Rozdział 16

162 11 7
                                    

Heather's POV

Było już po północy, kiedy w końcu dotarliśmy na jakieś lotnisko. Z trudem oderwałam wzrok od swoich związanych rąk i wyjrzałam przez przyciemnianą szybę. Samochody od razu wjechały na płytę lotniska, gdzie czekał niewielki odrzutowiec, który przeniesie mnie do nowej przyszłości.

Gdyby ktoś kilka tygodni temu powiedział mi, że najbliższe mi osoby zostaną zamordowane, a ja sama zostanę wysłana do Londynu, wyśmiałabym go. A teraz? Mam ochotę wyć, ale jednocześnie nie mam już na to siły. Jestem już zmęczona ostatnimi wydarzeniami i jedyne, co mi pozostaje, to pogodzić się z tym.

Kiedy zatrzymaliśmy się parę metrów od samolotu, ludzie Warda zaczęli wysiadać z samochodu. Sam Ward spojrzał najpierw na mnie, czułam na swoim ciele jego wstrętne spojrzenie, a następnie sam zaczął wysiadać z samochodu, szarpiąc mnie przy tym za ramię, zmuszając, bym zrobiła to samo. Nawet nie próbowałam już walczyć. Nie miało to najmniejszego sensu.

- Londyn to piękne miasto – powiedział Ward idąc kawałek przede mną. – Na pewno ci się tam spodoba.

Obok mnie natomiast był ten cały Diego i jeszcze jeden z ludzi Warda, jeden z tych, którzy pilnowali apartamentu. Pilnowali mnie, jakbym była jakimś cennym skarbem. Jakbym miała jeszcze jakiś powód, by uciekać. Zabili moją rodzinę, co mi pozostało?

- Na pewno – szepnęłam, ale chyba i tak nikt mnie nie słyszał.

- Chociaż nie ukrywam, że wolałbym cię mieć dla siebie.

Nic już nie powiedziałam. Spuściłam wzrok i wyłączyłam myśli. Jednak, kiedy Ward witał się z pilotami, którzy wysiedli z maszyny, do moich uszu dotarł dźwięk odbezpieczanych pistoletów. I to nie były pistolety ludzi Warda.

Moje serce zamarło, aby po chwili zaczął bić ze sto razy szybciej, kiedy zobaczyłam wyłaniających się z ciemności moich przyjaciół i brata, z wycelowanymi we wrogów pistoletami.

Oni żyją! O mój Boże, oni żyją. Są tu wszyscy cali i zdrowi.

Ludzie Warda natychmiast wyciągnęli broń i również wycelowali ich w swoich wrogów. Moje spojrzenie na krótką chwilę skrzyżowało się ze spojrzeniem mojego brata. Byłam tak bardzo szczęśliwa, że żyją. Miałam gdzieś wszystkie krzywdy, nawet to, jak paręnaście godzin temu potraktował mnie Ashton. Oni żyją i tylko to się liczy.

- Byłem pewien, że zginęliście – mruknął Ward.

- Niespodzianka skurwysynu – warknął Ashton, celując w niego z broni.

- Oddawaj moją siostrę psycholu – wycedził mój wściekły brat.

Nagle zaskakując nas wszystkich, mężczyzna zaczął się po prostu śmiać. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Ten człowiek to naprawdę jakiś popierdolony psychol.

- Naprawdę myślicie, że mam tu ze sobą tylko tylu ludzi? – spytał.

Dostrzegłam dezorientację w oczach moich przyjaciół, kiedy nagle Hoke pstryknął palcami i wtedy niespodziewanie za plecami każdego z nich pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy bez problemu ich unieszkodliwili, pozbawiając ich broni. Z trudem przełknęłam ślinę, patrząc na to wszystko. To nie może być prawda.

Bad Blood » Ashton Irwin (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz