3

42 6 4
                                    

— Nie - odburknęłam oschle. Tak, ten chłopak jest przystojny, ale to nie znaczy, że dzięki temu ma u mnie jakieś przywileje. Nie jestem jak te wszystkie laski z mojej klasy, które piszczą na widok każdego napotkanego chłopaka. Poza tym, to jest miejsce Dylana. Co by nie było, to zawsze będzie jego miejsce.

— Jak to nie? W takim razie czemu krzesło obok Ciebie jest puste? - nie odpuszczał.

— Żeby głupi miał zagadkę - warknęłam - a teraz zjeżdżaj, masz wokół wiele wolnych miejsc.

— Rose, Cameron, jest jakiś problem? - wtrąciła się nauczycielka.

— To chyba kolega ma jakiś problem ze wzrokiem albo ze znajomością definicji słowa ,,zjeżdżaj" - wytłumaczyłam zabijając nowego wzrokiem.

— Och, to bardzo miłe, że martwisz się o moje oczka i znajomość słów - rzucił sarkastycznie - ale naprawdę nie musisz, ze mną wszystko w porządku. To chyba raczej Ty powinnaś popracować nad kulturalnym zachowaniem - dodał z perfidnym uśmieszkiem.

Co za wkurwiający typ.

— Och, to bardzo miłe, że martwisz się o moje zachowanie - przedrzeźniłam go sztucznie się uśmiechając - ale spokojnie, nie będziesz musiał zwracać na nie uwagi, bo nie mam zamiaru z Tobą nawet rozmawiać - powiedziałam już obojętnie, bo nie miałam siły prowadzić dalej tej bezsensownej dyskusji.

— Jeszcze się przekonamy - szepnął mi do ucha, gdy nauczycielka rozkazała mu usiąść gdzie indziej. Typ był zbyt pewny siebie.

— Skończony kretyn - odburknęłam sama do siebie, po czym wzięłam się za przepisywanie tematu z tablicy.

Chemia strasznie mi się dłużyła i totalnie nie mogłam się na niej skupić. Głównym tego powodem było to, że cały czas myślałam o Dylanie. Zastanawiałam się dlaczego nie przyszedł i coraz bardziej docierało do mnie, że rzeczywiście mogło się coś stać. Jeszcze żeby tego było mało, ciągle czułam na sobie wzrok tego całego Camerona. Już ja zetrę mu ten głupi uśmieszek, z którym mi się przyglądał.

Z moich głębokich przemyśleń na temat Dylana i tego idioty wyrwała mnie nauczycielka, ponieważ właśnie zaczęła sprawdzać listę obecności. To, co mnie zdziwiło to to, że nie wyczytała Dylana. Może to dlatego, że po prostu zauważyła, że go nie ma? To bardzo prawdopodobne, ale lepiej się upewnić.

— Dlaczego nie wyczytała pani Dylana? - zapytałam zdziwiona, tym samym przerywając chemiczce czytanie nazwisk.

— No kto jak kto, ale Ty powinnaś wiedzieć o tym najlepiej, Rose - odparła, przez co wprowadziła mnie w jeszcze większą niewiedzę.

— Gdybym wiedziała, to bym nie pytała - odpowiedziałam w miarę miłym głosem, bo mimo wszystko bardzo lubiłam panią Murphy i chociaż z nią nie chciałam wchodzić w żadne konflikty.

— Dylana nie ma już na liście uczniów, wypisał się ze szkoły przed majówką. Myślałam, że Ci o wszystkim powie - wyjaśniła, a ja totalnie nie miałam pojęcia co się wokół mnie dzieję.

— Ta, też tak myślałam - szepnęłam sama do siebie. Już nic nie rozumiałam, kompletnie nic. Oszołomiona zaczęłam się pakować, po czym wybiegłam z sali. Słyszałam za sobą nawoływania nauczycielki, jednak w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Musiałam w końcu odkryć o co naprawdę w tym wszystkim chodzi, a kto mógł pomóc mi lepiej niż najlepszy przyjaciel Dylana? Postanowiłam, że pójdę do niego od razu. Co prawda pisałam do niego już wcześniej, bo miałam nadzieję, że dzięki niemu jakoś skontaktuje się z moim byłym chłopakiem, ale on oczywiście też nie odpisywał. Pewnie byli w jakiejś zmowie czy coś. Ale teraz nie pozbędzie się mnie tak łatwo, już ja sprawię, że zacznie gadać. W szkole olewanie mnie nie pójdzie mu tak łatwo jak olewanie mnie przez smsy.
Gdy zmierzałam przez korytarz w drodze do sali Jake'a- przyjaciela Dylana, usłyszałam za sobą kroki.

On mnie nie zostawiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz