ROZDZIAŁ 4

28 3 0
                                    

Manhattan o tej porze był zatłoczony. Większość osób wracała właśnie z pracy, przez co na ulicach powstały kilometrowe korki. Przechodząc obok stojących w nich samochodów, można było usłyszeć wulgarne słowa wypowiadane przez kierowców oraz klaksony, które trąbiły bez żadnego powodu.

Rodziny z dziećmi udawały się do pobliskich restauracji i barów na obiad. Przez ciągłe upały, panujące od kilku dni, nikomu nie chciało się stać przy garach i pichcić coś na ząb. Każdy wolał iść do McDonalda i najeść się fastfoodów, które w Stanach Zjednoczonych swoją drogą były bardzo popularne.

Amy miała dużo szczęścia, że jej chłopak zaprosił ją na uroczysty obiad. Uniknęła w ten sposób wpychania w siebie tłustych cheesburgerów i litrów zimnej coca coli. Kto jak to, ale ona nie mogła pozwolić sobie na takie przyjemności każdego dnia. Musiała dbać o linię nie tylko ze względu na swoją pracę. Amy była najgorętszą laską ze szkoły. Jej czarne jak noc długie włosy, błękitne oczy, sto siedemdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu, płaski brzuch i długie nogi ciągnęły chłopaków. Nie było chyba takiej osoby, która przeszłaby obok niej obojętnie. Każdy musiał na nią spojrzeć, chociaż na chwilę.

Przedzierała się przez tłum ludzi w kierunku mieszkania swojego chłopaka. Gdy go zobaczyła, zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Był wysokim, przystojnym szatynem o ciemnych oczach, trzy lata starszy od niej. Spotkali się w pewnej kawiarni, a raczej wpadli na siebie, wylewając na siebie ciepłe herbaty. Przez pierwsze minuty nie potrafili utrzymać złości, lecz z czasem gniew został zastąpiony przez radość. Oboje wyszli z kawiarni jako świeżo upieczona para. Jednak czarł prysł, gdy zobaczyła jego mieszkanie oraz marną wypłatę. Pokoje urządzone w babcinym stylu w ogóle nie pasowały do gustu Amy. Za każdym razem, gdy jej chłopak zaproponował jej, by ta przenocowała u niego, dziewczyna grzecznie odmawiała, usprawiedliwiając się, że ma dużo rzeczy do zrobienia w swoim "domu".

Stanęła przed czteropiętrowym budynkiem przypominającym trochę dom strachów. Tak jak zwykle wzięła głęboki oddech i podeszła do drzwi, które okazały się być otwarte. Amy weszła po schodach na drugie piętro, po czym bez żadnego pukania weszła do mieszkania swojego chłopaka.

- Hej - powiedziała, zamykając drzwi.

Nikt nie odpowiedział.

Dziewczyna schowała zabłąkany kosmyk włosów za ucho i ruszyła powolnym krokiem do pokoju gościnnego. Stanęła progu pomieszczenia i rozejrzała się w poszukiwaniu swojego chłopaka. Skrzywiła się, gdy ujrzała nowy, zapewne bardzo "cenny" przedmiot. Na parapecie stała dosyć duża figurka zmodyfikowanego kota. Miał niewiarygodnie długą szyję oraz malutkie łapki. Amy przewróciła oczami i podeszła bliżej, by szybko oszacować wartość figurki.

Kot wykonany z drewna, a na nim były własnoręcznie wyrzeźbione wzory, co już podwyższało jego cenę. Farby, którymi były namalowane oczy i pyszczek kotka także nie należały do tanich. Cała figurka przyppminała te, które można kupić w Indiach za całkiem niezłą sumę. W dodatku widać było, że kot ma za sobą juz kilkadziesiąt lat. Gdyby okazało się, że to coś naprawdę jest warte aż tyle, ile ona policzyła, z pewnością wygrałaby wyjazd do Francji.

- Amy?

Dziewczyna gwałtownie odwróciła się i stanęła twarzą w twarz ze swoim chłopakiem. Uśmiechnęła się bezkarnie, ukazując białe zęby. Zastanawiała się jak długo tu był i czy widział jak z zaciekawieniem bada jego nowy nabytek.

- Cześć, Harry! - powiedziała, rzucając mu się na szyję.

- Cześć. Nie widziałem jak wchodziłaś - zmarszczył brwi. - Co robiłaś z moim kotem?

Amy w tej chwili założyłaby się o dwadzieścia dolarów, że była bardziej czerwona niż burak. Czuła się zawstydzona faktem, iż nie usłyszała kroków swojego chłopaka i została przyłapana na przyglądaniu się figurce.

- Z twoim kotem? - spojrzała w stronę parapetu i wymyśliła na szybko wymówkę. - Ach, z tym kotem! Wiesz, weszłam do twojego pokoju i od razu rzucił mi się w oczy. Obejrzałam go i zauważyłam, że musiał być drogi.

Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się.

- Trochę mnie kosztował, ale sama przyznasz, że wygląda tutaj niebiańsko.

- Racja - odparła dziewczyna. - Może pójdziemy do kuchni? Jestem głodna i z chęcią...

- MOJE SPAGHETTI!

Chłopak czym prędzej wybiegł z pokoju gościnnego i skierował się do kuchni, by uratować ich obiad przed kompletną katastrofą. Dziewczyna przewróciła oczami, po czym zrobiła facepalma. Zastanawiała się, dlaczego w ogóle zadaje się z tym chłopakiem. Gdy wrócę do domu, muszę poważnie pomyśleć nad naszym związkiem, pomyślała.

Amy poszła w ślady swojego chłopaka i skierowała się do kuchni. Tak samo jak reszta domu, wyglądało staro. Stary sprzęt AGD, stare blaty, zepsuty kran... Na pierwszy rzut oka było widać, że potrzebuje ona generalnego remontu. Westchnęła i usiadła przy stole.

- I jak, szefie kuchni? - spytała.

Chłopak odwrócił się do niej i podrapał po głowie. Uśmiechnął się do niej przepraszająco, po czym wrócił do roli kucharza. Amy uniosła brwi.

- Coś ty zrobił? - spytała ostro.

- Em... No wiesz. Tak jakby... Spaliłem makaron.

To ją zszokowało. Zamrugała kilka razy oczami i jeszcze raz powtórzyław głowie to, co powiedział jej chłopak.

- Spaliłeś makaron.

- Tak.

- Makaron.

- Yhym.

- Jak do cholery można spalić makaron?!

Chłopak zerknął na nią i zaśmiał się.

- Żartowałem tylko - powiedział i podał jej talerz makaronu z sosem pomidorowym.

Dziewczyna chwyciła widelec i ostrożnie wzięła do buzi pierwszy kęs. Zaskoczył ją smak, który wcale nie był aż taki zły. Mało tego, to było po prostu pyszne. Zjadła swoją porcję z prędkością światła, a następnie zamknęła oczy i delektowała się smakiem. Amy nie sądziła, że jej chłopak może być dobrym kucharzem. Gdyby z nim zerwała, z pewnością brakowałoby jej dobrej kuchni.

- Widać, że ci smakuje - zaśmiał się Harry a Amy oblała rumieńcem.

- Nie sądziłam, że umiesz tak dobrze gotować.

- Nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy.

- Zaskocz mnie.

Dziewczyna wstała od stołu i usiadła ma kolanach swojego chłopaka. Ich czoła zetknęły się ze sobą a serca przyspieszyły rytm. Chłopak złączył ich usta, zaczynając od pieszczotliwych całusów a kończąc na tych wulgarnych. Tak jak się spodziewała, zaskoczył ją zapał mężczyzny. Oddała się mu i pozwoliła, by Harry robił z nią to, czego chciał.

Chłopak zauważył w jej oczach pożądanie, więc nie owijając w bawełne zrzucił ze stołu talerze, które przy bliskim kontakcie z podłogą stłukły się. Przeniósł Amy na pusty stół i zaczął całować jej ciało. Dziewczyna starała się uspokoić przyspieszony oddech i dziwne jęki, które wydobywały się z jej gardła.

Ich małe pieszczoty zostały przerwane, gdy Amy dostała wiadomość. Chwyciła telefon i przeczytała jej treść.

🏠🔙🛫🇫🇷

Dziewczyna zerwała się ze stołu i czym prędzej ubrała koszulkę. Mimo zaszyfrowanej wiadomości, zrozumiała, od kogo ona pochodzi i co oznacza. Wyniki już są.

- Amy, coś się stało? - spytał Harry.

- Przepraszam. Muszę iść - rzuciła wybiegając z mieszkania.

Nastoletnia złodziejkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz