#notimportantff
Shawn
- Hej, dziubasku, wstajemy. - Szturchnąłem Lily, która spała oparta o moje ramię na lotniskowym krzesełku.
Niezbyt spodobał jej się fakt, że lot był o pierwszej w nocy, po całym dniu spacerowania. No i mi przysnęła.
- Nie chce mi się. Daj mi spać. - Objęła moje ramię, przytulając się do niego mocno.
- Kochanie, zaraz nam odleci samolot. Obiecuję, że będziesz mogła pospać w samolocie i w samochodzie. Nawet cię nie będę budził, jeśli uśniesz w aucie, ale teraz raczej musisz chociaż na pięć minut się przebudzić, bo pomyślą, że chcę cię porwać.
- Mam gdzieś, co pomyślą - burknęła, mrucząc cicho i mocniej wtulając się w moje ramię.
- Ale ja chciałbym za jakiś czas wziąć z tobą ślub, a nie siedzieć w więzieniu za uprowadzenie. Wstajemy.
Mruknęła coś pod nosem, ale uniosła powieki. Nie wyglądała na zbyt zadowoloną, a ja się jej wcale nie dziwiłem. Znałem ją na tyle, że wiedziałem, że nie będzie mnie kochać bardziej za to, że ją obudziłem.
- Nie znoszę cię.
- Wiem, kochanie. - Nie chciałem jej dołować, ale po powrocie do domu, czeka nas następna podróż. Tym razem troszkę bliżej i tylko na jeden dzień, ale wątpię, żeby ją to cieszyło.
- Liczę, że twoje łóżko nie stało się mniej wygodne przez ten czas.
- Masz moje słowo, że nie.
Rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu. Na razie powiedziała, że nie. Nie usatysfakcjonowało mnie to, ale nie naciskałem. To, że przyjęła oświadczyny było już dla mnie naprawdę cudowną rzeczą. W końcu wróciliśmy do siebie niecałe trzy tygodnie temu, a ona już przyjęła moje oświadczyny.
Ale nie chciałem czekać. Chciałem, żeby tym razem się nam udało. Nie musieliśmy od razu brać ślubu, ale jesteśmy narzeczeństwem, zrobiliśmy krok do przodu i nie chcę się już cofać. Ona najwyraźniej też.
Nie trzeba jej było przypominać o tym, że może iść spać, bo od razu, gdy samolot wzbił się w powietrze, oparła głowę o moje ramię i zamknęła oczy. Śpioszek mój kochany.
Zarzuciłem na nią moją bluzę, którą zdjąłem po wejściu do samolotu i leżała na moich kolanach.
- Dziękuję, kochanie - wymruczała, obejmując mnie ramionami. Pocałowałem ją w głowę, życząc słodkich snów.
Wracaliśmy już do Toronto. Byliśmy w jeszcze dwóch miejscach - Los Angeles i San Diego. W naszych pierwszorazowych miejscach. Nie byliśmy jedynie tam, gdzie kochaliśmy się pierwszy raz, ale do Londynu zabiorę ją potem.
Teraz czas na Mississauga. Chciałem, żeby o naszych zaręczynach jej rodzina i przyjaciele stamtąd, dowiedzieli się od nas. Trochę bałem się jej ojca, ale jakoś musiałem to przeżyć. No, ewentualnie nie przeżyć. Jedno z dwóch.
***
- Wyspałaś się, kochanie? - spytałem, czując, że kreśli jakieś znaczki na mojej klatce piersiowej. Kiwnęła głową.
- Bardzo. Nie obudziłeś mnie, gdy wylądowaliśmy.
- Nie miałem serca, tak uroczo spałaś. - Złożyłem krótki pocałunek na jej czole. - No i przynajmniej nie narzekałaś, że cię obudziłem.
- Aha, sądzisz, że narzekam, tak?
- Dokładnie, kochanie. Okej, wstajemy, twoja mama zaprosiła nas na obiad, a potem jesteśmy umówieni ze Sky, Tylerem i Zoey.
CZYTASZ
Not Important | Shawn Mendes
FanfictionRozstania nigdy nie są łatwe. Zawsze bolą, kończą się nieprzespanymi nocami i wspominaniem chwil spędzonych z drugą połówką. Dla Lily i Shawna rozłąka była równie trudna. W końcu oboje ruszyli do przodu, zapominając o tym, co ich łączyło. Ona pogod...