2

41 7 9
                                    

Macie czasem tak, że dosłownie wszystko Was wkurwia? Pijecie melisse na uspokojenie, a wkurwia Was jej smak. Słuchacie uspokajającej muzyki, a wkurwia Was jej melodia. Bierzecie gorący prysznic aby się zrelaksować, a wkurwia Was to, że woda jest za gorąca. Bo ja mam tak teraz cały czas. Już nie jestem aż tak załamana, jestem po prostu wkurwiona. Wkurwiona na to, że on po prostu mnie zostawił. Bez żadnych tłumaczeń, bez słowa wyjaśnienia. Po prostu nagle dwa tygodnie temu po lekcjach podszedł do mnie i oznajmił, że nie możemy być już razem. Nawet nie zdążyłam spytać o jakieś wytłumaczenie, bo nim się obejrzałam jego już nie było. Od tamtego momentu nie mamy żadnego kontaktu, bo po wielokrotnych próbach skontaktowania się z nim nie ma żadnych efektów. Nie odpisał na żadnego mojego smsa i nie odebrał żadnego telefonu. Najgorsze jest to, że jutro kończy się majowa przerwa w szkole, która zaczęła się właśnie w dniu, w którym Dylan ze mną zerwał. W sumie to cieszę się, że właśnie teraz był ten „długi weekend", bo pewnie i tak nie byłabym w stanie chodzić do szkoły, a tak przynajmniej nie będę miała zaległości. Z drugiej strony, gdyby nie było wolnego, a ja chodziłabym do szkoły to pewnie wcześniej dowiedziałabym się dlaczego Dylan ze mną zerwał, bo przecież w szkole nie będzie w stanie mnie unikać, w końcu mamy razem kilka lekcji. Mimo wszystko i tak boję się jutra. Ciągle mam nadzieję, że to wszystko to jakiś głupi żart i że jutro Dylan podejdzie do mnie i powie „dałaś się nabrać skarbie", ale to nierealne. Byłby to strasznie głupi i beznadziejny żart, ale jednak wolałabym dośwadczyć nawet takiego głupiego i beznadziejnego żartu niż tego, co jest naprawdę. No nic, pozostaje mi jedynie przygotować się na to wszystko i pokazać, że jestem twarda. A przynajmniej spróbować udawać.

— Spokojnie Rose, dasz sobie radę. Po prostu podejdziesz do niego jak gdyby nigdy nic i spytasz o co mu chodzi. To nie może być takie trudne, przecież spędziłaś z nim ponad dwa lata, rozmawiałaś z nim o wszystkim. Poza tym lepiej usłyszeć najgorszą prawdę niż tkwić w milczeniu i niewiedzy - mówiłam sama do siebie aby podnieść się trochę na duchu. Co z tego, że to nie przynosiło żadnych efektów? Czasem w końcu trzeba pogadać z kimś inteligentnym - Rose, nie takie sprawy już załatwiałaś. Oddychaj głęboko i miej nadzieję na to, że karma da mu w twarz zanim Ty to zrobisz - szepnęłam ponownie sama do siebie.

——————————

Następnego dnia wstałam o 6.30, bo pierwszą lekcję miałam na 8. Nie spałam co prawda pół nocy, bo ciągle myślałam jak to dziś będzie, ale nie czułam zbytniego zmęczenia. Wypełniała mnie jedynie pustka, jakby ktoś odebrał mi pół mojego serca, mojej duszy. To trochę jak z puzzlami- jeśli brakuje nawet jednego, małego kawałeczka, to i tak ta brakująca część jest odczuwalna, a w tym przypadku raczej widzialna. Wtedy, gdy brakuje tego cholernego puzzla, efekt końcowy nie jest taki, jakiego byśmy oczekiwali, nie robi takiego wrażenia. Ja  mam dokładnie tak samo, czuję jakby jakaś część mnie została przez kogoś zabrana, a tą częścią jest Dylan. Bez niego nie jestem tą samą osobą, bez niego nie tworzę żadnej całości.

Po tych przemyśleniach postanowiłam w końcu wstać z łóżka, musiałam przecież jakoś się ogarnąć żeby w końcu wyglądać jak człowiek chociaż w małym stopniu. Nie mogłam pokazać ludziom, że sobie nie radzę, bo byłam postrzegana za silną, odważną i wygadaną dziewczynę. Potrafiłam się sprzeciwić każdemu, czy to uczniom, czy nauczycielom. Jeśli ktoś wchodził mi w drogę, od razu był skazany na przegraną. Może to nie jest żaden powód do dumy, ale jednak z tego w pewien sposób słynęłam, a chyba każdy chce być choć troszkę „popularny". Z tego co wiem, to już prawie cała szkoła wie o naszym zerwaniu, w sumie plotki szybko się rozchodzą. Właśnie dlatego nie mogłam pokazać słabości, Rose Smith nigdy nie pokazuje słabości.

Moją poranną rutynę zaczęłam od przemycia twarzy zimną wodą. Następnie na twarz nałożyłam korektor i puder, żeby chociaż trochę zamaskować spuchnięte od płaczu oczy. Kolejną czynnością było zrobienie kresek, potuszowanie rzęs i delikatne podkreślenie brwi. Po skończeniu makijażu rozpuściłam moje długie, kasztanowe włosy sięgające mi do tyłka i dokładnie je rozczesałam. Na ogół nie muszę z nimi nic robić, bo naturalnie bardzo ładnie się układają. Gdy już w miarę ogarnęłam moją twarz, przyszedł czas na ubiór. W tym celu udałam się do mojej szafy i wyciągnełam z niej mój dzisiejszy strój. Dziś postawiłam na czarne, idealnie dopasowane spodnie i biały crop top. Cała stylizacja idealnie eksponowała moją sylwetkę, którą swoją drogą bardzo lubiłam. Byłam wysoka i szczupła, ale miałam też przy tym swoje kobiece krągłości. Między innymi dzięki nim leciało na mnie wielu chłopaków. Aby do końca dopełnić mój strój dobrałam też biżuterię w postaci złotego łańcuszka i tego samego koloru bransoletki z przywieszką w kształcie serduszka. Dostałam ją od mamy na osiemnaste urodziny i miałam do niej wielki sentyment.
Gdy skończyłam się ogarniać, była już 7.20. Wzięłam torbę z książkami i zeszłam na dół w celu zrobienia sobie śniadania. W kuchni siedzieli moi rodzice, którzy widząc mnie, od razu przywitali mnie promiennym uśmiechem. Odpowiedziałam im tym samym, a przynajmniej próbowałam, choć myślę, że mój uśmiech nie wyglądał do końca jak uśmiech.

On mnie nie zostawiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz