Pierwsze spotkanie

274 30 48
                                    



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Czasami zastanawiacie się jak mogło by wyglądać wasze pierwsze spotkanie ze swoją drugą połówką? Sakuya wiele razy się nad tym zastanawiał. I nie tyle, co uparcie jej szukał, ale sama ktoregoś dnia do niego po prostu przyszła.

Od czasu, kiedy prowadzał się ze strażnikami nie miał zbyt dużego kontaktu jakby nie powiedzieć zerowego. Ostatnio, jednak do jego uszu pracując w barze usłyszał ciekawą rozmowę pomiędzy podklasami Melancholii. Mianowicie ich stworzyciel stworzył nowego wampira.

Nowy..? Znowu...? Może to zastępstwo za niego? Zaraz po tym pokręcił głową chcąc pozbyć się złych myśli. Zdradził Tsubakiego, więc nie miał prawa o nic go posądzać.

Jak tylko skończył swoją zmianę wyszedł z baru zamykając drzwi wejściowe na klucz chcąc jak najszybciej wrócić do rezydencji Aliceinów. To drugi podpunkt jego życia. Wiele razy zastanawiał się czy nie powinien się stamtąd wynieść, jednak ku zdziwieniu to wcale nie on się sam zatrzymuje, a ten fioletowowłosy karzeł, który ewidentnie chce mieć go na oku.

Powoli mógłby to wziąć za pewnego rodzaju fascynację.

Chorą fascynację.

Mój Boże, a jeśli młody Alicein tak naprawdę jest gejem..?

Nie. Tego by chyba nie zniósł. Pokręcił zrezygnowany głową chcąc iść już w swoją stronę i prawie wrzasnął, kiedy się odwrócił od drzwi. Na przeciwko niego dosłownie prawie przy twarzy stała niska czarnowłosa dziewczyna. Znaczy może nie taka niska, bo była wzrostu zbliżonego do Osaki, ale na pewno niższa od niego.

Stali tak w ciszy parę minut patrząc się na siebie w milczeniu, aż wreszcie kobieta znudzona otworzyła swoje usta.

— Długo będziesz mi jeszcze blokować chodnik? Czy mam nad tobą przelecieć?

To wystarczyło by zdziwiony zielonowłosy kawałek odskoczył w bok czerwony zwalaniając chodnik by dziewczyna mogła przejść. Widząc wolną drogę wampirzyca ruszyła przed siebie czując dalej na sobie wzrok wampira, więc chcąc nie chcąc spojrzała zdegustowana w jego stronę.

— Czego?

— Tak w sumie... Co ty tutaj robisz o tak później porze..?

Brew Shade uniosła się do góry i wtedy do niego dotarło jak to głupio zabrzmiało zważywszy na to, że wcale się nie znają. Poczuł jak jego twarz znowu się robi czerwona i zaczął miętosić swój fartuch pracowniczy.

— Znaczy chodzi mi o to, że kobiety nie powinny same o tej porze.. — Brew kobiety unosiła się coraz wyżej chcąc chyba mu przekazać absurd tego, co mówi i niestety pierwszy raz musiał się zgodzić, że na własne życzenie robi z siebie kretyna i jeszcze jest tego świadom.

One shot SERVAMPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz