ROZDZIAŁ 5

22 3 1
                                    

Amy wpadła do kasyna i jak najszybciej zbiegła do piwnicy na miejsce spotkań. Serce biło jej o stokroć szybciej, zniecierpliwione by wreszcie dowiedzieć się o wynikach. Dziewczyna starała się uspokoić nerwy, ale w tej sytuacji nie można było być spokojnym. Każdy by się stresował.

Zanim weszła do sali, usłyszała krzyki tłumu ludzi, którzy rzucali przekleństwami na każdą stronę. Każdy marzył o tym wyjeździe i robił wszystko, by dostać tę przepustkę. Zerwane noce, planowanie włamania się, liczne siniaki i zadrapania to skutki próbowania osiągnięcia celu, którego pewnie i tak nie osiągną.

Prawda była taka, że tylko dwie osoby miały szansę na spełnienie marzenia. Wykazały się one ogromnym sprytem, odwagą i przede wszystkim inteligencją. Ich łupy były warte tyle pieniędzy, że spokojnie wystarczyłoby na domy w Los Angeles. Tymi osobami byli Amy i Daniel.

Amy i Daniel - odwieczni rywale. Rywalizują ze sobą wszędzie i o wszystko. Nie było dnia, w którym nie wybuchła między tą dwójką kłótnia. Ich przyjaciele starali się rozwiązać problem, lecz bez skutku. Między Amy a Danielem na zawsze pozostanie nienawiść.

Dziewczyna westchnęła i pchnęła drzwi, po czym weszła do środka. Wzrok tłumu automatycznie skierował się w jej stronę. Amy uśmiechnęła się i krokiem modelki podeszła do stołu, przy którym czekał Brian. Idąc, słyszała szeptu paru chłopaków, którzy nieświadomie rzucali w nią komplementami. "Bóstwo", "Gorąca", "Prześpij się ze mną". Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i puściła oczko do jednego chłopaka w jej wieku, który pod wpływem emocji zemdlał. Tłum zaśmiał się.

Podeszła do stołu i obdarzyła Daniela morderczym wzrokiem. Z wzajemnością. Usiadła przy stole i kiwnęła głową na Briana, by zaczął przemowę. Kątem oka ujrzała Caroline i Erica, którzy trzymali za nią kciuki i życzyli powodzenia. Przyda się, westchnęła.

- Moi drodzy uczniowe! - rzekł Brian a tłum nagle ucichł. - Ostatni rok był jednym z lepszych. Otrzymałem od was wiele wspaniałych i, co najważniejsze, wartościowych rzeczy. Wszyscy staraliście się o wyjazd do Francji i robiliście wszystko, co w waszej mocy, by się wykazać. Jednak pośród tych udanych misji były także te nieudane. W wyniku wybuchu pożaru w sklepie jubilerskim, straciliśmy trójkę naszych towarzyszy: bliźniaczki Clarę i Clarissę oraz Billego.

Wszyscy schylili głowę i oddali cześć swoim towarzyszom. Mimo iż większość ich nie znała, polegli byli uczniami Briana i oddali życie za ich "dom". Żelazna dyscyplina uczyła ich, że to najważniejsze poświęcenie w życiu złodziei.

- Wracając do wyjazdu, brałem pod uwagę różne czynniki, które dadzą przepustkę zwycięzcy. Osoba wybierająca się do Francji musi wykazać się przede wszystkim sprytem, przebiegłością, odwagą, inteligencją, ale także nie może pozwolić sobie na chwilę zawahania, ponieważ w najlepszym wypadku skończy się to dla niej moim gniewem.

Amy poczuła, jak jej żołądek wykonuje salto. Gniew Briana z pewnością nie był tym "najlepszym" przypadkiem. Nie raz widziała, jak jek szef wpada w złość i, dosłownie, rzuca swoimi uczniami o ścianę. Wielu z nich w wyniku "wypadku" miało połamane żebra i mnóstwo siniaków na całym ciele. Większość następnego dnia nie szła do szkoły, by nie wzbudzić jakichkolwiek podejrzeń.

- Wybór był trudny - ciągnął - i nie mogłem podjąc racjonalnej decyzji. Dzięki mojemu wspólnikowi, Liamowi, wpadłem na pomysł, by zorganizować dogrywkę, między dwoma najlepszymi uczniami. Amy, Daniel, proszę o powstanie!

Amy zatkało, ale wykonała polecenia. Wstała i rzuciła ostre spojrzenie Danielowi, któremy ten pomysł także się nie spodobał.

- Amy i Daniek to moi najlepsi uczniowie. Wykazują te wszystkie cechy, o której wcześniej wspomniałem. Jednakże, tylko jedna osoba może polecieć do Francji, dlatego między nimi odbędzie się dogrywka!

Przez tłum przeszły głosy zadowolenia.

- Jutro, do godziny 24, Amy i Daniel będą musieli przynieść coś, co wzbudzi we mnie podziw. Temu, któremu się to uda, przypadnie przepustka i poleci spełnić najważniejszą misję w dziejach mojego nauczania. Szczęśliwiec uda się do Luwra, by odebrać im słynny obraz Mona lisę!

Wszyscy nagle ucichli. Amy z wrażenia usiadła i nadal wpatrywała się w swojego szefa z niedowierzaniem w oczach. Każdy spodziewał się trudnego zadania, ale by ukraść Mona lise? To było zbyt trudne. Z drugiej strony to jedyna szansa, by stać się kimś. Dzięki temu wyjazdowi mogła zostać wspólnikiem Briana tak jak Liam.

Liama podziwał każdy - dosłownie każdy. Z plotek, któtre rozprzestniały się po kasynie, Brian wpadł na Liama przypadkiem. Zgarnął go z ulicy i zaproponował współpracę. Chłopak zgodził się i szybko okazało się, że ma wielki potencjał. Obrabował chyba każdego jubilera na Manhattanie. Jego pseudonim wisiał wszędzie: na szkołach, metrach, sklepach, muzeach...

Stał się żywą legendą a każdy obawiał się, by nie zostać jego ofiarą. Liam nie tylko okradał, ale także mordował ludzi z zimną krwią. Plotki głosiły, że zabił swojego najlepszego przyjaciela Freda, by wstąpić do "szkoły Briana". To było nie lada wyzwanie.

- Wiem, że wyzwanie jest bardzo trudne, ale wierzę, że do Francji uda się najlepsza osoba zdolna do tego zadania.

- Szefie? - zaczęła ostrożnie Amy. - Co do tego zadania. Mamy ukraść coś z konkretnego miejsca, czy mamy działać na własną rękę?

Brian spojrzał ma dziewczynę i pogładził się po brodzie, co wywołało u niej dreszcze. Zawsze obawiała się wzroku swojego szafa, ponieważ nigdy nie widziała w nich iskierki radości ani smutku. Zawsze widziała w nich gniew albo porządanie.

- Działacie na własną rękę. Liczę na was. Zebranie uważam za zakończone! - wykrzyknął po czym wyszedł z sali.

Amy schowała twarz w dłonie. Miała czas do jutra, by przynieść coś, co wywoła podziw u Briana, a to wcale nie było łatwe zadanie.

Dziewczyna przyniosła już mu wiele interesujących rzeczy. Koronę Kleopatry, średniowieczny miecz pochodzący z Europy, a nawet chusteczkę, w którą dmuchał Barack Obama. Co mogło być cenniejsze i szybkie do kradzieży?

Poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Uniosła głowę i napotkała pełen współczucia wzrok Caroline.

- Wszystko będzie dobrze - powiedziała, ale Amy tylko prychnęła.

- Masz na to jakąś gwarancję? Bo ja w tej chwili nie jestem pewna swoich czynów.

- Musisz zmienić nastawienie, ponieważ inaczej ci się nie uda - powiedział ktoś z jej prawej strony.

Nie musiała się odwracać, by wiedzieć, do kogo należy głos.

- Dzięki za mądrą radę, Eric, ale, jak słyszałeś, mam czas do jutra by wymyslić coś i w dodatku wcielić ten plan w życie.

- Według mnie to ty zasługujesz na to, by wyjechać do tej Francji. Ciężko pracowałaś i każdy o tym wie - pocieszała ją Caroline.

- Dzięki, ale...

- No, no, no. Czyżby Amy bała się dogrywki?

Nastoletnia złodziejkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz