Manhattan o tej porze był zatłoczony. Większość osób wracała właśnie z pracy, przez co na ulicach powstały kilometrowe korki. Przechodząc obok stojących w nich samochodów, można było usłyszeć wulgarne słowa wypowiadane przez kierowców oraz klaksony, które trąbiły bez żadnego powodu.
Rodziny z dziećmi udawały się do pobliskich restauracji i barów na obiad. Przez ciągłe upały, panujące od kilku dni, nikomu nie chciało się stać przy garach i pichcić coś na ząb. Każdy wolał iść do McDonalda i najeść się fastfoodów, które w Stanach Zjednoczonych swoją drogą były bardzo popularne.
Amy miała dużo szczęścia, że jej chłopak zaprosił ją na uroczysty obiad. Uniknęła w ten sposób wpychania w siebie tłustych cheesburgerów i litrów zimnej coca coli. Kto jak to, ale ona nie mogła pozwolić sobie na takie przyjemności każdego dnia. Musiała dbać o linię nie tylko ze względu na swoją pracę. Amy była najgorętszą laską ze szkoły. Jej czarne jak noc długie włosy, błękitne oczy, sto siedemdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu, płaski brzuch i długie nogi ciągnęły chłopaków. Nie było chyba takiej osoby, która przeszłaby obok niej obojętnie. Każdy musiał na nią spojrzeć, chociaż na chwilę.
Przedzierała się przez tłum ludzi w kierunku mieszkania swojego chłopaka. Gdy go zobaczyła, zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Był wysokim, przystojnym szatynem o ciemnych oczach, trzy lata starszy od niej. Spotkali się w pewnej kawiarni, a raczej wpadli na siebie, wylewając na siebie ciepłe herbaty. Przez pierwsze minuty nie potrafili utrzymać złości, lecz z czasem gniew został zastąpiony przez radość. Oboje wyszli z kawiarni jako świeżo upieczona para. Jednak czarł prysł, gdy zobaczyła jego mieszkanie oraz marną wypłatę. Pokoje urządzone w babcinym stylu w ogóle nie pasowały do gustu Amy. Za każdym razem, gdy jej chłopak zaproponował jej, by ta przenocowała u niego, dziewczyna grzecznie odmawiała, usprawiedliwiając się, że ma dużo rzeczy do zrobienia w swoim "domu".
Stanęła przed czteropiętrowym budynkiem przypominającym trochę dom strachów. Tak jak zwykle wzięła głęboki oddech i podeszła do drzwi, które okazały się być otwarte. Amy weszła po schodach na drugie piętro, po czym bez żadnego pukania weszła do mieszkania swojego chłopaka.
- Hej - powiedziała, zamykając drzwi.
Nikt nie odpowiedział.
Dziewczyna schowała zabłąkany kosmyk włosów za ucho i ruszyła powolnym krokiem do pokoju gościnnego. Stanęła progu pomieszczenia i rozejrzała się w poszukiwaniu swojego chłopaka. Skrzywiła się, gdy ujrzała nowy, zapewne bardzo "cenny" przedmiot. Na parapecie stała dosyć duża figurka zmodyfikowanego kota. Miał niewiarygodnie długą szyję oraz malutkie łapki. Amy przewróciła oczami i podeszła bliżej, by szybko oszacować wartość figurki.
Kot wykonany z drewna, a na nim były własnoręcznie wyrzeźbione wzory, co już podwyższało jego cenę. Farby, którymi były namalowane oczy i pyszczek kotka także nie należały do tanich. Cała figurka przyppminała te, które można kupić w Indiach za całkiem niezłą sumę. W dodatku widać było, że kot ma za sobą juz kilkadziesiąt lat. Gdyby okazało się, że to coś naprawdę jest warte aż tyle, ile ona policzyła, z pewnością wygrałaby wyjazd do Francji.
- Amy?
Dziewczyna gwałtownie odwróciła się i stanęła twarzą w twarz ze swoim chłopakiem. Uśmiechnęła się bezkarnie, ukazując białe zęby. Zastanawiała się jak długo tu był i czy widział jak z zaciekawieniem bada jego nowy nabytek.
- Cześć, Harry! - powiedziała, rzucając mu się na szyję.
- Cześć. Nie widziałem jak wchodziłaś - zmarszczył brwi. - Co robiłaś z moim kotem?
Amy w tej chwili założyłaby się o dwadzieścia dolarów, że była bardziej czerwona niż burak. Czuła się zawstydzona faktem, iż nie usłyszała kroków swojego chłopaka i została przyłapana na przyglądaniu się figurce.
- Z twoim kotem? - spojrzała w stronę parapetu i wymyśliła na szybko wymówkę. - Ach, z tym kotem! Wiesz, weszłam do twojego pokoju i od razu rzucił mi się w oczy. Obejrzałam go i zauważyłam, że musiał być drogi.
Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się.
- Trochę mnie kosztował, ale sama przyznasz, że wygląda tutaj niebiańsko.
- Racja - odparła dziewczyna. - Może pójdziemy do kuchni? Jestem głodna i z chęcią...
- MOJE SPAGHETTI!
Chłopak czym prędzej wybiegł z pokoju gościnnego i skierował się do kuchni, by uratować ich obiad przed kompletną katastrofą. Dziewczyna przewróciła oczami, po czym zrobiła facepalma. Zastanawiała się, dlaczego w ogóle zadaje się z tym chłopakiem. Gdy wrócę do domu, muszę poważnie pomyśleć nad naszym związkiem, pomyślała.
Amy poszła w ślady swojego chłopaka i skierowała się do kuchni. Tak samo jak reszta domu, wyglądało staro. Stary sprzęt AGD, stare blaty, zepsuty kran... Na pierwszy rzut oka było widać, że potrzebuje ona generalnego remontu. Westchnęła i usiadła przy stole.
- I jak, szefie kuchni? - spytała.
Chłopak odwrócił się do niej i podrapał po głowie. Uśmiechnął się do niej przepraszająco, po czym wrócił do roli kucharza. Amy uniosła brwi.
- Coś ty zrobił? - spytała ostro.
- Em... No wiesz. Tak jakby... Spaliłem makaron.
To ją zszokowało. Zamrugała kilka razy oczami i jeszcze raz powtórzyław głowie to, co powiedział jej chłopak.
- Spaliłeś makaron.
- Tak.
- Makaron.
- Yhym.
- Jak do cholery można spalić makaron?!
Chłopak zerknął na nią i zaśmiał się.
- Żartowałem tylko - powiedział i podał jej talerz makaronu z sosem pomidorowym.
Dziewczyna chwyciła widelec i ostrożnie wzięła do buzi pierwszy kęs. Zaskoczył ją smak, który wcale nie był aż taki zły. Mało tego, to było po prostu pyszne. Zjadła swoją porcję z prędkością światła, a następnie zamknęła oczy i delektowała się smakiem. Amy nie sądziła, że jej chłopak może być dobrym kucharzem. Gdyby z nim zerwała, z pewnością brakowałoby jej dobrej kuchni.
- Widać, że ci smakuje - zaśmiał się Harry a Amy oblała rumieńcem.
- Nie sądziłam, że umiesz tak dobrze gotować.
- Nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy.
- Zaskocz mnie.
Dziewczyna wstała od stołu i usiadła ma kolanach swojego chłopaka. Ich czoła zetknęły się ze sobą a serca przyspieszyły rytm. Chłopak złączył ich usta, zaczynając od pieszczotliwych całusów a kończąc na tych wulgarnych. Tak jak się spodziewała, zaskoczył ją zapał mężczyzny. Oddała się mu i pozwoliła, by Harry robił z nią to, czego chciał.
Chłopak zauważył w jej oczach pożądanie, więc nie owijając w bawełne zrzucił ze stołu talerze, które przy bliskim kontakcie z podłogą stłukły się. Przeniósł Amy na pusty stół i zaczął całować jej ciało. Dziewczyna starała się uspokoić przyspieszony oddech i dziwne jęki, które wydobywały się z jej gardła.
Ich małe pieszczoty zostały przerwane, gdy Amy dostała wiadomość. Chwyciła telefon i przeczytała jej treść.
🏠🔙🛫🇫🇷
Dziewczyna zerwała się ze stołu i czym prędzej ubrała koszulkę. Mimo zaszyfrowanej wiadomości, zrozumiała, od kogo ona pochodzi i co oznacza. Wyniki już są.
- Amy, coś się stało? - spytał Harry.
- Przepraszam. Muszę iść - rzuciła wybiegając z mieszkania.
CZYTASZ
Nastoletnia złodziejka
Teen FictionAmy nigdy nie poznała swoich rodziców. Od lat mieszkała na obrzeżach Manhattanu wraz ze swoim szefem Brianem, który nauczył ją różnych technik złodziejskich. Dziś Amy jest jedną z najlepszych "podopiecznych" Briana. Posługując się jego radami i zasa...