tłumek. 

-Co tu się dzieje?!-wrzasnęła dyrektorka

Peter jej wszystko wytłumaczył. Dyrektorka wbiła wzrok w Michaela. Złapała go za ucho i wśród śmiechów zawlokła go do gabinetu. Spojrzałam na Petera. Miał podbite oko i rozciętą brew. Trochę krwi ciekło mu po twarzy. Złapałam go za kołnierz i zawlokłam do mojej szafki. Miałam tam apteczkę na wszelki wypadek. Złapałam ją i weszliśmy do łazienki. Wytarłam mu krew z twarzy i przykleiłam mu plaster. Na podbite oko dałam mu lodowatą wodę w worku. Spojrzał na mnie z wdzięcznością i pocałował mnie w policzek.

-Dziękuje.-wyszeptał

-Za co?-zapytałam zdziwiona

-Za opatrzenie mnie.-odpowiedział

Wtedy ja go pocałowałam w policzek. 

-Dziękuje.-powiedziałam

-A to za co?-spytał roześmiany

-Nie udawaj głupiego! Za bronienie mnie.-powiedziałam powstrzymując się od śmiechu

Wzruszył ramionami i uśmiechnął się łobuzersko. Wyszliśmy z łazienki i wtedy usłyszałam dzwonek kończący dzień szkolny. Peter chciał mnie odprowadzić, a ja z chęcią się zgodziłam. Całą drogę rozmawialiśmy. Pod blokiem pocałowałam go w policzek i pożegnałam się.


Hej! Tu Autorka! Mam nadzieję, że się podobało! Niedługo będzie kolejna część! Miłego dnia!

Z życia wzięteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz