R.33.

396 31 0
                                    

(Nicholas)

Byłem tak cholernie dumny! Widziałem, co się działo na scenie, to jak Arny próbował namieszać, zbić z tropu Sandrę. Ale ona jest zbyt mądra na tak głupie zagrywki...

Jako, że od samego rana w sobotę były targi, o wiele bardziej opłacało mi się zostać na noc u rodziców, co też zaproponowałem Sandrze. Zaskoczyła mnie jej odpowiedź:

-Nie, kochanie. Ja jadę do domu, muszę trochę odetchnąć od tego stresu- szepnęła, gdy ją przytuliłem.- Ale ty zostań- posłała mi nieprzekonywujący uśmiech.

-Dobra, ale jakby co, to dzwoń o każdej porze!

Potem odwiozłem ich grupę pod szkołę, tam też się pożegnałem z Sandrą. Martwiłem się odrobinę, była jakaś nieswoja. Czułem, że to zły pomysł, zostawiać ją dziś samą, ale musiałem rozłożyć swoje stanowiska, również mam pewne zobowiązania. 

Cały sobotni poranek nie myślałem o niczym innym, tylko o niej, nie mogłem się skupić na rozmowach z potencjalnymi nabywcami moich projektów, aż wreszcie tata kazał mi dać wszystkie teczki i "zasuwać do dziewczyny", jak to się wyraził.

To, co zastałem po przyjeździe odrobinę mnie rozdrażniło, choć może bardziej przeraziło. W domu panowała absolutna cisza, wszystko wyglądało tak, jak zostawiłem, jadąc po Sandrę wczoraj. W korytarzu były tylko jej buty, w których wczoraj tańczyła.

-Sandra?- zawołałem, wchodząc do kuchni.

Usłyszałem, jak po krótkiej chwili zbiegła po schodach. Przykro mi to mówić, ale wyglądała okropnie. W sukience chyba spała- jeśli w ogóle spała, na co nie wskazywały podpuchnięte oczy i zmęczone postawa. Włosy rozczochrane, dziwnie wyprostowane.

Zatrzymała się niepewnie na ostatnim stopniu i spróbowała szybkim gestem poprawić swoją fryzurę.

-Sandra?- szepnąłem, podchodząc bliżej, co umożliwiło mi zobaczenie czerwonych oczu.- Płakałaś! Miałaś dzwonić!

Przytuliłem ją szybko, a ona znów zaczęła szlochać.

-Myślałam, że będziesz dopiero wieczorem, zdążyłabym się ogarnąć- szepnęła, oplatając mój kark zimnymi rękami.

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do góry, gdzie wkrótce leżała, opatulona mną i ciepłą kołdrą.

-Jadłaś coś? Spałaś chociaż chwilę?

Zawahała się na krótki moment i z ciężkom westchnieniem przyznała:

-Nie.

-Sandra, co się dzieje?

-Nic...

Wstałem szybko.

-Idę zrobić ci coś do jedzenia, a gdy wrócę, masz mi tu wszysko wyśpiewać- oznajmiłem.- Na co masz ochotę?

-Cokolwiek- westchnęła.

Moja mała dziewczynka ma jakieś problemy i nie chce mi o nich powiedzieć? Co też się dzieje na tym świecie! Szybko zrobiłem kilka kanapek i ciepłą herbatę, i niemal biegiem wróciłem do naszej sypialni. Leżała na boku, z przymkniętymi oczami, ciężko oddychając przez zatkany nos.

-Skarbie- westchnąłem boleśnie, widząc ją w takim stanie.- Jedź- kazałem, siadając bardzo blisko niej i podając jej ten śniadano-obiad.- Przy okazji możesz mi powiedzieć, co się dzieje.

-Kiedy to naprawdę nic waż...

Przerwałem jej, czując rosnącą złość.

-I przez to nic ważnego przepłakałaś pewnie całą noc?!

Odwieczna...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz